Wydawcy zawsze mówili, że bronią interesu artystów. Tymczasem kanadyjscy artyści postanowili głośno powiedzieć o tym, że są przeciwnikami DRM, a wydawcy wcale nie reprezentują ich poglądów. Co ważne - nie chodzi tu o artystów niszowych, ale o zdobywców nagród Grammy i autorów płyt sprzedawanych na całym świecie.
Kanadyjscy twórcy zawiązali organizację The Canadian Music Creators Coalition (CMCC). Jak twierdzą, zależy im na tym, aby wydawcy i lobbyści przemysłu nagraniowego nie byli jedynym głosem w kwestiach dotyczących praw autorskich.
Jak czytamy w informacji prasowej "artyści chcą mówić sami za siebie".
Organizacja zrzesza wykonawców znanych na całym świecie, także w Polsce. Są wśród nich: piosenkarka Avril Lavigne, zespół rockowy Barenaked Ladies, grupa punkowa Sum 41 i inni.
CMCC chce sprzeciwić się przede wszystkim procesom sądowym wytaczanym przez wydawców indywidualnym użytkownikom. Jak stwierdzono w informacji prasowej "artyści nie chcą oskarżać swoich fanów".
Kanadyjscy artyści mówią też zdecydowane NIE technologii DRM. Uważają, że wydawcy nie mają prawa ograniczać tego, w jaki sposób odbiorcy cieszą się muzyką. Poza tym podkreślają, że użytkownik powinien mieć prawo do dowolnego konwertowania i kopiowania zakupionego utworu na inne urządzenia i nośniki.
Członkowie CMCC uważają też, że rozwój kultury powinny wspierać odpowiednie organizacje rządowe i narzędzia prawne - ten jednak postulat dotyczy przede wszystkim rynku kanadyjskiego.
Stworzenie CMCC wydaje się właściwym krokiem, bo rzadko słyszeliśmy głosy artystów w dyskusjach dotyczących praw autorskich, a wydaje się, że to oni powinni być najbardziej zainteresowani tematem.
W Polsce takie głosy też się przebijały. W styczniu Jacek Skubikowski (bluesman i dyrektor SAWP) zaproponował wprowadzenie nieobowiązkowej opłaty za korzystanie z sieci P2P.
Głośnym echem odbiła sie także wypowiedź Krzysztofa Skiby, który w wywiadzie dla PC World Komputer stwierdził, że nazywanie piractwa kradzieżą jest "trochę na wyrost". Tymczasem zdaniem Pawła Kukiza jest to kradzież, ale wynikająca tylko ze zbyt wysokich cen płyt.
Kanadyjscy twórcy zawiązali organizację The Canadian Music Creators Coalition (CMCC). Jak twierdzą, zależy im na tym, aby wydawcy i lobbyści przemysłu nagraniowego nie byli jedynym głosem w kwestiach dotyczących praw autorskich.
Jak czytamy w informacji prasowej "artyści chcą mówić sami za siebie".
Organizacja zrzesza wykonawców znanych na całym świecie, także w Polsce. Są wśród nich: piosenkarka Avril Lavigne, zespół rockowy Barenaked Ladies, grupa punkowa Sum 41 i inni.
CMCC chce sprzeciwić się przede wszystkim procesom sądowym wytaczanym przez wydawców indywidualnym użytkownikom. Jak stwierdzono w informacji prasowej "artyści nie chcą oskarżać swoich fanów".
Kanadyjscy artyści mówią też zdecydowane NIE technologii DRM. Uważają, że wydawcy nie mają prawa ograniczać tego, w jaki sposób odbiorcy cieszą się muzyką. Poza tym podkreślają, że użytkownik powinien mieć prawo do dowolnego konwertowania i kopiowania zakupionego utworu na inne urządzenia i nośniki.
Członkowie CMCC uważają też, że rozwój kultury powinny wspierać odpowiednie organizacje rządowe i narzędzia prawne - ten jednak postulat dotyczy przede wszystkim rynku kanadyjskiego.
Stworzenie CMCC wydaje się właściwym krokiem, bo rzadko słyszeliśmy głosy artystów w dyskusjach dotyczących praw autorskich, a wydaje się, że to oni powinni być najbardziej zainteresowani tematem.
W Polsce takie głosy też się przebijały. W styczniu Jacek Skubikowski (bluesman i dyrektor SAWP) zaproponował wprowadzenie nieobowiązkowej opłaty za korzystanie z sieci P2P.
Głośnym echem odbiła sie także wypowiedź Krzysztofa Skiby, który w wywiadzie dla PC World Komputer stwierdził, że nazywanie piractwa kradzieżą jest "trochę na wyrost". Tymczasem zdaniem Pawła Kukiza jest to kradzież, ale wynikająca tylko ze zbyt wysokich cen płyt.