MuzykaFilmowa.pl

Nick:Kuba Dodano:2006-07-25 23:39:24 Wpis:Prawo masz, ale to nie obowiązek. To muzyka filmowa, można ją oceniać i jako dzieło autonomiczne i jako muzykę wykorzystaną w filmie i jako taką ją opisać w recenzji - najlepiej oba warianty. Jeszcze filmu nie widziałem, stąd wszelkie fragmenty związane z nim są dziełem Łukasza - mi pozostaje czekać do najbliższego weekendu, by poznać prawdziwe znaczenie dwóch kontrastujących ze sobą tematów w Davy Jones :)
Nick:Koper Dodano:2006-07-25 23:33:54 Wpis:"Płytoteka miłośnika muzyki filmowej może spokojnie obyć się bez tej ścieżki dźwiękowej..." - dokładnie. :P I moja się obejdzie. :D

Co do zdania Jana A.P.Kaczmarka, to z całym szacunkiem dla niego, ale on jest od pisania partytur a nie od ich recenzowania, więc jego zdanie w tej kwestii nie powinno nas szczególnie interesować. Ronaldinho nie mówi dziennikarzom jak mają oceniać jego grę a Steven Spielberg nie wysyła do członków Akademii własnoręcznie napisanej broszurki pod tytułem "Pod jakim kątem oceniać mój najnowszy film". :) Także, tak jak pisze Tomek- skoro muzyka została wydana na płycie BEZ filmu, to mamy prawo ją oceniać tak jak nam ją podano i zlewać na film. :P:)
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-07-25 22:16:03 Wpis:Do Tomka. To zabawne że o tym wspominasz, bo niedawno miałem okazję rozmawiać o tym jak recenzenci powinni oceniać muzykę, z samym Janem A.P. Kaczmarkiem..;-P. Trzeba pamiętać, że to jest muzyka filmowa. To wiąże się z wieloma ograniczeniami, które czasami wpływają na tę muzykę i sprawiają, że trudno jej istnieć jako autonomicznej formie. To jest czynnik, który musi być wzięty pod uwagę przy ocenie muzyki i nie wolno go pominąć. Kompozytor filmowy nie pisze muzyki na płytę tylko do filmu - i to jest sprawą pierwszorzędną. Jak ona działa później poza ekranem to już wynik indywidualności, jaką jest każdy kompozytor i tego jak sobie radzi z materią filmową.
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-07-25 22:09:36 Wpis:Zazwyczaj tak jest że każda ścieżka dźwiękowa zyskuje po obejżeniu filmu, z którego pochodzi - oczywiście są wyjątki. Dzieje się tak dlatego, że pewne niezrozumiałe na płycie fragmenty, które nie pasują do muzyki autonomicznej, w obrazie nabierają sensu. Nie zgodzę się, że nie wzięliśmy pod uwagę tego, że muzyka zyskuje po obejżeniu filmu. To właśnie po seansie, mogłem zrozumieć złożoność tematyczną "Davy Jonesa" powiązania tego tematu z "Krakenem"'. Tak samo jest z tym walcem, który nagle pojawia się w "Dinner is Served". Kiedy słucha się tego kawałka z płyty, to wydaje się tylko śmieszny, ale po zobaczeniu jak działa w filmie, wiele zyskuje. Wszystko to jest opisane w recenzji i nawet jeśli wprost nie napisaliśmy, że "muzyka po obejżeniu filmu sporo zyskuje" to można się tego domyśleć po przytoczonych fragmentach...
Nick:Mefisto Dodano:2006-07-25 21:47:17 Wpis:Ale ja się z tym nigdzie nie kryję :D
Poza tym, chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że po seansie, odbiór muzyki staje się niezaprzeczalnie lepszy.