Wiadomości:
Google Print rusza ostrożnie
utworzono: 22-08-2007
Autor: Dziennik Internautów - mm
Tydzień temu Google uruchomiło kontrowersyjną usługę Google Print w sposób jak najmniej kontrowersyjny. Mimo, że ilość i jakość tytułów może imponować, to w tej chwili na wielkie czytanie nie możemy liczyć.

Zaraz po zapowiedziach uruchomienia Google Print odezwały się głosy krytyki z wielu stron. Najbardziej zaniepokojeni byli wydawcy i nic w tym dziwnego, bo ewentualny sukces usługi mógł uderzyć po ich kieszeni.

Google Print działa już tydzień i na razie raczej nie zagrozi interesom wydawców i księgarzy. Książki, które możemy czytać w całości to głównie dzieła XIX-wieczne, których nikt już nie drukuje, albo takie które stanowią własność publiczną.

Oczywiście i te warto poczytać lub pooglądać (niektóre są wspaniale ilustrowane). Jeśli chodzi o książki chronione prawem autorskim znajdziemy je bez problemu, ale będziemy mogli przeczytać tylko spis treści i dwie strony dzieła.

Muszę przyznać, że wyszukiwanie w bibliotece Google jest bardzo wygodne, a wyniki szukania (zarówno w bazie książek jak i w samym dziele) są o wiele bardziej czytelne niż np. w Polskiej Bibliotece Internetowej.

Mimo to Google Print w porównaniu z PBI wypada jak na razie blado. Denerwująca jest duża ilość książek chronionych prawem autorskim, przez które trzeba się "przekopać" aby dotrzeć do czegoś co można przeczytać w całości. Nie znajdziemy też w Google polskich książek, ale ucieszyło mnie, gdy w kilku dziełach poświęconych historii muzyki znalazłem odwołania do polskich autorów.

Jeszcze rok temu oficjele Google zapowiadali, że Google Print udostępni największą ilość książek za darmo (mówiono o milionach książek). Wydawało się też, że kalifornijska firma nie przejmowała się protestami wydawców, ale teraz jej zapał jakby osłabł. Mimo to warto zaglądać do Google Print, bo przecież usługa dopiero startuje.
Źródła
di.com.pl
Komentarze
Brak komentarzy