MuzykaFilmowa.pl

Nick:Mefisto Dodano:2007-09-13 15:45:36 Wpis:Dobra recka - co do muzyki, to bardzo mi się podoba. Jest zarówno tradycyjna, jak i bardzo inna od tego, czym raczą nas kompozytorzy i aż bije od niej zapach morza i przygody! Naprawdę polecam.
Nick:wypalony neuron Dodano:2007-09-10 21:43:23 Wpis:Oprócz innych ciekawych kawałków w filmie pojawił się jeden, który powalił mnie na kolana. It's So Easy wymiata. Fani starego dobrego rocka powinni mieć go w swojej kolekcji. To jest moje osobiste zdanie i niekt nie musi się z nim zgadzać. Pozdro dla wszystkich obdarzonych niebanalnym słuchem :)
Nick:Mefisto Dodano:2007-09-09 00:17:24 Wpis:Heh, dla mnie też Towering Inferno to płyta krótko mówiąc słaba :)
Nick:Kuba Dodano:2007-09-07 18:51:57 Wpis:No. Bo w Godfatherze sporo jazzu ;)
Nick:Bartosz Kuśmierz Dodano:2007-09-07 18:22:17 Wpis:Oj jak czytam ten mój komentarz to rzeczywiście mogliście mnie źle zrozumieć. Chodziło mi o to że nie trawię jazzu w muzyce filmowej Williamsa. Tak naprawdę to sprzed okresu sprzed “Gwiezdnych Wojnach” nie ma za dużo genialnych płyt tego kompozytora, poza tym ani “Złap mnie...”, ani “Sabrina” nie są moimi ulubiponymi ścieżkami. Oczywiście to nie wszystkie nowsze soundtracki w których nawiązywał do jazzu, ale chyba te najbardziej charakterystyczne. Jeszcze co do starszych krążków to ubóstwiam jeszcze tylko (poza kultowymi “Szczękami”) “Akcję na Eigerze”. Chociaż płyta strasznie krótka, opiera się praktycznie tylko na jednym temacie i miejscami jest niewątpliwie jazzowa, straszliwie mi przypadła do gustu. Nie mogę tego natomiast powiedzieć chociażby o “Valley of the Dolls”, “The Towering Inferno”” czy “The Man Who Loved Cat Dancing”. Nie trawię jeszcze bardziej niż takiej muzyki u Williamsa, czysto jazzowych piosenek, które gdy tylko słyszę od razu wyłączam radio (oczywiście również istnieją wyjątki). Faktem jest też że taka muzyka zwyczajnie nie jest w moim typie i nieporównywalnie więcej moich ulubionych płyt charakteryzuje sie symfonicznym brzmieniem. Nie oznacza że po takie płyty wcale nie sięgam. Często są to ścieżki Ischama, rzadziej coś starszego (ze względu na małą dostępność), ale nie zamykam się na żaden kierunek którym dążą ścieżki dźwiękowe. Jeszcze tak na marginesie czy to nie dziwne że muzyka filmowa jest chyba najszerszym gatunkiem muzyki, a potrafi zadziwić praktycznie z każdej ze stron. Mamy w końcu genialnee minimalistyczne partytury JNH, klasyczne brzmienie mojego ukochanego Williamsa, wspaniałe łączenie elektroniki i orkiestry Goldsmitha, muzykę która w ogromnym stopniu jest tworzona za pomocą komputera (Zimmer), a nawet muzykę srebrnej ery w której od czasu do czasu nawety fan symfoniki od czasu do czasu zagląda. Tak więc bardzo proszę mnie do grona fanatyków czy twardogłowych nie zaliczać. Zwyczajnie mam swoje ulubiony styl i płyty (jak każdy), które jednak po ciągłym słuchaniu znudziły by się. W końcu ile można słuchać “Conana”, “Gwiezdnych Wojen”, “Ojca Chrzestnego”czy “Dobrego, złego i brzydkiego”?:DD