Google nie łamie zasad uczciwej konkurencji i prawa do wolności słowa, poprzez obniżenie PageRank niektórych stron - orzekł sąd w Kalifornii. Takie zarzuty już od dłuższego czasu stawiali Google przedstawiciele wyszukiwarki KinderStart, którzy uważają, że kalifornijski gigant nieuczciwie manipuluje rankingiem stron w swojej wyszukiwarce.
Spór pomiędzy KinderStart i Google ciągnie się już od ubiegłego roku. KinderStart to katalog stron i wyszukiwarka, indeksująca strony z informacjami na temat dzieci. Po tym, jak PageRank strony KinderStart nieoczekiwanie spadł do zera i strona straciła swoją pozycję w wyszukiwarce, jej przedstawiciele postanowili podać Google do sądu w przekonaniu, że zdecydowane obniżenie PageRank jest działaniem monopolistycznym ze strony Google.
W lipcu ubiegłego roku sędzia Jeremy Fogel oddalił zarzuty przeciwko Google. Stwierdził, że dopóki system PageRank jest generowany przez komputerowy algorytm, to nie ma podstaw aby mówić o winie Google. Sprawa nie została jednak całkowicie zamknięta bo Fogel zaznaczył, że gdyby udało sie udowodnić manipulowanie PageRankiem, to rzeczywiście byłaby podstawa do uznania właścicieli KinderStart za pokrzywdzonych.
Do sądu trafił nowy pozew zarzucający Google działania monopolistyczne, zniesławienie oraz fałszowanie wyników wyszukiwania. Prawnik KinderStart - Gregory Yu - posunął się nawet do stwierdzenia, że Google narusza prawo do wolności słowa i cenzuruje wyniki wyszukiwania ze względów politycznych i religijnych.
Sędzia Jeremy Fogel uznał, że tym razem Yu posunął się za daleko. Zdaniem sędziego w pozwie nie przedstawiono żadnych dowodów, a jedynie pogłoski o tym jak Google obniżyło PageRank kilku witrynom. Trudno też mówić w kontekście tego pozwu o kwestiach politycznych i religijnych, skoro strona KinderStart nie zawiera treści tego typu.
Przedstawiciele Google są oczywiście zadowoleni z orzeczenia sądu i podkreślają, że jak dotąd oddalano wszystkie skargi związane z manipulowaniem rankingiem stron w wyszukiwarce. Po tym, jak zarzuty KinderStart zostały uznane za "bezpodstawne" kalifornijski gigant może się domagać zwrotu kosztów poniesionych w związku z procesem.
Spór pomiędzy KinderStart i Google ciągnie się już od ubiegłego roku. KinderStart to katalog stron i wyszukiwarka, indeksująca strony z informacjami na temat dzieci. Po tym, jak PageRank strony KinderStart nieoczekiwanie spadł do zera i strona straciła swoją pozycję w wyszukiwarce, jej przedstawiciele postanowili podać Google do sądu w przekonaniu, że zdecydowane obniżenie PageRank jest działaniem monopolistycznym ze strony Google.
W lipcu ubiegłego roku sędzia Jeremy Fogel oddalił zarzuty przeciwko Google. Stwierdził, że dopóki system PageRank jest generowany przez komputerowy algorytm, to nie ma podstaw aby mówić o winie Google. Sprawa nie została jednak całkowicie zamknięta bo Fogel zaznaczył, że gdyby udało sie udowodnić manipulowanie PageRankiem, to rzeczywiście byłaby podstawa do uznania właścicieli KinderStart za pokrzywdzonych.
Do sądu trafił nowy pozew zarzucający Google działania monopolistyczne, zniesławienie oraz fałszowanie wyników wyszukiwania. Prawnik KinderStart - Gregory Yu - posunął się nawet do stwierdzenia, że Google narusza prawo do wolności słowa i cenzuruje wyniki wyszukiwania ze względów politycznych i religijnych.
Sędzia Jeremy Fogel uznał, że tym razem Yu posunął się za daleko. Zdaniem sędziego w pozwie nie przedstawiono żadnych dowodów, a jedynie pogłoski o tym jak Google obniżyło PageRank kilku witrynom. Trudno też mówić w kontekście tego pozwu o kwestiach politycznych i religijnych, skoro strona KinderStart nie zawiera treści tego typu.
Przedstawiciele Google są oczywiście zadowoleni z orzeczenia sądu i podkreślają, że jak dotąd oddalano wszystkie skargi związane z manipulowaniem rankingiem stron w wyszukiwarce. Po tym, jak zarzuty KinderStart zostały uznane za "bezpodstawne" kalifornijski gigant może się domagać zwrotu kosztów poniesionych w związku z procesem.