Wiadomości:
Agresywne gry mają wpływ na prace mózgu
utworzono: 22-08-2007
Autor: Dziennik Internautów - mm
Wczoraj zostały zaprezentowane wyniki nowych badań, z których wynika, że gry zawierające elementy przemocy mogą krótkoterminowo wpływać na aktywność obszarów mózgu odpowiedzialnych m. in. za emocje i samokontrolę.

Badania zostały przeprowadzone przez Radiological Society of North America. Kierował nimi dr Vincent Matthews, wykładowca Indiana University School of Medicine.

W badaniach wzięło udział 44 nastolatków. Podzielono ich na dwie grupy. Osoby przydzielone do pierwszej grupy grały przez 30 minut w grę z elementami przemocy (Medal of Honor: Frontline). Członkowie drugiej grupy grali w grę emocjonującą, choć pozbawiona przemocy (Need for Speed: Underground).

Następnie przebadano aktywność poszczególnych obszarów mózgu wszystkich uczestników, za pomocą tomografu rezonansu magnetycznego. Różnice w aktywności mózgu obydwu grup były wyraźne.

Osoby grające w grę z elementami agresji wykazywały pobudzenie w obszarze ciała migdałowatego (czyli ośrodka odpowiedzialnego m. in. za agresję) oraz mniejsze pobudzenie w obszarach płatów czołowych odpowiedzialnych za samokontrolę. Te same efekty nie zostały zaobserwowane u młodzieży, która bawiła się grą samochodową.

Autor badań podkreśla, że dowiedziono jedynie krótkoterminowego działania gry na mózg młodego człowieka. Potrzebne są teraz badania, które będą w stanie ocenić wpływ długoterminowy.

Nie są to pierwsze badania, które udowadniają negatywny wpływ gier na psychikę dzieci, jednak nie brakuje i takich, które nie wskazują na korelację pomiędzy takimi grami, a występowaniem zachowań agresywnych. Warto zauważyć, że psychologii od dawna znane jest zjawisko zobojętnienia na brutalność pod wpływem wielu agresywnych bodźców (nie musza to być bodźce cyfrowe).

Nie zmienia to faktu, że brutalne gry są produktem, który dobrze się sprzedaje. Tylko amerykański rynek gier jest warty ponad 13 mld USD, a ogromna część tego rynku obejmuje gry, w których trup ściele się gęsto.
Źródła
di.com.pl
Komentarze
Brak komentarzy