Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2010-07-30 17:01:27
Wpis:Będą bardziej i mniej znane nazwiska Mystery ;) Kolejny wywiad już w opracowaniu, publikacja za niecałe 2 tygodnie ;)
|
|
|
|
Nick:P.
Dodano:2010-07-30 07:44:25
Wpis:A jakie to ma znaczenie? Przecież to jego prywatna sprawa
|
|
Nick:Mystery
Dodano:2010-07-30 07:44:12
Wpis:Tak jak Bryan Singer. Myślałem, że powie nieco więcej o ich relacjach ;) Oczywiście gratuluje wywiadu, Glasgow, Zanelli, Ottman, coraz większe nazwiska, strach się bać następnego ;)
|
|
Nick:Marco
Dodano:2010-07-30 07:07:17
Wpis:To on jest gejem? Jestem w szoku!
|
|
Nick:fanboy
Dodano:2010-07-29 11:48:13
Email:jlapm.p2oow@esrrse@woo2p.mpalj
Wpis:Słuchając soundtrasku do Alicji miałem nieodparte wrażenie, że Elfman nieco stetryczał. Za dużo Filipa Glassa a za mało rubasznego i nerwowego Shostakovicha, Prokofieva. Z kompozycji zaczęła bić hollywodzka sztampa, wyjątkowo mało tu poczucia humoru a Elfman powędrował w stronę ekonomicznej instrumentacji i minimalizmu - co w kontekście jego predylekcji do banału nie dało najlepszych rezultatów. Muzyka za to bardzo dobrze sprawuje się w filmie ( który choć estetycznie perfekcyjny jak na dorobek Burtona raczej mocno mnie rozczarował pod względem artystycznym). Właściwie jest to dość nowatorska sytuacja bo soundtrack na prawdę stanowi tło dla filmu a nie - jak często bywa w przypadku tego kompozytora - stanowi równoważną narrację, która przykuwa uwagę niemal w tym samym stopniu co wydarzenia na ekranie.
Dostajemy jeden temat przewodni ( który może się podobać albo nie - na pewno odzwierciedla nastrój filmu), za brakło tu jednak motywów które były by równie charakterystyczne i mogły odciążyć partyturę od monotonii przetwarzania w ciąż jednego motywu ( jest tak wyrazisty, że score zdaje się być nim wręcz zagnieciony). Jeśli prześledzimy starsze dzieła Elfmana to z reguły pojawiają się tam co najmniej dwa charakterystyczne motywy, które stwarzają okazję do robienia pewnego bałaganu w orkiestracji. Tym razem zawiało pustką. Elfman ewoluuje w stronę , która niekoniecznie ucieszy fanów i miłośników jego poczucia humoru - wszak to chyba jedyne usprawiedliwienie dla jego umiłowania kiczu. Tym razem chyba trochę o tym zapomniał. Zaryzykuję stwierdzenie, że to jego najgorszy soundtrack ( bo słychać tam niezwykłą dojrzałość muzyczną - nic nie jest w stanie usprawiedliwić tego braku smaku). Inna sprawa, że musimy być bardziej wyrozumiali dla geniuszy: ma do wyżywienia dzieci, musi opłacić rachunki, nakarmić żonę, psa, pracuje 16 godzin dziennie i źle sypia... zasłużył na wakacje z całą pewnością ( nie mówiąc już o tym, że należą mu się co najmniej dwa oscary - byle nie za ten soundtrack).
|
|