Nick:Kuba
Dodano:2006-06-28 17:46:47
Wpis:Możliwe, że wysoka ocena pierwszego utworu nie jest zbyt obiektywna. Ale cała czołówka w kinie zrobiła na mnie ogromne wrażenie - pod wpływem powracającego wraz z utworem obrazu, nie mogłem skrytykować :) Wyżyłem się więc na reszcie :>
|
|
|
|
Nick:Mefisto
Dodano:2006-06-28 14:53:36
Wpis:No ja jednak będę bronił trochę ;) Takie fragmenty jak Papaya King czy The Iron Foundry mają klimat i są nieźle poprowadzone - oczywiście, nie jest to tak dobre, jak poprzednie części, ale też i nie jest tragicznie złe.
|
|
Nick:Mefisto
Dodano:2006-06-28 14:45:57
Wpis:Tak pisałeś, choć dzięki raz jeszcze za przypomnienie, bo w tekście nie ma tego (przynajmniej nie jest napisane wprost) ;)
|
|
Nick:Tomek
Dodano:2006-06-28 11:59:33
Email:tlhpo.m2roogk@@kgoor2m.ophlt
Wpis:Chciałbym tylko zauważyć, że muzyka z finałowego starcia w Quebec'u (mniemam The Vengeance) jest recyclingiem muzyki z części poprzedniej (nie pamiętam już czy 1 czy 2). Ale nie należy się temu chyba dziwić, bo podobne "eksperymenty" w sequelach zdarzają się często, czy to Lucas i Williams czy nawet sam Kamen i jego muzyka z 1 w 2-ójce. Podobnież muzyka w scenie pojedynku przed kaplicą w Die Hard 2 jest wzięta z Die Hard 1(ale o tym chyba już pisałem pod recenzją dwójki...?) ;)
|
|
Nick:Tomek
Dodano:2006-06-28 11:49:54
Email:tlhpo.m2roogk@@kgoor2m.ophlt
Wpis:A moim zdaniem jest to fatalna pozycja. Bardzo anonimowa, ilustracyjna muzyka Kamena plus powolna muzyka klasyczna plus kawałki muzyki "czarnej" mają się do siebie jak pięść do nosa. W żadnym z tych "nurtów" nie ma nic ciekawego. Muzyka Kamena jest niby muzyką jaką Kamen pisze zawsze, ale jej niesamowita ubogość tematyczna i charakter opisowego podkładu (niestety) pod film kompletnie nie sprawdzają się poza filmem. Brakuje tylko tego "Johnny Comes(..)", który fantastycznie jest jednak aranżowany przez Kamena - szczególnie napisy końcowe połączone z trochę dynamiczną muzyką akcji - musiałem sobie sam zripować z filmu ;-P. Jedyny, ale to naprawdę jedyny fragment, to ten, w którym McClane ucieka przed wodą w akwedukcie, ale to stanowczo za mało. Bardzo rozczarowałem się tą pozycją, która udowadnia, że muzyka w filmach tej serii sprawdza się wiele lepeiej niż autonomicznie.
|
|