Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2008-12-27 22:13:36
Wpis:A ja właśnie oglądając film miałem wrażenie, że gdyby muzyka Kaczmarka była inna, bardziej konwencjonalna, to i wydźwięk filmu byłby inny. Tak jak piszesz - muzyka źródłowa (perkusyjna) była bardzo ważna w filmie. Wydaje mi się, że większość kompozytorów wykorzystałoby to i ich muzyka ilustracyjna byłaby rozwinięciem źródłowej. To zaważyłoby na przesunięciu ciężaru filmu w stronę bardziej żywiołowych i pozytywnych klimatów. Kaczmarek poszedł w drugą stronę i poza drobnymi nawiązaniami, całkowicie odciął się od muzyki źródłowej. To wytworzyło pewną równowagę, która spotęgowała realizm filmu. Zgadzam się z Tobą, że klimat filmu nie jest wyłącznie zasługą muzyki Kaczmarka, ale wizji reżysera, montażu i zdjęć. Niemniej z tych wszystkich elementów to muzyka wydaje się najmniej elastyczna i stanowi solidne ugruntowanie charakteru filmu.
|
|
|
|
Nick:Mefisto
Dodano:2008-12-27 20:31:51
Wpis:Tak, tylko zilustrować - wg mnie w filmie znacznie ważniejsza jest właśnie ta druga muzyka. Poza tym chodziło mi głównie o to, że muzyka Kaczmarka nie miała żadnego wpływu na to, w jaką stronę poszedł ten film, co sugerujesz w recenzji - co najwyżej mogła być przypieczętowaniem wizji reżysera i tyle. A co do wrażeniometru, to i jasne jest, że nie jest wypadkową, niemniej gdy się widzi taką jednorodność utworów, to konkluzja sama ciśnie się na usta ;)
|
|
Nick:Łukasz Waligórski
Dodano:2008-12-27 19:48:24
Wpis:"tylko zilustrować"?? Gdyby to było kiepska komedyjka z rytmiczną tapetą zamiast muzyki, to mógłbym się z Tobą zgodzić. Muzyka w filmie działa tak jak powinna i to, że się w nim nie narzuca, ani nie kreuje zbędnych miraży, jest efektem zamierzonym. Jak pisałem - to nie jest muzyka, która miała być atrakcyjna przez swoją powierzchowność, tylko po to żeby schlebić gustom miłośników łatwych melodyjek. W tym przypadku liczy się szersze spojrzenia na dzieło (film + muzyka), tworzące się między nimi konteksty, balansowanie emocjami i nastrojami. Ta muzyka robi to w sposób niemal niezauważalny, podświadomy - i to jest jej siła. Rytm i bangosy, o których wspominasz to tylko drobne narzędzie, którego zresztą jest tu bardzo mało. To tylko kolejne spoiwo łączące dwa muzyczne światy pokazane w filmie i jednocześnie podkreślające ogólny wydźwięk muzyki podkreślającej coś nieuchronnego, wobec czego główni bohaterowie są bezsilni - wobec systemu...
A ocena ogólna nigdy nie jest wypadkową wrażeniometra, który ocenia jedynie zawartość płyty wyłącznie w kontekście jej słuchalności. Ocena ogólna łączy wszystkie elementy określające wartość muzyki. Myślałem że jako doświadczony recenzent to wiesz... ;)
|
|
Nick:Mefisto
Dodano:2008-12-27 18:17:05
Wpis:Nie bardzo rozumiem co ma muzyka Kaczmarka do jakości czy przesłania filmu - ona miała go tylko ilustrować! Zresztą w samym filmie brzmi przeciętnie - znacznie ważniejsze są tu wszelkie rytmy odgrywane na bębnach i bongosach. Poza tym znowu naciągana ta ocena chyba - na wrażeniometrze widzę same tróje, a tu czwóreczka niewyjęta nagle.
|
|
Nick:zyx
Dodano:2008-12-26 18:33:21
Wpis:Kiedy tego słuchałem to do głowy przychodziło mi wszystko tylko nie "ambitna muzyka". Wręcz przeciwnie - nudna, banalna, prosta... po przesłuchaniu płyty nic z niej nie zostaje w głowie.
|
|