MuzykaFilmowa.pl

Nick:Grzegorz Dodano:2008-09-19 00:16:48 Wpis:"Ścieżka wypada blado na tle innych nie-williamsowych starwarsowych score'ów - zdecydowanie gorsza od "Shadow of the Empire" i "Republic Commando"." Czy ja napisałem, że to ścieżka do gry?? Panie Tomaszu... uważnie czytamy...
Nick:Tomasz Goska Dodano:2008-09-18 20:48:50 Wpis:McNeely'ego miało być. Błąd spowodowany szybkim pisaniem ;p
Nick:Tomasz Goska Dodano:2008-09-18 20:47:33 Wpis:"Shadows of the Empire" McNelly'ego to NIE JEST muzyką do gry, tylko osobny projekt inspirowany książką o tym samym tytule.
Nick:Grzegorz Dodano:2008-09-17 23:44:43 Wpis:Zgadzam się z tym, co pisze Mefisto na temat porównywania "starych" i "nowych" filmów. Co do ostatniego tracku - jak pisałem na FilmMusic.pl - zbędna druga część - po cholere zapychać album takim kolosem? Bardzo skrajne i ciężko strawne zakończenie płyty. Jeśli chodzi o przypasowanie "A Dark Knight" do postaci Batmana - suita kreuje go na postać wielce tragiczną i tajemniczą - ta pierwsza cecha zdecydowanie różni Batmana Burtona i Batmana Nolana i Zimmer dobrze to wychwyciłem - nawet nie trzeba oglądać filmu, żeby to stwierdzić - wystarczy obejrzeć screeny z filmu, tapety na pulpit, czy zajrzeć do środka pudełka z płytą. Na "tragicznego" jest dzisiaj kreowany każdy bohater masowego kina - Davy Jones, Superman, Batman, czy nawet Vader z "Zemsty Sithów" i to różni ich od dawnych kreacji. I taki np. Vader - w klasycznej trylogii nazwany przez Obi-wana "dyszącą maszyną", w epizodzie 3 wygląda zupełnie inaczej - wstępuje na złą ścieżkę, by ratować Padme od śmierci, gdy dowiaduje się, że ona nie żyje - wyje z bólu. Porównywanie filmów mija się z celem, bo patrząc "głębiej" - mamy do czynienia z dwoma różnymi postaciami Mrocznego rycerza, a co za tym idzie z różnymi soundtrackami. Totalnym absurdem jest przypasowywanie muzyki Elfmana do nowych filmów, przedstawiających kompletnie różne wizje samego Człowieka nietoperza, jak i otoczenia, w którym porusza się ów bohater.
Nick:Grzegorz Dodano:2008-09-17 11:03:16 Wpis:Mnie ta ścieżka nie zachwyca. Mam wrażenie, jakbym słuchał starwarsowego underscore'u. Kilka śladowych nawiązań do "Mrocznego widma", "Ataku klonów" i "Trylogii", brak jakichkolwiek do "Zemsty"! A przecież akcja gry rozgrywa się pomiędzy 3 a 4 epizodem. Tylko dzięki zastosowaniu williamsowego instrumentarium jest jakiś tam klimat. Sam pomysł gry jest do bani - ileż tych sekretnych uczniów mieli ci Sithowie? Co do imienia bohatera - nie jest niczym nowym - to pierwotne nazwisko Luke'a Skywalkera. Cóż - nie wysilono się o wymyśle mu jakiegoś sithowego - np. Darth Banane, Arbus czy Pomejdor (i reszta warzywnika). Nie zgadzam się z Panem recenzentem, jeśli chodzi o ocenę utworu tytułowego - zdecydowanie najlepszy w albumie. Ścieżka wypada blado na tle innych nie-williamsowych starwarsowych score'ów - zdecydowanie gorsza od "Shadow of the Empire" i "Republic Commando". Ktoś w to grał? Jak wrażenia?