Wszystko się zgadza. Widzę tu, to co właśnie się stało u mnie. Ale jeszcze jednej rzeczy tu nie ma. Nie ma nic o błędnym kole, w które wpadamy i jeśli nic go nie przerwie, to koniec jest bliski. W niej coś przygasło, on odczuł ten chłód i zaczyna intensywnie myśleć. Czym dłużej myśli, tym bardziej jest przekonany, że ona ma kogoś i zamiast pokazywać jej, że jest najważniejszą osobą w jego życiu, on zaczyna się zamykać w sobie i tak samo stygnąć jak ona. I zaczyna się błędne koło, z którego bez pomocy jest ciężko wyjść. Właśnie to zakończyło mój 6,5 letni związek. A teraz po dwóch tygodniach wiem, że ona jest dla mnie jedyną osobą na świecie, dla której chcę żyć. Niestety oboje się do tego przyczyniliśmy i z tego co widzę dla nas nie ma już ratunku. Przynajmniej ona tak twierdzi. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy tu trafią, trafią w odpowiednim dla siebie momencie i nie będą musieli przeżywać tego co ja. Ludzie trzymajcie się razem, bo tylko Wam się wydaje, że się nie kochacie. Poprostu zadbajcie jedno o drugie, a zobaczycie, że miłość nie zgasła.
|