MuzykaFilmowa.pl

Nick:Tomek Dodano:2006-07-27 11:49:33 Wpis:Ojejku, jak ja lubię takie dyskusje :-P. Każdy ma po trosze racji. Zgadzam się w wiekszości kwestii z Koprem - mamy podobne zdanie w związku z odbieraniem muzyki poza filmem (z płyty). Tu nie chodzi Łukasz (W) o to przysłowiowe mieszanie z błotem tylko pewną odpowiedzialność. Przed czytlenikiem i potencjalnym kupującym. OK, można napisać że kompozytor się starał, wymyślił coś ciekawego, nowego itp. itd. Sam często bronię kompozytorów. Tylko moim zdaniem trzeba być obiektywnym, jeżeli podejmuje się finalnej oceny tej rzeczy, którą jest płyta. Dlatego nie można mieć skrupułów wystawiając ocenę. A jeżeli chce się polecić płytę dlatego, że muzyka bardzo dobrze wypada w filmie, to należy również napisać wtedy, że jest to pozycja tylko dla fanów filmu. Zgzadam się, że jest to wynikowa pracy ludzkiej, ale widziałeś kiedyś na przykład krytyka filmowego, który bronił dennego wysokobudżetowego filmu, bo pracowała w nim armia ludzi i miała dobre chęci? A co to interesuje człowieka, który zapłaci za bilet (wstaw sobie: zapłaci za płytę). Nic nie pomoże wielka praca, chęci, wielki marketing, bo nikt mu tych pieniędzy nie zwróci. Zaraz ktoś mi wyjedzie, że i tak wszyscy ściągają muzykę nielegalnie. Właśnie po to ma być recenzja, by pomóc i doradzić czy warto daną pozycję kupić czy nie. A co do jak najlepszej prezentacji materiału i nawet tych image albumów - a czy to źle? Wielu twórców tak robi i doskonale wiedzą, że taka forma przedstawienia muzyki jest najlepsza z możliwych. Temat rzeka.
Nick:Mefisto Dodano:2006-07-27 00:47:32 Wpis:zgadzam się z Łukaszem - nie można oceniać muzyki po samej płycie, czego świetnym przykładem omawiani Piraci. Pierwsze 3 przesłuchy - dno z momentami, potem film, po filmie jestem gotów dać tej muzyce nawet 4 gwiazdki.
Z kolei Koper ma rację co do recenzji samej w sobie - jest to moje osobiste zdanie/opinia, którą i owszem można komentować, można konfrontować, ale nawet sam kompozytor nie powinien do niej się wtrącać, poza powyższym, choćby nie wiem, jak dobre były jego intencje. Tyle.
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-07-26 23:43:54 Wpis:A ja zastanawiam się o czym Ty piszesz...? Mam wrażenie, że najchętniej słuchałbyś muzyki filmowej, ale takiej, która powstała nie do filmu ale specjalnie na płytę... zdarzają się takie ścieżki dźwiękowe, ale musiałbyś wtedy zajrzeć do anime i tzw. Image Album ;-) Nie zgadzam się że wystarczy wiedzieć do jakiego gatunku należy film i już można oceniać muzykę - w większości przypadków to niestety nie wystarczy. Jeśli z tym się nie zgadzasz i oceniasz muzykę filmowę wiedząc tylko jak brzmi i znając tytuł filmu, z którego pochodzi, to traktujesz ją jak kolejną płytę pop czy rock. Muzyka filmowa na to nie zasługuje i kompozytorzy nie zasługują na to żeby ich praca była oceniana w tak płytki i ograniczony sposób. I tutaj właśnie pojawia się drugi wątek, który wypłynął w tej dyskusji, dotyczący ewentualnego, bezpodstawnego mieszania muzyki filmowej i jej twórców z błotem.
Co do liczenia się ze zdaniem kompozytora, to znów mnie nie rozumiesz. To że twórca komentuje Twoją recenzję jego muzyki wcale nie oznacza, że stara się on wpłynąć na Twoją opinię. Jeśli jesteś przekonany o jej słuszności to masz czyste sumienie i nie masz się czego obawiać. Naprawdę nie rozumiem Twojej obronnej postawy. Dla recenzenta, każda okazja do rozmowy z kompozytorem jest bardzo ważna i daje możliowść skonfrontowania poglądów i sprawdzenia swojej wiedzy. To jest też okazja do dyskusji i wpłynięcia na kompozytora, przedstawiając swoją opinię. Ty widać tego nie rozumiesz i najchętniej wypiął byś się na Revella, który chciałby bronić swojego Aeon Flux... ;-P Recenzent nie może być zamknięty w swoim świecie i ignorować każdego kto ma inne zdanie, zwłacza kompozytora, z którym można rzeczowo na dany temat porozmawiać...
I znowu się niepoprawnie rozpisałem... ;-P
Nick:Koper Dodano:2006-07-26 22:57:21 Wpis:Łukasz, o czym ty właściwie piszesz? :D Po pierwsze: recenzujac płytę z muzyką filmową chyba zdajemy sobie sprawę, iż jest to MUZYKA Z FILMU i nie można jeje traktować jak muzyki pop, rock itp. Niemniej jednak znajomość filmu nie jest konieczna do oceny płyty. Każdy zrozumie, że jeśli to muzyka z horroru to będzie inna niż do melodramatu i na dobrą sprawę taka wiedza o filmie wystarczy. Po drugie: o co ci biega z tym mieszaniem kogoś z błotem? Nikt tu nikogo z błotem nie miesza. :P Tym bardziej bezpodstawnie. :D Po trzecie: napisałem, że nie obchodzi mnie zdanie kompozytora muzyki na temat recenzji jego płyty. On (ktokolwiek to będzie) sobie może uważać że stworzył dzieło swojego życia, a dla mnie to moze być nie warta 10 zł kiepścizna. On może uważać, że miksując odgłosy dzwoniącego telefonu, gotującej się zupy oraz uderzeń łyżką o szklanki z wodą stworzył idealny i nowatorski podkład pod scenę kłótni małżeńskiej w filmie X, a ja oceniając płytę mogę napisać, że to kretynizm i trzeba być niespełna rozumu, by coś takiego wydawać na płycie. I w tym kontekście nie interesuje mnie jego zdanie. :)
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-07-26 20:56:48 Wpis:To ma bardzo wiele do rzeczy... Chodzi o swego rodzaju szacunek. Nie mam tutaj na myśli jakiegoś podlizywania i sztucznego zawyżania ocen. Ale oceniając muzykę trzeba pamiętać że jest ona wynikiem pracy jakiegoś człowieka i zmieszanie jego dzieła z błotem tylko dlatego że źle się tego słucha z płyty, nie jest ani sprawiedliwe ani profesjonalne. Zawsze trzeba starać się zrozumieć taką muzykę przez pryzmat filmu, bo jak słusznie stwierdził Miefisto, po obejrzeniu obrazu, często wiele ona zykuje ... To nie jest muzyka pop, która jest pisana wyłącznie do radia i na płyty. Muzyka filmowa w pierwszym rzędzie musi pasować do obrazu. Jeżeli oceniasz ścieżki dźwiękowe tylko pod względem tego jak ich się słucha z płyty, to jest to bardzo ograniczone podejście do sprawy. Poza tym pisząc że czyjeś komentarze dotyczące Twoich recenzji, nic Cię nie obchodzą, to naprawdę przykro to czytać... Jaki w takim razie jest sens komentowania Twoich recenzji skoro nie obchodzi Cię żadna krytyka? ;-)