Gdy rząd USA żądał od Google danych dotyczących wyszukiwania, przedstawiciele administracji twierdzili, że ich ujawnienie nie stanowi zagrożenia dla prywatności internautów. Dziennikarze serwisu CNET skorzystali jednak z podobnych danych opublikowanych przez AOL i udowodnili, że pozwalają one w wielu przypadkach na identyfikację osoby wyszukującej określone treści.
Dane dotyczące wyszukiwania za pomocą systemu AOL zostały opublikowane w internecie i miały stanowić pomoc dla osób prowadzących badania. Zorientowano się jednak, że tego typu dane nie powinny być dostępne publicznie i AOL zablokował do nich dostęp. Stało się to za późno, gdyż baza została już skopiowana.
Na pierwszy rzut oka dane nie wydają się niebezpieczne. Podany jest jedynie numer identyfikujący danego użytkownika (np. 9486162) oraz informacje dotyczące wyszukiwanych przez niego treści. Jeśli poddamy te dane wnikliwej analizie, możemy uzyskać wiele informacji na temat osoby kryjącej się za nic nie znaczącym numerem.
Przykładowo, na podstawie fraz wpisywanych do wyszukiwarki możemy się domyślić, że użytkownik o numerze 710794 jest właścicielem Porsche 944 i Cadilaca SLS. Ponadto interesuje się wynikami młodzieżowych drużyn sportowych, ma nadwagę i lubi grać w golfa. Czasami wpisuje również do wyszukiwarki frazę "lolitas" co mówi nam nieco o jego preferencjach seksualnych.
Declan McCullagh z serwisu CNET przedstawia jeszcze kilka takich interesujących zestawień. Przykładowo użytkownik o numerze 17556639 wpisywał do wyszukiwarki następujące frazy:
Powyższy przykład przypomina sytuację, jaka miała miejsce w zeszłym roku, kiedy morderca został zidentyfikowany przez policję, dzięki danym udostępnionym przez Google.
AOL przyznaje, że jego wpadka naraziła prywatność użytkowników, przeprasza za incydent i zapewnia, że podobna sytuacja juz się nie powtórzy. Jest to jednak dobry dowód na to, że informacje zbierane przez wyszukiwarki powinny być traktowane jako poufne.
Dane dotyczące wyszukiwania za pomocą systemu AOL zostały opublikowane w internecie i miały stanowić pomoc dla osób prowadzących badania. Zorientowano się jednak, że tego typu dane nie powinny być dostępne publicznie i AOL zablokował do nich dostęp. Stało się to za późno, gdyż baza została już skopiowana.
Na pierwszy rzut oka dane nie wydają się niebezpieczne. Podany jest jedynie numer identyfikujący danego użytkownika (np. 9486162) oraz informacje dotyczące wyszukiwanych przez niego treści. Jeśli poddamy te dane wnikliwej analizie, możemy uzyskać wiele informacji na temat osoby kryjącej się za nic nie znaczącym numerem.
Przykładowo, na podstawie fraz wpisywanych do wyszukiwarki możemy się domyślić, że użytkownik o numerze 710794 jest właścicielem Porsche 944 i Cadilaca SLS. Ponadto interesuje się wynikami młodzieżowych drużyn sportowych, ma nadwagę i lubi grać w golfa. Czasami wpisuje również do wyszukiwarki frazę "lolitas" co mówi nam nieco o jego preferencjach seksualnych.
Declan McCullagh z serwisu CNET przedstawia jeszcze kilka takich interesujących zestawień. Przykładowo użytkownik o numerze 17556639 wpisywał do wyszukiwarki następujące frazy:
how to kill your wife (jak zabić żonę)
pictures of dead people (obrazy martwych ludzi)
photo of dead people (zdjęcie martwych ludzi)
car crash photo (zdjęcie rozbitego auta)
Powyższy przykład przypomina sytuację, jaka miała miejsce w zeszłym roku, kiedy morderca został zidentyfikowany przez policję, dzięki danym udostępnionym przez Google.
AOL przyznaje, że jego wpadka naraziła prywatność użytkowników, przeprasza za incydent i zapewnia, że podobna sytuacja juz się nie powtórzy. Jest to jednak dobry dowód na to, że informacje zbierane przez wyszukiwarki powinny być traktowane jako poufne.