Sędziowie stanu Floryda borykają się z nie lada problemem. Kierowcy oskarżani o jazdę po pijanemu twierdzą, że policyjne alkomaty dawały złe odczyty, a ich powodem ma być rzekomy błąd w oprogramowaniu alkomatów. Niestety producent urządzeń nie chce udostępnić kodu źródłowego.
Sprawa ciągnie się od zeszłego miesiąca. W samym hrabstwie Sarasota 150 kierowców twierdzi, że padło ofiarą felernego kodu odpowiedzialnego za obsługę pamięci alkomatu Intoxilizer 5000. Sąd powołał więc odpowiedniego eksperta do przejrzenia kodu.
Firma miała udostępnić swoje materiały poufnie. Najważniejszą rzeczą było sprawdzenie, czy w certyfikowanym kodzie nie wprowadzono żadnych zmian (obrońcy kierowców twierdzili, że tak). Ostatecznie do przeglądu nie doszło, gdyż firma CMI, producent alkomatów, najzwyczajniej odmówiła ujawnienia kodu zasłaniając się tajemnicą handlową.
Podobne sprawy zaczęły się mnożyć. Zgodnie z prawem stanu Floryda sąd nie może w żaden sposób zażądać ujawnienia kodu. W niektórych przypadkach trzeba więc stosować zasadę domniemania niewinności.
Nie dzieje się tak zawsze, bo czasem sąd od razu zakłada, że wada urządzenia nie miała znaczenia. Mimo to, powoływanie się na kod źródłowy, w który nikt nie może zajrzeć jest coraz częstsze. W niektórych sądach doszło nawet do tego, że sąd zażądał od CMI kodu, ale zrobiono to bezprawnie.
Powstaje dylemat: służba społeczeństwu czy ochrona własności intelektualnej?
W przyszłości podobne spory mogą dotyczyć nie tylko alkomatów, ale np. systemów do głosowania. Urządzenia elektroniczne wyposażone w swój własny software pojawiają się wszędzie i należy jasno spytać: czy nie byłoby wygodniej, gdyby kod w ich oprogramowaniu był otwarty?
Sprawa ciągnie się od zeszłego miesiąca. W samym hrabstwie Sarasota 150 kierowców twierdzi, że padło ofiarą felernego kodu odpowiedzialnego za obsługę pamięci alkomatu Intoxilizer 5000. Sąd powołał więc odpowiedniego eksperta do przejrzenia kodu.
Firma miała udostępnić swoje materiały poufnie. Najważniejszą rzeczą było sprawdzenie, czy w certyfikowanym kodzie nie wprowadzono żadnych zmian (obrońcy kierowców twierdzili, że tak). Ostatecznie do przeglądu nie doszło, gdyż firma CMI, producent alkomatów, najzwyczajniej odmówiła ujawnienia kodu zasłaniając się tajemnicą handlową.
Podobne sprawy zaczęły się mnożyć. Zgodnie z prawem stanu Floryda sąd nie może w żaden sposób zażądać ujawnienia kodu. W niektórych przypadkach trzeba więc stosować zasadę domniemania niewinności.
Nie dzieje się tak zawsze, bo czasem sąd od razu zakłada, że wada urządzenia nie miała znaczenia. Mimo to, powoływanie się na kod źródłowy, w który nikt nie może zajrzeć jest coraz częstsze. W niektórych sądach doszło nawet do tego, że sąd zażądał od CMI kodu, ale zrobiono to bezprawnie.
Powstaje dylemat: służba społeczeństwu czy ochrona własności intelektualnej?
W przyszłości podobne spory mogą dotyczyć nie tylko alkomatów, ale np. systemów do głosowania. Urządzenia elektroniczne wyposażone w swój własny software pojawiają się wszędzie i należy jasno spytać: czy nie byłoby wygodniej, gdyby kod w ich oprogramowaniu był otwarty?