Internet umożliwia wolność wypowiedzi, a ta wydaje się zbyt niebezpieczna dla rządów niektórych państw. Jest to zatem powód do utrzymywania kontroli nad dostępem do sieci WWW. Kontrolę tę można sprawować na różne sposoby, a jednym z nich jest cena dostępu - informuje OSCE, organizacja zajmująca się bezpieczeństwem i współpracą w Europie.
Traktowanie krytycznych wobec rządu internautów jak terrorystów w Malezji, ograniczenia w grach online w Chinach czy blokowanie YouTube w Maroku i Tajlandii to tylko niektóre przypadki działań rządów zmierzających do kontrolowania internetu.
Opublikowany przez Organization for Security and Cooperation in Europe (OSCE) raport skupia się właśnie na działaniach oficjalnych władz państw w kontekście ograniczania swobody korzystania z internetu. Publikacja wymienia około 20 krajów, w których decydenci stosują różne formy kontroli Sieci.
Autorzy raportu na początku zauważają, że dzięki Sieci swobodne wypowiadanie nigdy wcześniej nie było tak łatwe, jak teraz. Jednocześnie podkreślają, że wraz ze wzrostem liczby korzystających z internetu i swobodnie się wypowiadających na wszystkie tematy, rośnie także skłonność władz państwowych do kontrolowania przepływu informacji.
Cenzura nie jest, jak się okazuje, jedynym narzędziem kontroli internetu. Raport przytacza przykład Kazachstanu, gdzie skuteczne okazuje się utrzymywanie wysokich cen instalacji i dostępu do Sieci.
Dostęp wdzwaniany to wydatek 65-80 eurocentów za godzinę. Chcąc posiadać limitowany ADSL (prędkości od 128 do 512Kbps, ilość przesyłanych danych od 0,4GB do 1,5GB w ramach abonamentu), trzeba liczyć się z wydatkiem 11,11 € do 40 € miesięcznie. Dodatkowe 10Mb transferu to dodatkowy wydatek przynajmniej 60 eurocentów w najdroższym pakiecie.
Jeśli natomiast Kazach chce mieć nielimitowany dostęp ADSL musi wydać kwotę od 102,45 € (64Kbps) do 3.278,57 € (2048Kbps) miesięcznie. Do tego dochodzą koszty aktywacji (80 €) oraz zakupu modemu (69 € do 600 €). Przy średniej pensji nie przekraczającej 300 € miesięcznie, jest to skuteczne narzędzie ograniczania dostępu do internetu.
Wnioski dla nas? Sytuacja w Polsce, mimo krytyki ze wszystkich stron wcale nie jest taka zła. Porównywanie naszego kraju z Kazachstanem nie ma oczywiście sensu, warto jednak pamiętać, że niektórzy mają gorzej od nas.
Traktowanie krytycznych wobec rządu internautów jak terrorystów w Malezji, ograniczenia w grach online w Chinach czy blokowanie YouTube w Maroku i Tajlandii to tylko niektóre przypadki działań rządów zmierzających do kontrolowania internetu.
Opublikowany przez Organization for Security and Cooperation in Europe (OSCE) raport skupia się właśnie na działaniach oficjalnych władz państw w kontekście ograniczania swobody korzystania z internetu. Publikacja wymienia około 20 krajów, w których decydenci stosują różne formy kontroli Sieci.
Autorzy raportu na początku zauważają, że dzięki Sieci swobodne wypowiadanie nigdy wcześniej nie było tak łatwe, jak teraz. Jednocześnie podkreślają, że wraz ze wzrostem liczby korzystających z internetu i swobodnie się wypowiadających na wszystkie tematy, rośnie także skłonność władz państwowych do kontrolowania przepływu informacji.
Cenzura nie jest, jak się okazuje, jedynym narzędziem kontroli internetu. Raport przytacza przykład Kazachstanu, gdzie skuteczne okazuje się utrzymywanie wysokich cen instalacji i dostępu do Sieci.
Dostęp wdzwaniany to wydatek 65-80 eurocentów za godzinę. Chcąc posiadać limitowany ADSL (prędkości od 128 do 512Kbps, ilość przesyłanych danych od 0,4GB do 1,5GB w ramach abonamentu), trzeba liczyć się z wydatkiem 11,11 € do 40 € miesięcznie. Dodatkowe 10Mb transferu to dodatkowy wydatek przynajmniej 60 eurocentów w najdroższym pakiecie.
Jeśli natomiast Kazach chce mieć nielimitowany dostęp ADSL musi wydać kwotę od 102,45 € (64Kbps) do 3.278,57 € (2048Kbps) miesięcznie. Do tego dochodzą koszty aktywacji (80 €) oraz zakupu modemu (69 € do 600 €). Przy średniej pensji nie przekraczającej 300 € miesięcznie, jest to skuteczne narzędzie ograniczania dostępu do internetu.
Wnioski dla nas? Sytuacja w Polsce, mimo krytyki ze wszystkich stron wcale nie jest taka zła. Porównywanie naszego kraju z Kazachstanem nie ma oczywiście sensu, warto jednak pamiętać, że niektórzy mają gorzej od nas.