Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2006-02-28 10:26:01
Email:llupc.apsw_@weanyynaew@_wspa.cpull
Wpis:W pewnym sensie masz rację Tomek... Tyle że ja myślę, że "King Arthur" nie jest filmemg który wymagałby jakiejś wybitnie artystycznej muzyki. Osobiście nie uważam Zimmera za kompozytora, który słynie z różnorodności swoich partytur. On zawsze gdzieś się tam kręci wokół tej swojej elektroniki i sampli co bardzo jest dobrze wyczuwalne. Jeśli chodzi o "Króla Arthura" to jest to solidna ścieżka dźwiękowa odpowiadająca charakterem samemu filmowi. Może i były lepsze w karierze Zimmera, bardziej artystyczne i wymagające... Ale "King Arthur" w tej swojej prymitywności i toporności po prostu działa jak należy. Nawet jeśli Zimmer cofa się do swoich początków to przecież nie znaczy, że taka muzyka nie ma nic nowego do zaoferowania. Pod względem artystycznym może i tak jest, ale pod względem emocjonalnym, działa ona bez zarzutu i potrawi przyprawić człowieka o ciarki... Nie jestem jakimś zagorzałym fanem Zimmera, ale jeśli muzyka potrafi poruszyć we mnie pewną wrażliwą strunę, to mimo pozostałych jej wad, muszę oddać kompozytorowi honor...
|
|
|
|
Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2006-02-28 10:08:57
Email:llupc.apsw_@weanyynaew@_wspa.cpull
Wpis:Te dwie rzeczy najbardziej chyba charakteryzują tę muzykę... Poza tym oczywiście jest tutaj sporo innych rzeczy dla których warto poznć tę płytę...
|
|
Nick:Tomek
Dodano:2006-02-27 22:07:30
Email:tlhpo.m2roogk@@kgoor2m.ophlt
Wpis:To wszystko o czym mówicie koledzy ma drugą stronę medalu - trzeba ganić Zimmera moim zdaniem właśnie za to, że równa się do swoich kolegów młodszych. Nie ganiłbym go za to w innych okolicznościach ale jest jedno "ale". Zimmer ma na swoim koncie doskonałe ścieżki dźwiękowe, które daleko wychodzą poza nurt MV - chodzi mi tu o takie pozycje jak Cienka czewrona linia, Łzy słońca, Hannibal, Ostatni samuraj, Pearl Harbor, czy dużo bardziej intymne pozycje jak Lepiej być nie może, Lauras Stern, Spanglish. Pozycje, wg mnie o większej klasie, bardziej ambitne i wyprzedzające dużo nawet bardzo dobre dokonania jego kolegów. To, że Zimmer powraca do wyświechtanych rozwiązań jego partutur kina akcji lat 90-ych uznaję za cofnięcie się w rozwoju i pracę na odwał dosłownie. Dlatego będę ganił Hansa Zimmera za takie coś jak Król Artur. Że się wyrażę górnolotnie, twórca ten bywał już na o wiele wyższych poziomach arytstycznych niż coś takiego jak Król Artur. Zawsze moim zdaniem trzeba równać do najlepszego. Dlatego Króla Artur zdecydowanie przegrywa z wieloma pracami z kariery Niemca i moim zdaniem absolutnie nie zasługuje na takie oceny jak tutaj. To, że fajnie się słucha to jeszcze nie wszystko, trzeba mieć jakiś punkt odeniesienia, szczególnie że ten facet napisał ponad 100 ścieżek dźwiękowych... No ale gusta gustami
|
|
Nick:Tomek
Dodano:2006-02-27 21:56:35
Email:tlhpo.m2roogk@@kgoor2m.ophlt
Wpis:Philip Glass i marimba - te dwie rzeczy, o których wspominasz bardziej zwróciły moją uwagę na tą pozycję Pozdrawiam.
|
|
Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2006-02-24 18:09:19
Wpis:Zgadzam się z Tobą. Wydaje mi się że dyskusja o tym czy Zimmer dobrze zrobił zakładając MV jest niemądra. Oczywiście że to było jedne z najważniejszych i najlepszych posunięć Zimmera które spowodowało żę zyskaliśmy wiele świetnych ścieżek dźwiękowych i kilku naprawdę obiecujących kompozytorów. Niemiec tworząc MV oparł wszystko na swojej osobie. Cały ten styl MV wynika z tego że Zimmer po prostu robił swoje a jego "uczniowie" mu w tym pomagali. Z takiego układu powstało wiele świetnych ścieżek dźwiękowuch które stały się wyznacznikiem stylu MV - te łączenie elektroniki z orkiestrą, gitary czy charakterystyczne chóry - wszystko to sprawiało że MV czuje się teraz na odległość. Zimmer ta tej "współpracy" z "młodymi" też sporo zyskiwał i ewoluował. "Król Arthur" jest kolejnym ogniwem tej ewolucji która pokazuje że to właśnie Zimmer jest głównym twórcą stylu MV. Z kolei inni kompozytorzy tacy jak właśnie Badelt. HGW, Powell czy Jablonsky uczyli się od Zimmera różnych nawyków, form i zabiegów, które stały się legendą Zimmera. Niestety kilku z nich zapomniało że jeśli chce się zostać wybitnym kompozytorem to trzeba dać też coś od siebie. HGW czy Powell zrozumieli to i tworzą teraz naprawdę ciekawe rzeczy. Nadaj słychac u nich MV ale nie jest to tak wierne naśladownistwo jak to robi Jablonsky czy Badelt. Zimmera nie można ganić za to że tworzy w stylu MV to to jest jego styl. Z kolei Ci młodzi kompozytorzy którzy pojawiali się i znikali z MV wykorzystują różne kalki i zamiast tworzyć muzykę, oni ją odtwarzają.
|
|