Senat zajmie się dzisiaj nowelizacją prawa farmaceutycznego, która zakłada m. in. wprowadzenie zakazu handlu lekami przez internet. Już od dawna mówi sie o bezsensowności takich przepisów ale wygląda na to, że i dziś Senat nie będzie w stanie ich zablokować - pisze Gazeta Wyborcza.
To ostatnia szansa dla aptek internetowych, które już zdobyły uznanie internautów. Według firmy Gemius z usług aptek internetowych korzysta na razie 4,2% użytkowników Sieci, co może oznaczać około milion klientów.
W połowie lutego sejmowa komisja zdrowia opowiedziała się przeciwko aptekom działającym w internecie i już wtedy mówiono, że przepisy zakazujące wysyłkowego handlu lekami najprawdopodobniej wejdą w życie. Posłowie koalicji wydawali sie być głusi na szereg argumentów przemawiających za umożliwieniem takiej sprzedaży.
Utrzymanie w Polsce obowiązującego zakazu sprzedaży leków przez internet jest przede wszystkim niezgodne z prawem europejskim, na co zwracał już uwagę Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Właściciele e-aptek już zapowiadają, że o swoje prawa będą walczyć przed sądami krajowymi i europejskimi.
Nie bez znaczenie jest też fakt, że internetowe apteki oferują leki OTC po cenach niezwykle korzystnych dla klientów, a więc przeszkadzanie w ich działalności może być postrzegane jako zwykłe przeciwdziałanie zdrowej konkurencji.
Posłowie koalicji sprzeciwiający się e-aptekom obawiają się np. wzrostu sprzedaży leków i ich łatwiejszej dostępności dla nastolatków. Posłowie PO mówią natomiast, że takie argumenty najzwyczajniej ośmieszają tych, którzy je głoszą, gdyż każdy nastolatek bez problemu dostanie leki bez recepty w kiosku lub na stacji benzynowej.
Na pocieszenie dla klientów internetowych aptek warto dodać, że zakaz ich e-sprzedaży może być najzwyczajniej martwy. Już dziś Polacy mogą kupować leki np. w internetowych aptekach za granicą. Poza tym przepisy można ominąć poprzez wystawienie pełnomocnictwa kurierowi, by ten w imieniu pacjenta odebrał lek z apteki. W ten sposób sprzedaż nie może być uznana za wysyłkową, a przypomina sytuację, kiedy np. babcia wysyła wnuczka po lekarstwa.
To ostatnia szansa dla aptek internetowych, które już zdobyły uznanie internautów. Według firmy Gemius z usług aptek internetowych korzysta na razie 4,2% użytkowników Sieci, co może oznaczać około milion klientów.
W połowie lutego sejmowa komisja zdrowia opowiedziała się przeciwko aptekom działającym w internecie i już wtedy mówiono, że przepisy zakazujące wysyłkowego handlu lekami najprawdopodobniej wejdą w życie. Posłowie koalicji wydawali sie być głusi na szereg argumentów przemawiających za umożliwieniem takiej sprzedaży.
Utrzymanie w Polsce obowiązującego zakazu sprzedaży leków przez internet jest przede wszystkim niezgodne z prawem europejskim, na co zwracał już uwagę Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Właściciele e-aptek już zapowiadają, że o swoje prawa będą walczyć przed sądami krajowymi i europejskimi.
Nie bez znaczenie jest też fakt, że internetowe apteki oferują leki OTC po cenach niezwykle korzystnych dla klientów, a więc przeszkadzanie w ich działalności może być postrzegane jako zwykłe przeciwdziałanie zdrowej konkurencji.
Posłowie koalicji sprzeciwiający się e-aptekom obawiają się np. wzrostu sprzedaży leków i ich łatwiejszej dostępności dla nastolatków. Posłowie PO mówią natomiast, że takie argumenty najzwyczajniej ośmieszają tych, którzy je głoszą, gdyż każdy nastolatek bez problemu dostanie leki bez recepty w kiosku lub na stacji benzynowej.
Na pocieszenie dla klientów internetowych aptek warto dodać, że zakaz ich e-sprzedaży może być najzwyczajniej martwy. Już dziś Polacy mogą kupować leki np. w internetowych aptekach za granicą. Poza tym przepisy można ominąć poprzez wystawienie pełnomocnictwa kurierowi, by ten w imieniu pacjenta odebrał lek z apteki. W ten sposób sprzedaż nie może być uznana za wysyłkową, a przypomina sytuację, kiedy np. babcia wysyła wnuczka po lekarstwa.