Koncepcja uchwalenia przez polski Sejm ustawy antyspamowej jest coraz częściej krytykowana. Propozycje przedstawione w dokumencie "Założenia do Ustawy o SPAM i SPYWARE" są uważane przez ekspertów za nieścisłe i najeżone prawnymi pułapkami.
Wśród krytyków założeń przestawionych przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa znajduje się Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). Lista jej zarzutów pod adresem rządowych propozycji jest dość obszerna.
Izba wskazuje m.in., że proponowane przez dokument poszerzenie definicji spamu na zjawiska takie, jak rozsyłanie informacji o charakterze politycznym czy religijnym, a także o treści przesyłane na czatach, forach i w komunikatorach jest rzeczą dyskusyjną.
Zdaniem PIIT udzielenie Prezesowi UKE możliwości nadania pracownikom Inspekcji Telekomunikacyjnej uprawnień takich, jak prawo wstępu do prywatnych mieszkań może wydawać się próbą naruszenie praw obywatelskich.
Kontrowersje wzbudza także natychmiastowa egzekucja w postaci mandatu, która może łatwo prowadzić do nieuzasadnionego ukarania. Błędem wydaje się także chęć zakazania pewnych konkretnych form reklamy np. okienek pop-up. Zdaniem PIIT stawiałoby to przedsiębiorcę polskiego w gorszej pozycji w stosunku do zagranicznego.
Zastrzeżenia do proponowanej ustawy antyspamowej przedstawił także w wypowiedzi dla ComputerWorld prawnik Piotr Waglowski, z serwisu Vagla.pl.
Mówił on między innymi o możliwych problemach interpretacyjnych związanych z użyciem w definicji informacji handlowej pojęcia "promocja wizerunku". Dzięki ustawie mogłoby ono zyskać inne znaczenie niż to, które do tej pory zostało przyjęte na gruncie prawa. Waglowski wskazuje też na brak klarowności w innych miejscach proponowanej ustawy.
Wątpliwe jest również to, czy ustawa antyspamowa w ogóle jest nam potrzebna. PIIT podaje, że ponad 80-90% spamu pochodzi z zagranicy i to z serwerów, które znajdują się poza kontrolą demokratycznych służb specjalnych. W Polsce - zdaniem Izby - nie odnotowano rozsyłania spamu na dużą skalę.
PIIT stoi na stanowisku, że przy obecnie niewielkim - w stosunku do innych krajów Unii Europejskiej - rozpowszechnieniu korzystania z internetu, podstawowym zadaniem rządu powinno stać się działanie na rzecz upowszechniania internetu, a nie wprowadzenie regulacji, które pozwolą na mniej lub bardziej uzasadnione karanie jego użytkowników.
Wątpliwe jest też, aby ustawa rzeczywiście miała jakiś wpływ na ilość spamu w sieci.
Wśród krytyków założeń przestawionych przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa znajduje się Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). Lista jej zarzutów pod adresem rządowych propozycji jest dość obszerna.
Izba wskazuje m.in., że proponowane przez dokument poszerzenie definicji spamu na zjawiska takie, jak rozsyłanie informacji o charakterze politycznym czy religijnym, a także o treści przesyłane na czatach, forach i w komunikatorach jest rzeczą dyskusyjną.
Zdaniem PIIT udzielenie Prezesowi UKE możliwości nadania pracownikom Inspekcji Telekomunikacyjnej uprawnień takich, jak prawo wstępu do prywatnych mieszkań może wydawać się próbą naruszenie praw obywatelskich.
Kontrowersje wzbudza także natychmiastowa egzekucja w postaci mandatu, która może łatwo prowadzić do nieuzasadnionego ukarania. Błędem wydaje się także chęć zakazania pewnych konkretnych form reklamy np. okienek pop-up. Zdaniem PIIT stawiałoby to przedsiębiorcę polskiego w gorszej pozycji w stosunku do zagranicznego.
Zastrzeżenia do proponowanej ustawy antyspamowej przedstawił także w wypowiedzi dla ComputerWorld prawnik Piotr Waglowski, z serwisu Vagla.pl.
Mówił on między innymi o możliwych problemach interpretacyjnych związanych z użyciem w definicji informacji handlowej pojęcia "promocja wizerunku". Dzięki ustawie mogłoby ono zyskać inne znaczenie niż to, które do tej pory zostało przyjęte na gruncie prawa. Waglowski wskazuje też na brak klarowności w innych miejscach proponowanej ustawy.
Wątpliwe jest również to, czy ustawa antyspamowa w ogóle jest nam potrzebna. PIIT podaje, że ponad 80-90% spamu pochodzi z zagranicy i to z serwerów, które znajdują się poza kontrolą demokratycznych służb specjalnych. W Polsce - zdaniem Izby - nie odnotowano rozsyłania spamu na dużą skalę.
PIIT stoi na stanowisku, że przy obecnie niewielkim - w stosunku do innych krajów Unii Europejskiej - rozpowszechnieniu korzystania z internetu, podstawowym zadaniem rządu powinno stać się działanie na rzecz upowszechniania internetu, a nie wprowadzenie regulacji, które pozwolą na mniej lub bardziej uzasadnione karanie jego użytkowników.
Wątpliwe jest też, aby ustawa rzeczywiście miała jakiś wpływ na ilość spamu w sieci.