MuzykaFilmowa.pl
|
Nick:yamata
Dodano:2007-08-03 19:22:54
Wpis:Strasznie nie lubię takich durnych "recenzji"... Udało Ci się "zjechać" robotę pana Jablonsky'ego? To może sam coś napisz? Choć w połowie tak dobrego i nawet korzystając tylko z sampli grupy "Media Ventures", co znacznie powinno Ci ułatwić robotę...  Może to nie jest wybitna produkcja, ani wybitna ścieżka dźwiękowa... Ale twierdzenie że jej wadą jest korzystanie z najlepszych wzorców, to już trochę przesada... Założeniem grupy jest wspieranie się i wymiana doświadczeń. Po co to omijać? Najwięksi, jak Zimmer czy Williams to się niby nie powtarzają? Sampli z "The Rock" nie słychać w "Gladiatorze"? I co? Muzyka jest przez to gorsza??? W muzyce wbrew pozorom, niewiele już daje się wymyślić. Wiele światowych hitów jest już nawet nie zlepkiem sampli czy zapożyczeń, ale często "coverem" czy jak kto woli - nową wersją starego hitu... I pomijając "tfurczość" jakichś całkowitych sezonowych beztalenci, rodem ze "szkoły gwiazd" - może to też prowadzić do stworzenia całkowicie nowej jakości, czy wręcz nowego hitu. Przykładem Madonna z płytą "Confessions on a dancefloor"... Łapiesz o co chodzi? Ja akurat niezbyt sie tych zapożyczeń dosłuchałem. Widocznie nie były aż tak nachalne, jak sugerujesz. Za to motyw przewodni chodził mi po głowie długo po wyjściu z kina. I to jest podług mnie miarą dobrej muzyki filmowej. Że pomimo pełnienia li tylko funkcji tła, wspierania obrazu - zostaje w pamięci jako samodzielny byt, od filmu niezależny... Określiłbym tą muzykę raczej jako smutną, refleksyjną i tam gdzie trzeba - dynamiczną. Ale z całą pewnością nie patetyczną i dętą. To że nie podoba Ci się amerykański patos, to już twoja sprawa. Trudno takich zadowolić, bo Amerykanie już tacy są. W dodatku nikt Ci nie każe oglądać amerykańskich filmów i to w dodatku z segmentu, w którym liczą się proste emocje, szybka akcja i duża kasa... Żądanie od filmów tej grupy - muzycznych arcydzieł - uznaję za daleko idącą przesadę... Trochę zresztą ciężko nie zahaczyć o patos, w filmie traktującym o walce dwojga uciekinierów-klonów z systemem nielegalnego handlu organami, pozyskiwanymi z nich samych i ich żywych przyjaciół. Można się zapędzić, i to myślę że aż po Holocaust i komory gazowe, co widać zresztą w końcówce filmu... Coś w tym złego? Że są tak jawne odwołania? Że chcemy by się bohaterom powiodło i roz...li ten cały system? Nie? Chyba dla skończonego cynika i wielbiciela horrorów... Podsumowując. Ja tam nic złego w muzyce pana Jablonsky'ego nie widzę. Pasuje do filmu, jest przyjemna w odbiorze nawet pozbawiona obrazu. Porządne rzemiosło. Może nie arcydzieło, ale na uczciwą czwórkę zasługuje. A może nawet na czwórkę z plusem... P.S. Próby złamania konwencji i nadmiernego patosu w filmie są. Takie mrugnięcia w stronę mądrzejszego widza. I wystarczy go tylko uważnie oglądać... Polecam dialog o "rowerku" |
|
|
| Nick:Mefisto Dodano:2007-08-03 17:51:38 |
| Nick:Mefisto Dodano:2007-08-03 17:48:58 |
| Nick:Michał Dodano:2007-08-03 09:22:00 Email:mlipc.hpawe@l0aonlgeeglnoa0l@ewaph.cpilm |
| Nick:natalia Dodano:2007-08-01 20:35:34 |