MuzykaFilmowa.pl

Nick:Magda Dodano:2006-10-12 12:01:40 Wpis:Bardzo podoba mi się muzyka z tego filmu. Pewnie jescze nie raz obejrze ten film bo bardzo mi się podobał z drobnymi szczegółami ale i tak był fajny...
Nick:Mefisto Dodano:2006-10-11 22:50:47 Wpis:hehe, nie to jednorazowa taka forma była, choć mam wrażenia (poza tym podsumowaniem), że nie wyszło do końca dobrze.
Co do emocji i podsumowania to wydaje mi się, iż zawarłem wszelkie odczucia w opisie poszczególnych tracków (przynajmniej tak chciałem) - do tego dodać wrażeniometr i ocenę końcową i już widać, że muzyka mi się podobała, chwilami bardzo, ale nie ukrywam, że jest trudna i w 1/2 nie ma dla niej miejsca poza filmem.
A co do teorii spiskowych, to tej nie znam - za to jestem całkowicie za tą udowadniającą (jest nawet filmik), że żaden samolot nie uderzył w Pentagon. To zostawia nam tylko dwa, którym się udało, a te wszyscy widzieli...
Nick:Tomek Dodano:2006-10-11 20:39:10 Wpis:Hmmm...Ciekawy koncept recenzji :) Ale mam nadzieję, że do wszystkich nie będziesz takiego używał Mefisto? :) Rozumiem, że jest to podyktowane specyfiką muzyki. Zabrakło mi jednak podsumowania, bo tak naprawdę nie wiem jakie do końca odczucia ma recenzent do tej muzyki, poleca ją jako autonomiczne dzieło poza filmem czy nie? Jakie emocje w nim wywołuje. Nie znam muzyki (choć ją "mam"), dlatego mam nadzieję że moje pytanie nie jest nie na miejscu i całkiem zrozumiałe :). A tak na marginesie, to istnieją silne teorie, iż ten samolot tak naprawdę w ogóle się nie rozbił... Ponoć na polach pod Shanksville nie leżały po rzekomej katastrofie żadne szczątki wielkiego pasażerskiego samolotu, lecz jedynie porozrzucany złom. Koronerzy, którzy przybli na miejsce katastrofy twierdzili, że ich przyjzad jest bezsensowny, ponieważ nie mają w ogóle ciał do badania... Tak, wiem to jedna z teorii spiskowych, ale polecam min. zobaczyć film dok. "Loose Change". Pozdr.
Nick:Łukasz Waligórski Dodano:2006-10-11 20:06:50 Wpis:Ciekawa muzyka. Przy pierwszym przesłuchaniu trochę mnie drażniła, ale później zacząłem dostrzegać jej głębsze warstwy... To napięcie jakie tutaj panuje przypomina mi trochę Flightplan Hornera czy Freedomland James Newtona Howarda. Poza tym niektóre harmonie kojarzą się z Glassem... Sam nie dałbym wyższej oceny, a taka recenzja to oczywiście znak firmowy Mefisto. Oto jak pisze się ciekawe recenzje, mniej ciekawych płyt ;-)
Nick:Kuba Dodano:2006-10-11 18:10:27 Wpis:Mefisto ma talent do nietypowych recenzji ;) Sam soundtrack jest trudny do oceny, bo na płycie brzmi jak jakieś elektroniczne dziwadło, którego słuchać się nieda. Z kolei w filmie... jest jak bicie serca. Niesłyszalne, ale obecne, w odpowiednim momencie naznacza swoją obecność po czym znowu zlewa się z emocjonalnym tłem. Przyznam że jestem pod ogromnym wrażeniem obrazu, więc mogę nie być zbyt obiektywny. Innymi słowy, dvd będzie zapewne tańsze niż album :]