Uzależnienie od gier komputerowych nie może być uznane za zaburzenie psychiczne podobne do alkoholizmu lub uzależnienia od hazardu, gdyż nie przeprowadzono wystarczającej liczby badań w tym zakresie - uważają przedstawiciele Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego (AMA). Mimo to wyniki badań już przeprowadzonych mogą napawać niepokojem.
Propozycja uznania uzależnienia od gier za zaburzenie psychiczne znalazła się w raporcie przygotowanym dla AMA. Raport ten powoływał się na szereg badań, które wskazywały m. in. na zależność pomiędzy intensywnym graniem na komputerze a zachowaniami agresywnymi.
Ponadto raport wspominał, że zbyt długie przesiadywanie przy grach może zwiększać ryzyko wystąpienia ataków epilepsji i powodować schorzenia nadwyrężeniowe (RSI). Gry mogą również odciągać dorosłych i dzieci od pracy, szkoły, posiłków, czynności higienicznych i kontaktów z rodziną. Odsetek osób uzależnionych od gier raport ocenia na 12% w Wielkiej Brytanii i 10-15% w USA.
Komisja, która złożyła propozycję uznania uzależnienia od gier za zaburzenie psychiczne, sama doszła do wniosku, że nie przeprowadzono w tym temacie wystarczającej liczby badań. Jej członkowie zaproponowali, aby kwestię rozważyć przy następnej aktualizacji klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM tj. w 2012 roku. Zgadza się z tym wielu członków AMA, ale sprawa będzie jeszcze rozpatrywana w tym tygodniu podczas konwencji AMA w Chicago.
Nie ma "zaburzenia", ale problem zostaje
Gry wideo mają swoje dobre strony. Mogą pomagać np. w leczeniu autyzmu i co ciekawe, mogą się również przyczyniać do... poprawienia wzroku. Z drugiej strony rzeczywiście mogą mocno zmieniać zachowanie czego wyraźnym dowodem są przypadki śmierci spowodowanej zbyt intensywnym graniem.
Psychiatrzy z AMA zauważają, że trudno powiedzieć czy gry rzeczywiście uzależniają, czy też jakieś inne uwarunkowania powodują, że ludzie uciekają w świat gier. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że problem związany z nadmiernym graniem istnieje, a ludzi uzależnionych leczy się nie łatwiej niż alkoholików.
Odmowa wpisania uzależnień od gier na listę zaburzeń psychicznych rodzi dość poważne konsekwencje. Dopóki uzależnienia tego typu nie są oficjalnie uznawanymi zaburzeniami, żadne ubezpieczenie nie będzie pokrywało ich ewentualnego leczenia.
Ofiary takich uzależnień nie będą mogły też liczyć na ulgowe traktowanie, jeśli z ich powodu wpadną w tarapaty. Dobrym przykładem (choć nie związanym z grami, ale z internetem) może być sprawa pracownika IBM, który został zwolniony za wejście na erotyczny czat w czasie przerwy w pracy. Gdyby ten sam pracownik pił w pracy alkohol, nie zostałby zwolniony, ale skierowany na program odwykowy.
Choć decyzje Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego nie wpływają bezpośrednio na sytuację w naszym kraju, to mogą wpłynąć na nią pośrednio (fakt, że AMA podjęło taką decyzję może być argumentem przeciwko oficjalnemu sklasyfikowaniu uzależnienia od gier przez inne organizacje).
Propozycja uznania uzależnienia od gier za zaburzenie psychiczne znalazła się w raporcie przygotowanym dla AMA. Raport ten powoływał się na szereg badań, które wskazywały m. in. na zależność pomiędzy intensywnym graniem na komputerze a zachowaniami agresywnymi.
Ponadto raport wspominał, że zbyt długie przesiadywanie przy grach może zwiększać ryzyko wystąpienia ataków epilepsji i powodować schorzenia nadwyrężeniowe (RSI). Gry mogą również odciągać dorosłych i dzieci od pracy, szkoły, posiłków, czynności higienicznych i kontaktów z rodziną. Odsetek osób uzależnionych od gier raport ocenia na 12% w Wielkiej Brytanii i 10-15% w USA.
Komisja, która złożyła propozycję uznania uzależnienia od gier za zaburzenie psychiczne, sama doszła do wniosku, że nie przeprowadzono w tym temacie wystarczającej liczby badań. Jej członkowie zaproponowali, aby kwestię rozważyć przy następnej aktualizacji klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM tj. w 2012 roku. Zgadza się z tym wielu członków AMA, ale sprawa będzie jeszcze rozpatrywana w tym tygodniu podczas konwencji AMA w Chicago.
Nie ma "zaburzenia", ale problem zostaje
Gry wideo mają swoje dobre strony. Mogą pomagać np. w leczeniu autyzmu i co ciekawe, mogą się również przyczyniać do... poprawienia wzroku. Z drugiej strony rzeczywiście mogą mocno zmieniać zachowanie czego wyraźnym dowodem są przypadki śmierci spowodowanej zbyt intensywnym graniem.
Psychiatrzy z AMA zauważają, że trudno powiedzieć czy gry rzeczywiście uzależniają, czy też jakieś inne uwarunkowania powodują, że ludzie uciekają w świat gier. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że problem związany z nadmiernym graniem istnieje, a ludzi uzależnionych leczy się nie łatwiej niż alkoholików.
Odmowa wpisania uzależnień od gier na listę zaburzeń psychicznych rodzi dość poważne konsekwencje. Dopóki uzależnienia tego typu nie są oficjalnie uznawanymi zaburzeniami, żadne ubezpieczenie nie będzie pokrywało ich ewentualnego leczenia.
Ofiary takich uzależnień nie będą mogły też liczyć na ulgowe traktowanie, jeśli z ich powodu wpadną w tarapaty. Dobrym przykładem (choć nie związanym z grami, ale z internetem) może być sprawa pracownika IBM, który został zwolniony za wejście na erotyczny czat w czasie przerwy w pracy. Gdyby ten sam pracownik pił w pracy alkohol, nie zostałby zwolniony, ale skierowany na program odwykowy.
Choć decyzje Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego nie wpływają bezpośrednio na sytuację w naszym kraju, to mogą wpłynąć na nią pośrednio (fakt, że AMA podjęło taką decyzję może być argumentem przeciwko oficjalnemu sklasyfikowaniu uzależnienia od gier przez inne organizacje).