MuzykaFilmowa.pl

Nick:Tomek Dodano:2006-02-05 22:06:28 Wpis:Bardzo się cieszę, że ktoś podszedł do tej muzyki obiektywnie, szczero, nie jak na innym znanym portalu zgnojono dosłownie nazwisko kompozytora bo jakże taki mały Argentyńczyk mógł zagrażać wielkiem Johnowi! Parodia. Nie znam tej muzyki jeszcze, ale już wiem mniej więcej jak brzmi po tej recenzji, choć pewien jestem że zdecydowanie trzeba znać film, by móc recenzować tą płytę. Co do umieszczenia muzyki Santaollali razem z pisoenkami. Biorąc pod uwagę niejako zerową atrakcyjność muzyki instrumentalnej i co za tym szansę lepszego sprzedania albumu, jedyną szansą tej muzyki na (przynajmniej) oficjalne zaistnienie było jej wydanie z piosenkami. Bo płyta z samymi piosenkami a z piosenkami+17 minutowym score w tym przypadku, to dla wytwórni chyba byłaby żadna różnica. Tak więc cieszmy się że jest tyle ile jest, bo jeszcze by się okazało, że muzyka filmowa nagrodzona Oscarem nigdy się oficjalnie nie ukazła! To by dopiero było
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-02-05 08:55:11 Wpis:Tak, to był błąd. Już naprawiony
Nick:Scorefan Dodano:2006-02-05 00:19:06 Wpis:Jedna uwaga dotycząca portalu. Przeglądając Twoje recenzje zauważyłem, że pod King Kongiem JNH wyświetla się poprzednia recenzja Kingdom of Heaven HGW. Wydaje mi się, że zakradł się jakiś błąd i recenzje się zdublowały. Gorzej będzie jeśli to mój komp tak działa.
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-02-04 22:10:41 Wpis:W pewnym sensie masz rację. Patrząc czasami na nasze rodzime nagrody (jakiekolwiek) odnosi się wrażenie że tak naprawdę co roku to koledzy aktorzy przyznają je innych kolegom aktorom - podobnie jest z muzykami i dziennikarzami. Branża showbiznesu to tak naprawdę jedna wielka rodzina, gdzie każdy dobrze zna każdego. Nie inaczej jest w Hollywood. Tyle że tam do głosu dochodzi jeszcze lobbing wielkich wytwórni filmowych które nie szczędzą grosza żeby zwrócić uwagę na swój film - tak właśnie powstają Academy Promo, które są zwykłym narzędziem lobbingu. Osobiście też spośród zeszłorocznych ścieżek dźwiękowych słyszałem co najmniej 6 które zasługiwały na nominację. Faktyczne nominacje mnie trochę zaskoczyły i nieco rozczarowały. Ja myślę że to wynika w dużej mierze z nieco innego naszego podejścia do muzyki filmowej niż to prezentują członkowie Akademii. Tamci ludzie to twórcy, dla których liczy się tylko efekt końcowy. Jednym ze środków pomagajacych w stworzeniu dobrego filmu jest między innymi muzyka. I nie jest już istotne czy dobrze jej się słucha poza filmem, czy jest oryginalna i jak jest wydana. Liczy się przede wszystkim to jak ona działa w filmie. Z kolei nasze podejście jest nieco inne. My słuchamy głównie muzyki z płyt i na tej podstawie je oceniamy. Stąd i nasze oczekiwania są inne. Myślę że właśnie w tym tkwi powód naszych rozczarowań. Oczywiście nie twierdzę że Akademiia Filmowa jest nieomylna, bo tak nie jest. Ale mi osobiście daleko do okazywania wiekich emocji i niezadowolenia z powodu dziwnych nominacji. Może dlatego że mam wielki dystans do wszelkich nagród... Bardzo się cieszę że podoba Ci się portal. Nie jestem specjalistą od budowania stron internetowych i zdaję sobie sprawę z tego że wiele rzeczy można by tu poprawić, ale myślę że najważniejsze są przede wszystkim teksty. Mogę zapewnić że nie widzę końca Score Amateur, zwłaszcza że udało mi się ostatnio znaleźć dość ciekwego partnera, który sprawi że na SA pojawią się liczne recenzje nowości a może i liczne konkursy Pozdrawiam
Nick:Scorefan Dodano:2006-02-04 19:57:40 Wpis:Zgoda Łukasz. Oscary to coś więcej niż koneksje, układy i powiązania. Chyba zbyt uprościłem sprawę. Ale sam doskonale wiesz, że decyzje o nominowaniu czy nadaniu Oscara konkretnemu kompozytorowi czy muzyce czasami budzą wątpliwości specjalistów spoza grona Akademii, że juz nie wspomnę o zwykłych smiertelnikach i miłosnikach muzyki filmowej. Takich "co najmniej dziwnych" werdyktów było już sporo. Do czego zmierzam? Wydaje mi się, że były bardziej godne uwagi ścieżki niż Brokeback Mountain, a juz na pewno swoistym nieporozumieniem są aż dwie nominacje dla Williamsa. Ja wiem, że Williams to stary wyżeracz i w swojej płytotece ma genialne projekty, które co tu dużo ukrywać zasługiwały na nominację czy Oscara. Jednak Monachium do takich raczej nie należy. Nominacja dla Memoirs of Geisha w zupełności wystarczyłaby dla uznania dokonań Williamsa w ubiegłym roku. Dochodzę nawet do wniosku, że spośród w tym roku nominowanych Oscar powinien trafić właśnie dla Williamsa za ten score. Poza tym rozdawanie nominacji i statuetek zawsze budziło liczne spory. Może nie potrzebnie się irytuję. W końcu nadawanie nagród nie zawsze idzie w parze z jakością. Dziękuję za replikę i jeszcze raz wielkie uznanie za prowadzenie świetnego portalu. Tak trzymać!!!