Nick:Michał
Dodano:2007-02-11 12:57:19
Email:mlipc.hpawe@l0aonlgeeglnoa0l@ewaph.cpilm
Wpis:Płyta na pewno ciekawa ale nic po za tym. W filmie spisuję się dobrze i chyba tylko dlatego została niesłusznie obok Babela nominowana do Oscara kosztem choćby bardzo dobrego Painted Veil. Moja ocena 3.
|
|
|
|
Nick:Babuch
Dodano:2007-02-10 21:14:42
Wpis:Czyli według teorii kolegi Lipko disco polo powinno być najlepsze. Proste i banalne…
|
|
Nick:Lipko
Dodano:2007-02-10 20:44:21
Wpis:Banał? Tandeta? Kicz? Zimmer? The Holiday? Babuchowi chyba naprawdę coś jest nie tak - ale to przecież nic nowego. Widać ma jednak w sobie coś z Rycha i jego sposobu postrzegania świata. Przecież to jest najlepszy Zimmer od wielu lat! Muzyka zrobiona z polotem, finezją i gracją. I co że aż świeci od tej swojej Hollywoodzkości? Słucha się fantastycznie. Ktoś tu chyba za bardzo chce uchodzić za intelektualistę i wszędzie szuka drugiego dna, głębi czy jak wy to tam nazywacie. Proste i banalne rzeczy są najlepsze.
|
|
Nick:Babuch
Dodano:2007-02-10 20:09:24
Wpis:Nie, nie, nie. Chyba się nie rozumiemy. Cały czas uważam, że Zimmer to świetny twórca, który potrafi pisać wspaniałe rzeczy, tylko że tym razem mu nie wyszło, bo poszedł chyba nie tą drogą co trzeba. Tzn. zapewne tak miał napisać, bo tak chciała pani reżyser. Ale powstała muzyka mdła i po prostu cienka. A do tego nieoryginalna. Jeśli piszesz, że Holiday to jakiś przełom w dokonaniach Zimmera, to radzę wgłębić się w dyskografię Niemca. Szczególnie w jego wczesne prace, jakże mocno inspirowane Morricone i Mozartem (Ich własna Liga, Something to talk about, Green Card, a także późniejsze Something's Gotta Give- też pani Mayers). Z tym Rubikiem chodzi mi o pewien poziom tandety. Obaj w tym wypadku osiągają ten sam punkt. A dlaczego wyjeżdżam z przykładem wzorowej w mej opinii ilustracji do komedii? Żeby pokazać co mi się podoba. Żeby może ktoś sięgnął po to także i na własnych uszach przekonał się, co jest lepsze. A mówienie o kiczu i banale nie jest skrótem myślowym tylko oceną, którą wystawiam nowemu Zimmerowi. A i jeszcze jedno, Buonvino to Włoch, ale domyślam się, że jest to przykład skrótu myślwoego, lub też przemyślnej retoryki, a nie przykład ignorancji na jaką taki recenzent jak Ty nie powinien sobie pozwalać…
|
|
Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2007-02-10 19:22:49
Email:llupc.apsw_@weanyynaew@_wspa.cpull
Wpis:Hmm... Łukaszu, nadal nie rozumiem wrzucania przez Ciebie Zimmera i Rubika do jednego worka. Muzyka Zimmera niczego nie udaje w przeciwieństwie do dzieł Polaka. Zimmer do "The Holiday" zrobił muzykę taką jaką miała być. Nie ma tutaj żadnych biblinych mądrości, tylko ładna forma i świetne melodie. Zauważ że Zimmer pisze muzykę do filmu i do niego musiał ją dopasować - do jego charakteru i stylu. Nie będę już wspominał o tym że "The Holiday" kompletnie różni się od tego co Zimmer robił ostatnio - kolejna różnica względem Rubika. Twój problem polega na tym że oskarżasz Zimmera za to, że obrał złą koncepcję muzyki. Nie wydaje Ci się to trochę nie na miejscu? Twierdzisz, że ta ścieżka dźwiękowa jest z gruntu zła; do rodzaju filmu, który nie powinien istnieć, jednocześnie podając przykład jakiejś francużczyzny jako swój ideału i mówiąc "tak to powinno wyglądać". Rozumiem, że masz jakieś swoje preferencje i mierzi Cię to czego nie lubisz, ale nazywanie tego od razu kiczem i banałem jest raczej "skrótem myślowym", na który nie powinien sobie pozwalać taki recenzent jak Ty.
|
|