Zgoda z Ukraińcami jest niezbędna, to nasi odwieczni sąsiedzi, razem od wieków mieszkaliśmy na tej ziemi i powinniśmy w obopólnym interesie dojść do porozumienia.
------------------
Mam kilka uwag do wczorajszych wiadomości ze środków przekazu. Sądzę, że warto najpierw zapoznać się z historią cmentarza. Jest ona m.in. na stronie Wikipedii i na mojej stronie Przewodnik po Cmentarzu Obronców Lwowa
Nazwa cmentarza brzmi "CMENTARZ OBROŃCÓW LWOWA". Nazwa "Cmentarz Orląt" jest używana obecnie powszechnie, warto jednak pamiętać, że jest ona pewnym skrótem, uproszczeniem.
Cmentarz Obrońców Lwowa nie wymaga otwarcia - on wszakże jest od lat czynny i bez przeszkód można go zwiedzać, i oddać cześć bohaterom. Byłem na nim kolejny raz w dniu 3 maja tego roku - odprawione zostały tam 2 msze święte, było dużo polskich wycieczek, kwiatów i zniczy.
Ciesząc się z najnowszego kompromisu i zgody radnych Lwowa na część polskich postulatów pamiętajmy, że kilkanaście lat wcześniej również ustalono z władzami Lwowa zasady i zakres odbudowy cmentarza. I ten wcześniejszy kompromis nie doczekał się niestety pełnej realizacji, więc strona polska zgłaszając nowe propozycje dot. napisu na centralnej mogile "Pięciu Nieznanych z Persenkówki", poszła na kolejne ustępstwo wobec żądań Ukraińców, które oni w swojej łaskawości zaakceptowali. Czy ten kolejny kompromis doczeka się realizacji? Może za kilka lat trzeba będzie zawrzeć następny?!
Napis na centralnej mogile w obecnie przyjętej formule sugeruje, że pochowany jest tam jeden polski żołnierz. Tymczasem jest to mogiła PIĘCIU nieznanych z nazwiska bohaterskich obrońców jednej z dzielnic Lwowa, Persenkówki.
Ukraina jest niestety ciągle na etapie kształtowania początków swojej niepodległości, co objawia się, szczególnie silnie we Lwowie, coraz większym zacieraniem polskich śladów. W ciągu kilku ostatnich lat zniknęło np. szereg kamiennych lub metalowych orłów z fasad kamienic i gmachów, które przetrwały szczęśliwie lata sowieckie. Proces ten ma miejsce także na cmentarzu Łyczakowskim, w licznych kościołach zamienionych na cerkwie, w muzeach, instytucjach naukowych itd. Niewątpliwie więc w tej sytuacji należy się cieszyć, że ten wymęczony kompromis został w końcu zawarty. Niepokoi mnie fakt gloryfikowania na Ukrainie ludzi, którzy walcząc o niepodległość Ukrainy współpracowali ze zbrodniarzami hitlerowskimi (np. Szuchewycz, Bandera), a także zbrodniczych formacji, np. UPA, wsławionych krwawymi pogromami cywilnej ludności polskiej na Wołyniu, Podolu i ziemi lwowskiej.
Z całej tej wieloletniej afery wokół odbudowy cmentarza Obrońców Lwowa jest jeden wielki plus: dziś już każdy świadomy Polak wie, co to jest "Cmentarz Orląt". Wycieczki dorosłych i młodzieży polskiej zwiedzające Lwów obowiązkowo maszerują na ten odległy od wejścia cmentarz, mając możliwość zetknięcia się z lwowskimi realiami (od biletów wstępu począwszy, przez zaniedbanie i zniszczenie cennych, zabytkowych grobowców) i historią. Na koniec zaś - mimo niepełnej odbudowy - monumentalny jaśniejący wspaniale, zadbany i ciągle żywy, z fachową informacją dyżurujących tam polskich Lwowiaków, cmentarz Obrońców Lwowa, jakby w kontraście do mizernego w swej estetyce nowo zbudowanego cmentarza Strzelców Siczowych.
Cieszę się, że przeróżnymi sposobami i czynem wspaniałych ludzi: inż. Bobrowskiego wraz z pracownikami Energopolu, który w 1988 roku zaczął w czynie społecznym odgruzowywanie zdewastowanego cmentarza, później mądrą i wyważoną dyplomacją Andrzeja Przewoźnika, wreszcie wielkim zaangażowaniem całej armii Polaków z kraju i ze Lwowa udało się ten zniszczony za sowietów cmentarz doprowadzić do obecnego stanu.
Chwała im za to!
|