Nick:Mefisto
Dodano:2006-11-29 18:40:21
Wpis:No właśnie - nikt nie wydał. A oprócz tego jest to coś na wskroś innego.
|
|
|
|
Nick:kidori
Dodano:2006-11-28 11:11:34
Email:klipd.oariir@eitnntie@riirao.dpilk
Wpis:"gdy sie pojawia, niszcząc wszystko co dotyka..."
|
|
Nick:kidori
Dodano:2006-11-28 11:09:41
Email:klipd.oariir@eitnntie@riirao.dpilk
Wpis:"dreaming on a train":
"...niszcząc wszystko, co dotyka..." na pewno
|
|
Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2006-11-27 20:22:12
Email:llupc.apsw_@weanyynaew@_wspa.cpull
Wpis:Kiczowaty banał mówisz... to chyba lekka przesada. W tej muzyce nie ma nic banalnego. Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że oba filmy są zupełnie inne i potrzebowały innej muzyki. Napięcie w "Unitet..." jest, bo to jedyna funkcja jaką tam muzyka mogła spełniać. Owszem - końcówka jest niezła, ale bez przesady; ona jest taka dobra tylko dlatego, że po wynudzeniu się przez całą płytę w końcu pojawia się coś głośniejszego i ciekawszego. W "WTC" muzyka spełnia inną funkcję. To nie jest paradokument, mający pokazać surowe fakty. To film z wyrazistymi postaciami, emocjami i pewnym przesłaniem. To właśnie ono wymagało tego patosu, który jest tutaj dozowany w niewielkich ilościach - to mnie zupełnie nie razi. A przytaczam ciągle "Armagedon" i "Dzień niepodległości", bo patos momentu w tych filmach w połączniu z przemówieniem prezydenta USA i odpowiednią muzyką, jest dla mnie wyznacznikiem kiczowatego i śmiesznego wręcz patosu.
|
|
Nick:Olek Dębicz
Dodano:2006-11-27 20:06:55
Email:ollpe.ks@kscoaurntddtnruaocsk@sk.epllo
Wpis:Całkowicie popieram Tomka. Craig w porównaniu z Powellem stworzył kiczowaty banał.
|
|