Poseł Andrzej Halicki skierował do Prezesa Rady Ministrów interpelację w sprawie wyboru oprogramowania komputerowego w przetargach. Parlamentarzysta pyta przedstawicieli rządu o to, dlaczego przy zamówieniach publicznych nie stwarza się wolnemu oprogramowaniu takich samych szans, jak produktom zamkniętym (np. od Microsoftu).
W swojej interpelacji poseł Halicki nie tylko spytał o to dlaczego w przetargach z góry rozstrzyga się jakie oprogramowanie powinno być zakupione, ale także wskazał na zalety wolnego oprogramowania takie jak możliwość modyfikacji kodu źródłowego, bezpieczeństwo i oczywiście niższe koszty.
Osoby zainteresowane open source mogą w czasie czytania interpelacji doświadczyć déjà vu. Nic dziwnego, ponieważ poseł Halicki układając jej treść w dużej mierze wykorzystał tekst Listu Otwartego w sprawie stosowania wolnego oprogramowania, który swojego czasu wystosował portal JakiLinux.org. Zwrócił na to uwagę m. in. serwis Linux News, który jednak pochwalił to, że poseł "skorzystał z dobrych źródeł".
Z informacji na stronach sejmu wynika, że odpowiedź jest już gotowa. Przygotowała ją Małgorzata Sadurska - sekretarz stanu w KPRM. Niestety tej odpowiedzi jeszcze nie opublikowano na stronach Sejmu.
Nie jest to pierwszy raz, gdy parlamentarzysta pyta członków rządu o to, dlaczego w polskich instytucjach nie ma miejsca dla wolnego oprogramowania.
W kwietniu bieżącego roku poseł Marek Biernacki pytał Ministra Spraw Wewnętrznych o to, ile wydaje państwo na zakup komercyjnych programów i dlaczego Minister Spraw Wewnętrznych realizując zasadę neutralności technologicznej państwa spotyka się z wiceszefem Microsoftu. Przy okazji odpowiedzi na tę interpelację dowiedzieliśmy się, że nasza administracja wydaje na zakup oprogramowania dość spore sumy, przy czym najwięcej środków pochłania zakup systemów operacyjnych i pakietów biurowych.
W swojej interpelacji poseł Halicki nie tylko spytał o to dlaczego w przetargach z góry rozstrzyga się jakie oprogramowanie powinno być zakupione, ale także wskazał na zalety wolnego oprogramowania takie jak możliwość modyfikacji kodu źródłowego, bezpieczeństwo i oczywiście niższe koszty.
Osoby zainteresowane open source mogą w czasie czytania interpelacji doświadczyć déjà vu. Nic dziwnego, ponieważ poseł Halicki układając jej treść w dużej mierze wykorzystał tekst Listu Otwartego w sprawie stosowania wolnego oprogramowania, który swojego czasu wystosował portal JakiLinux.org. Zwrócił na to uwagę m. in. serwis Linux News, który jednak pochwalił to, że poseł "skorzystał z dobrych źródeł".
Z informacji na stronach sejmu wynika, że odpowiedź jest już gotowa. Przygotowała ją Małgorzata Sadurska - sekretarz stanu w KPRM. Niestety tej odpowiedzi jeszcze nie opublikowano na stronach Sejmu.
Nie jest to pierwszy raz, gdy parlamentarzysta pyta członków rządu o to, dlaczego w polskich instytucjach nie ma miejsca dla wolnego oprogramowania.
W kwietniu bieżącego roku poseł Marek Biernacki pytał Ministra Spraw Wewnętrznych o to, ile wydaje państwo na zakup komercyjnych programów i dlaczego Minister Spraw Wewnętrznych realizując zasadę neutralności technologicznej państwa spotyka się z wiceszefem Microsoftu. Przy okazji odpowiedzi na tę interpelację dowiedzieliśmy się, że nasza administracja wydaje na zakup oprogramowania dość spore sumy, przy czym najwięcej środków pochłania zakup systemów operacyjnych i pakietów biurowych.