MuzykaFilmowa.pl

Nick:Tomek Dodano:2006-01-22 23:22:51 Wpis:Oczywisćie, że to są gusta i dobrnęliśmy do takiego punktu w naszej dyskusji, że żaden z nas drugiego nie przekona Jednak jeszcze raz nie zgodzę się kategorycznie z Tobą co do "nowej jakości". Żaden z twórców spod skrzydeł Hansa Zimmera nigdy żadnej nowej jakości nie stworzył i wydaje mi się nie stworzy. Zimmer stworzył, choć tak jak to podkreślam, pionierami fuzji instrumentów symfonicznych z instrumentami elektronicznymi na długo przed Hansem Zimmerem jak wiesz byli tacy twórcy jak choćby Wendy Carlos czy genialny Jerry Goldsmith, który elektronikę uważał za dodatkową sekcję orkiestry. Niestety sprawiedliwość nie zwróci takim twórcom ich honorowego miejsca, gdyż akurat Hans Zimmer pojawił się w takim a nie innym okresie. Oczywiście Zimmer stworzył nową jakość, ale tylko i wyłącznie on powinien być za to honorowany, nie Harry Gregson-Williams, który robi praktycznie to samo po 15 latach. Masz dużo racji z produkowaniem muzyki, Narnia stoi dużo wyżej niż to produkowanie, Łukasz ja naprawdę dostrzegam pozytywy Narnii i jest to dobra ścieżka, ale tak jak mówię kategrycznie będę głośno protestował przeciwko nazywaniu jej nową jakością! Pozdrawiam.
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-01-21 23:23:21 Wpis:Zawsze w takich momentach mówię "De gustibus non est disputandum". To co dla Ciebie jest zdradą "spuścizny fantazy" i pójściem na łatwizję dla mnie jest po prostu świetną ścieżką dźwiękową. Co z tego że HGW czy MV/RC do wszystkich filmów robią taką samą muzykę, skoro ona działa? Osobiście nie przepadam za twórczością MV i postrzegam to co robią jego byli członkowie (a obecnie członkowie RC) jako zwykłe produkowanie muzyki. Jednak zdarzają się wyjątki, w których daje się odczuć, że taka muzyka jest bardzo dobrym wyborem. Taka sytuacja ma miejsce właśnie w Narnii. To zerwanie z muzyką należącą do gatunku, o którym tyle piszesz jest bardzo pozorne. Tak naprawdę komponując to tego filmu muzykę typową dla siebie, HGW stworzył nową jakość, która nadaje filmowi charakteru. Słuchając samej płyty można tego nie zauważyć jednak po obejżeniu filmu, podejście do tej muzyki bardzo się zmienia. Jestem tego najlepszym przykładem...
Nick:Tomek Dodano:2006-01-21 21:45:33 Wpis:Aj Łukasz, przecież ja nie roztaczam żadnej katastrofalnej wizji Po prostu zwracam uwagę na to, że jest to średnie i tyle i nie zasługuje na te wszystkie achy i ochy, które otrzymuje. Przy porównianiu z Gladiatorem chodziło mi o to, że Zimmer, jeżeli trzymałby się historii gatunku, to zilustrowałby ten film jak Rozsa albo North w latach 50-ych, bo przed Gladiatorem tak naprawdę tego typu filmy były ostatnio na ekranach 40 lat temu, zrobił coś innego i bardzo nowego. To, że Gregson-Williams nie wykorzystał spuścizny fantasy, a poszedł w stronę pop-rockowego stylu grupy MV/RC, który jest wykorzystywany w ten sam sposób przez nich do każdego gatunku filmowego - tym bardzo straciła ta kompozycja w moich oczach. Ja naprawdę lubię Gregsona-Williamsa
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-01-20 20:47:52 Wpis:Każdy szuka w muzyce filmowej czego innego... Jeżeli komuś wystarczy, że w filmie słychać fajne gitarki, wymuszony patos i kilka elektronicznych dźwięków to, faktycznie może zakochać się w "Wyspie". Jednak myslę, że warto szukać ścieżek dźwiękowcyh, które bliskie byłyby ideałowi. A zatem byłyby oryginalne, świetnie działalyby w filmie i stałyby się hitami także poza obrazem. "Wyspa", w mojej stromnej opinii, nie posiada żadnej z tych cech. Jednak jeżeli ktoś sądzi inaczej, to nie mam zamiaru narzucać swojej opini. Recenzje mają na zadaniu tylko wskazać na kształt i - z braku lepszego pojęcia - wartość merytoryczną muzyki. Natomiast komentarze pod tymi recenzjami mogą pokazać, że w wielu przypadkach liczy się także coś innego, czego recenzent nie potrafi uchwycić. W końcu zawsze pozostaje kwestia gustu, który nie podlega dyskusji i u każdego jest inny...
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-01-20 20:22:16 Wpis:De gustibus non est disputant... czy jakos tam...