Niepodobna żreć się o słuszność swego wyznania naginając pojęcie zła. Na tle
tego co dzisiaj (korzenie sięgają wieków) wyrabia się na Bliskim Wschodzie, Korei pn.,
Afryce nie powinno się myśleć abstrakcyjnie o "ciemnej stronie jasności" jako byciu satanistą
(co z pobudek jak stereotypy od razu wiąże się z blagą i śmiercią cywilną), bo jest to kompletnie
sprawa indywidualna, niczym (to odpowiedni kontrast) nurt chrześcijański z mniejszym lub większym przyłożeniem do prawd wiary,
tylko jako o znanej od zarania dziejów gonitwie za power'em (władzą) za wszelką cenę. Nie chodzi o machiawellizm czy
mniej lub bardziej radykalne poglądy polityczne, ale nie dopuszczanie ludzi do wewnętrznego rozwoju przez wszystkie
znane formy zniewolenia. Mozemy miec wlasne poglady, mozemy uznawac Ducha Sw. za prawie namacalnego przyjaciela,
mozemy udawac skazenie przez krew Demona i mus pelnienia poslugi "Pana Ciemnosci", ale miejmy przynajmniej
szacunek do innych za wyznawanie wlasnych racji i nie zabijajmy w kims czlowieka przez jakiekolwiek religie czy wyznania.
Wszystko jest dla ludzi, jedynie nie skrajność. Tej zawsze za duzo.
|