Telekomunikacja Polska sprzedaje neostradę, a jak okaże się, że to fikcja, próbuje porażką obarczyć klienta - informuje Gazeta.pl
Edward Fronia z Milska k. Zielonej Góry podpisał umowę z przedstawicielem TP SA pod koniec października. Agent przywiózł mu modem o wartości 150 zł i "zniknął a wraz z nim zaginął słuch o internecie" - opowiada Fronia. Mimo że wiele razy dzwonił i pisał do dyrekcji TP SA, nikt mu wprost nie powiedział, dlaczego musi tak długo czekać.
W końcu - po interwencji Gazety - dowiedział się, że techniczne możliwości sprzętu Telekomunikacji nie pozwalają na zrealizowanie usługi. O tym, czy kupujący będzie mógł korzystać z neostrady, można się przekonać dopiero podczas próby aktywowania usługi - powiedziała Maria Piskier z TP. Klient podpisując umowę akceptuje takie warunki i według pani Piskier, niczego przy tym nie traci.
Tymczasem pan Fronia musi odwieźć modem do centrali na własny koszt, a jeśli odmówi, będzie musiał za niego zapłacić.
Przedstawiciele Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty są zdania, że skoro podpisano z nim umowę, ma prawo żądać, aby usługa była świadczona. Co ważne, nie musi wiedzieć, że operator nie ma technicznych możliwości wykonania usługi. Odpowiedzialność za sytuację leży w takim przypadku po stronie firmy.
"Jeśli teraz wszystkie obowiązki rezygnacji z umowy operator zrzuca na klienta, to jest to nie w porządku" - komentuje Janusz Matuła, naczelnik Wydziału Kontroli Telekomunikacyjnej i Pocztowej. Zapewnia, że jeśli Fronia złoży skargę w jego urzędzie, pomoże mu dochodzić swoich roszczeń.
Edward Fronia z Milska k. Zielonej Góry podpisał umowę z przedstawicielem TP SA pod koniec października. Agent przywiózł mu modem o wartości 150 zł i "zniknął a wraz z nim zaginął słuch o internecie" - opowiada Fronia. Mimo że wiele razy dzwonił i pisał do dyrekcji TP SA, nikt mu wprost nie powiedział, dlaczego musi tak długo czekać.
W końcu - po interwencji Gazety - dowiedział się, że techniczne możliwości sprzętu Telekomunikacji nie pozwalają na zrealizowanie usługi. O tym, czy kupujący będzie mógł korzystać z neostrady, można się przekonać dopiero podczas próby aktywowania usługi - powiedziała Maria Piskier z TP. Klient podpisując umowę akceptuje takie warunki i według pani Piskier, niczego przy tym nie traci.
Tymczasem pan Fronia musi odwieźć modem do centrali na własny koszt, a jeśli odmówi, będzie musiał za niego zapłacić.
Przedstawiciele Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty są zdania, że skoro podpisano z nim umowę, ma prawo żądać, aby usługa była świadczona. Co ważne, nie musi wiedzieć, że operator nie ma technicznych możliwości wykonania usługi. Odpowiedzialność za sytuację leży w takim przypadku po stronie firmy.
"Jeśli teraz wszystkie obowiązki rezygnacji z umowy operator zrzuca na klienta, to jest to nie w porządku" - komentuje Janusz Matuła, naczelnik Wydziału Kontroli Telekomunikacyjnej i Pocztowej. Zapewnia, że jeśli Fronia złoży skargę w jego urzędzie, pomoże mu dochodzić swoich roszczeń.