Nick:bladerunner21
Dodano:2010-12-11 14:20:41
Wpis:dobra płyta, bardzo duże zróżnicowanie tematyczne. Mocny akcent Desplata w 2010 r.
|
|
|
|
Nick:Łukasz Ząbecki
Dodano:2010-12-11 01:18:51
Email:zuoem.btie6n6o6@@6o6n6eitb.meouz
Wpis:W ciągu paru lat od momentu powstania filmu widziałem go z pewnością więcej niż 5 razy. Przed chwilą skończyłem go oglądać po raz kolejny ponieważ nadawano go w jednym z popularnych kanałów telewizyjnych. Jestem kinomanem i telewizjomanem dlatego oglądam sporo filmów różnej klasy. Nie przeprowadzając dogłębnej analizy fabryki sampli oraz ilości i rodzaju instrumentów użytych przez kompozytora Wyspy jednego jestem w 100% pewien. Muzyki tak genialnie dopasowanej do obrazu na ekranie i zgranej z nim co do sekundy pod względem klimatu oraz dynamiki na prawdę nie często jest mi dane podziwiać. Film sam w sobie jest bardzo ciekawy jako kino akcji SF o ponadprzeciętnych efektach specjalnych ale muzyka dodaje temu obrazowi co najmniej drugą połowę jakości jeśli nie więcej. Uważam, że muzyka nie tylko nie może przeszkadzać w oglądaniu ale sprawia, że obraz z dźwiękiem staje się spójną i nierozerwalną jednością. Być może kompozytor zaczerpnął pomysły gdzie indziej. Może niektóre fragmenty mogą się muzycznym fachowcom z czymś kojarzyć ale nie zmienia to faktu, że kompozytor wykonał swoje zadanie w genialny sposób i bez jego pracy film straciłby sporo na swej ogólnej wartości. Dziś pod koniec roku 2010 muzyka słuchana podczas oglądania filmu zarówno wzrusza mnie i skłania do refleksji jak również powoduje skoki arenaliny robiąc to jeszcze lepiej niż przy pierwszym jego obejrzeniu. Sądzę, że po tych 5 latach muzykę skomponowaną do filmu można uznać za wielki sukces. Być może autor recenzji potrzebował czasu do dojrzenia i nie był w stanie tego docenić zaraz po powstaniu filmu. Na koniec dodam, że przy kazdym oglądaniu filmu ten fragment muzyki kiedy główny bohater wraz z partnerką wydostają się z podziemi uciekając na piechotę przyprawia mnie wręcz o gęsią skórkę powodując jednocześnie dziwny niepokój, któego nie jestm w stanie opisać. Niby to parę sampli, troche prostego rytmu i elektronicznych bębnów ale panie recenzent efekt piorunujący.
|
|
Nick:M.
Dodano:2010-12-10 12:33:34
Email:plapv.epmwe@n6t88t6n@ewmpe.vpalp
Wpis:A ja w pełni zgadzam się twórcą recenzji. Wróciła magia, życie i jakiegoś rodzaju pasja. Ta ścieżka dźwiękowa pasuje idealnie do obrazu. Jest potężna, kiedy trzeba, spokojna, wzruszająca, zabawna. W końcu stała się prawdziwym tłem dla przeżyć bohaterów. I absolutnie każdy utwór na płycie ma w sobie coś wyjątkowego. A „Lovegood” jest absolutnym mistrzostwem świata. Dawno już nie słyszałam, czegoś tak oryginalnego, pięknego, inspirującego… Po prostu brakuje mi słów.
To naprawdę dobry soundtrack, w którym pobrzmiewają echa z poprzednich części, co łączy te filmy w muzyczną całość. Echa – bo jednak stanowi on dla mnie zupełnie nową wartość i jakość.
Warto było czekać i przekonać się, że jest ktoś, kto przywróci świetność muzyce do „Harry’ego Pottera”. Pozostaje mieć nadzieję, że recenzent pomylił się i jednak jest szansa na nominację do Oscara dla Desplata, bo zasłużył – oj, zasłużył.
|
|
Nick:Wawrzyniec
Dodano:2010-12-08 14:31:46
Email:wlapw.rtzeynnoi.eact_zocloepc@hh@cpeolcoz_tcae.ionnyeztr.wpalw
Wpis:Tutaj niestety tez sie dolaczam do 3 choru. Dla mnie ta muzyka jednak jest za malo wyrazista. Zupelnie nie slychac jej w filmie, troche zyskuje na plycie, ale nie czuc w ogole w niej magii. Technicznie, wszystko ladnie, ale to jednak za malo.
|
|
Nick:Tomex
Dodano:2010-12-08 13:27:11
Wpis:Chyba tylko Obliviate ratuje tę ścieżkę. Dla mnie Desplat pozostanie na zawsze Panem od Dziewczyny z perłą. I jeszcze Wonder of life z Afterwards się uchowa.
|
|