MuzykaFilmowa.pl

Nick:Kuba Dodano:2006-07-24 17:22:15 Wpis:Dodam jeszcze: Bądźcie łagodni, to moja pierwsza recenzja :D
Nick:Kuba Dodano:2006-07-24 16:50:01 Wpis:Myślę, że czepianie się Reevesa, że znany jest głównie z Matrixa jest nie na miejscu Raz, już lepiej po nim jechać za to, że gra zawsze tą samą postać (ale Willis jest taki sam, a swoich fanów ma). Dwa, trudno się dziwić że kojarzony jest z Neo, skoro jest to jego najlepsza nie tyle rola, co postać, ba, najpopularniejszy i bodaj najlepszy jego film w ogóle. Trzy, Matrixów były trzy, więc nie problem by utarło się Keanu-Neo Connery'ego też wszyscy z Bondem będą kojarzyć, a Mortensena z Aragornem. Tak to już jest, aktor + dobry/kultowy film zawsze wywoła późniejsze stałe skojarzenia. A co do samego K.R. to na swoim koncie po za wspomnianym Mnemoniciem jeszcze Dracule Coppoli, Speed, Małego Buddę (kapitalny film) i Adwokata Diabła Także nie przesadzajmy z monotonią jego twórczości. Co do Tylera, to - pewnie się narażę - ale Timeline, Paparazzi, czy Wersja ostateczna też są miłe dla ucha...
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-07-24 15:23:13 Wpis:Faktycznie masz rację Koper, że te stwierdzenie trochę dziwnie brzmi... nieco je poprawiłem i mam nadzieję, że teraz się zgodzisz Co do Reevesa to mimo wszystko będę się trzymał swojego zdania. Niewiele jest ról poza tą z Matrixa, które kojarzyły by się z tym aktorem. Na pewno "Johnny Mnemonic" będzie taką postacią tyle że jej "wybrańczy" charakter niewiele odbiega od Neo i Constatnine... Jeśli chodzi o związki Tylera z MV to pamiętam, że czytałem o tym w jakimś wywiadzie z nim - tyle ,że było to dość dawno i już nie pamiętam gdzie to było. W każdym razie była tam mowa to tym, że Tyler pracował wspólnie z Zimmerem nad jednym filmem i ich drogi później się rozeszły... czy coś w tym stylu. Zresztą Alieen w swojej recenzji na KMF też o tym wspomina...
Nick:Tomek Dodano:2006-07-24 14:15:20 Wpis:A według mnie, choć usilnie tkwię w stwierdzeniu, że Brian Tyler to wtórny i bardzo prze-lansowany kompozytor, Constantine należy do jaśniejszych jak na razie punktów kariery tego pana (po Children of Dune). Oczywiście tak jak przedmówcom, w kotekście Constantine, chodzi mi wyłącznie o utwory z klasyczną orkiestrą (bądź chórami). Tylerowi nawet udaje się wytworzyć taki liturgiczno-apoklaiptyczny klimat (np. Absentee Landlords), który gdzieś tam mógłby konkurować z wielkim dziełem w tym "nurcie", za które uważam "Bless the Child" Younga. Ale ogólnie nic wielkiego poza ramy standardu z Hollywood. A co do pochodzenia Tylera i jakichś jego związków z Media Ventures to pierwsze słyszę szczerze mówiąc.
Nick:Kuba Dodano:2006-07-24 10:00:03 Wpis:"Meet John Constantine" podobnie jak scena w której go wykorzystano to zdecydowanie najjaśniejsze punkty w tej brei Chociaż End Titles też niezłe. Reszta słusznie oceniona na średniak.