Nick:Olek Dębicz
Dodano:2007-02-19 17:24:51
Email:ollpe.ks@kscoaurntddtnruaocsk@sk.epllo
Wpis:Podobnie jak Raskolnikow (ach, jak ja uwielbiam "Zbrodnię i Karę" :) ) uważam, że Akademia Filmowa ocenia wyłącznie rolę muzyki w filmie. Muzyka ma nie tylko pasować do filmu (tak jest prawie zawsze), ale również coś do niego wnieść. Dlatego prawdopodobne jest, że Oscara otrzyma Santaolalla, bo wątpię, żeby 4tys. głosujących (większość to aktorzy) zdawało sobie sprawę kto tak naprawdę odpowiada za większość muzycznego materiału.
|
|
|
|
Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2007-02-19 16:28:51
Email:llupc.apsw_@weanyynaew@_wspa.cpull
Wpis:Na Pan absolutną rację Panie Raskolnikow, że Akademia ocenia muzykę głównie za jej rolę w filmie. Niemniej zwykły słuchacz muzyki filmowej chciałbym czegoś więcej - odczuwać przyjemność ze słuchania jej także poza filmem. Santaolalla tego warunku nie spełnia i dlatego w oczach zwykłych słuchaczy Oscar dla tej ścieżki dźwiękowej może wydać się nieporozumieniem. Funkcjonalność muzyki w filmie to minimum jakie powinna spełniać każda partytura filmowa. Ale czy to wystarczy żeby dostała ona tak prestiżową nagrodę? Gdyby Akademia kierowała się tylko takim kryterium to jej punkt postrzegania byłby raczej dość ułomny... Jako że takie rozważania snułem w ubiegłym roku w artykule "Oscary 2006: analiza muzycznych nominacji" przy okazji "Brokeback Moutain", tutaj nie chciałem już tego powtarzać. Może faktycznie powinienem położyć na to większy nacisk... |
Jeśli idzie o korzystanie z Wikipedii to nie wydaje mi się żeby zaszła tutaj jakaś niesprawiedliwość. Różnego rodzaju definicje jako anksjomaty nie podlegają prawom autorskim zwłaszcza jeśli nie przepisałem tego żywcem a wręcz rozszerzyłem tę definicję o swoją wiedzę. Z kolei jeśli chodzi o informowanie o źródłach na podstawie których postał artykuł to nie ma takiego obowiązku, zwłaszcza że powyższy artykuł nie jest publikacją naukową.
|
|
Nick:Raskolnikow
Dodano:2007-02-19 15:47:33
Wpis:Aha i jeszcze jedno. Pisze Pan, że "skromne ale emocjonalne kompozycje na gitarę świetnie spisują się w filmie, jednak poza nim są bezbarwne i mdłe." A co Akademię Filmową ochodzi odbiór muzyki na płycie? Oczywiste jest, że oceniają jej rolę w filmie.
|
|
Nick:Raskolnikow
Dodano:2007-02-19 15:45:34
Wpis:Wypadało by zatem napisać skąd pochodzi ta definicja. Bo tak jest nieuczciwie.
|
|
Nick:Tomek
Dodano:2007-02-19 11:23:50
Email:tlhpo.m2roogk@@kgoor2m.ophlt
Wpis:Bardzo dobry artykuł Łukasz. W tekście przytaczasz przykład Złotego Globu i Oscara. Chodzi tu o to, że w zeszłym roku Globa dostały Wyznania Gejszy, Oscara Santaolalla. Ten rok może być bardzo podobny. Globem zostaje nagrodzona muzyka "bogata" brzmieniowo, bardziej hollywoodzka, niestety Oscarem (tu odzywa się we mnie realista) zostanie w tym roku nagrodzony również Argentyńczyk. Jeżeli nie on, to największe szanse daję Thomasowi Newmanowi, za ten powrót do konwencji (wydaje mi się, że mimo wad muzyki słuchanej na płycie, w filmie prezentuje się ona bardzo "okazale") oraz za pewien "całokształt" oscarowych osiągnięć (Newman jest już nominowany 7 czy 8 raz). Natomiast kibicował będę Navarette, chociaż jego zwycięstwo jest raczej mało prawdopodobne. Nie wydaje mi się, że Desplat może coś 'ugrać' Królową, tak jak piszesz również Glass również ma mało szans na zwycięstwo. Jego nominacja to raczej takie "dostrzeżenie" tego twórcy przez Akademię. Ale i tak tegoroczna stawka jest bardzo wyrównana. I tak jak pisze (słusznie) Scorefan, najważniejsze są nasze gusta :)
|
|