MuzykaFilmowa.pl

Nick:Mystery Dodano:2008-06-26 20:32:34 Wpis:Tym razem 3.5. James Newton Howard nie rozczarował i zrobił naprawdę solidny score. Temat główny wspaniały, jego aranżacje bardzo dobre, underscore ciekawy, wykonanie znakomite. Zabrakło natomiast swoistej wizytówki każdego scoru Howarda do filmu Shyamalana, coś w stylu The Great Eatlon, The Wreck, The Hand of Fate czy The Gravel Road. Mimo, iż całą ścieżkę broni niesamowity klimat, to słuchalność nie należy do mocnych stron "Zdarzenia". Ocena była by niewątpliwie wyższa, gdyby nie poprzednie muzyczne oprawy obrazów hindusa, które oprócz "Szóstego Zmysłu" oceniam wyżej od najnowszej pracy amerykańskiego kompozytora.
Nick:Tomek Dodano:2008-06-26 16:48:16 Wpis:Cóż, jak dla mnie "tylko" solidnie :) Z pewnością score nie jest tak atrakcyjny jak "Znaki" czy "Osada", ani nie tak emocjonalnie zabarwiony jak "Niezniszczalny". Składowe 'stylu' Howarda do obrazów MNS są i tutaj, jednak mam wrażenie, że słabiej wyeksponowane niż w poprzednich pracach; chodzi mi tu o nerwowość, napięcie jak i emocje. W sumie "Zdarzeniu" najbliżej do "Szóstego zmysłu", również operuje grozą, techniką orkiestracyjną do horroru. Dwa finałowe utwory są znakomite - potwierdzam - ale też do tego czasu niewiele wartego uwagi (oprócz kilku(nastu) momentów, w których można podziwiać zręczność/kreatywność i technikę JNH) się dzieje. Score pozostaje anonimowy, co chyba jest największym zarzutem w jego stronę. Jeżeli nawet "Znaki" czy "Osada" posiadały podobną przewagę underscore'u, to jednak angażowały i fascynowały bardziej :)
Nick:Tomek Dodano:2008-06-23 22:52:30 Wpis:Mam identyczne odczucia jak Babuch. 3/4 tekstu jest o tym, jak autor recenzji szukał w awangardowej muzyce klasycznej, napisanej specjalnie do filmu znaków firmowych Radiohead... I się zaskoczył, bo nie znalazł... Rozumiem, gdyby filmu nie widział, to taka interpretacja mogłaby mieć miejsce, ale film widział, i albo widzieliśmy różne filmy, albo ma - za przeproszeniem - kiepskie pojęcie o kinie, skoro ma tak dziwne, fanowskie (i przez to paskudnie subiektywne) oczekiwania, że muzyka z filmu osadzonego na przełomie wieków będzie brzmiała jak współczesny rock.
Nick:Babuch Dodano:2008-06-23 21:16:52 Wpis:Dziwna ta recenzja. Autor ma pretensję do Greenwooda że nie pisze muzyki rockowej, do filmu który gdyby był okraszony rockiem nie miałby tym samym specjalnie sensu. Pamiętajmy że kompozytor pisze pod film i chyba to ma dosyć duże znaczenie. Szkoda że recenzent nie dostrzega inteligencji z jaką operuje Greenwood paletą instrumentów. NIe rozumiem też dlaczego autor upiera się ze nie ma tu eksperymentów. Są i to duże, tylko że rozgrywają się nie na polu psychodelicznego rocka, a na polu muzyki klasycznej. Może Greenwood nie odkrywa tu jakichś nowych światów, ale na polu akademickiej muzyki filmowej to awangarda pełną gębą. Zrozumiałbym recenzenta gdyby poprostu napisał że muzyka mu sie nie podoba. Ma do tego prawo. Mi też taki typ komponowania nie podchodzi, ale to jedynie mój gust, a nie ocena jakości. Dziwne to jakieś.
Nick:Marcello Dodano:2008-06-23 19:55:00 Wpis:Co to jest "warstwa techniczna partii chóralnych"?