Ze stałego połączenia z internetem korzysta w naszym kraju około 3% populacji. Jest to mniej więcej tyle, ile za czasów PRL miało dostęp do telefonu. A czy w Polsce mamy broadband z prawdziwego zdarzenia? Stałe połączenie 128 Kbps z pewnością jest lepsze niż dial-up, ale trudno je nazwać szerokopasmowym - zauważa Andrzej J. Piotrkowski, dyrektor instytutu eGospodarki centrum Adama Smitha w rozmowie z PC World Komputer.
Zdaniem eksperta rozwój usług dostępowych jest dosłownie hamowany przez ... tu "zaskoczenie"... monopolistę. Do Telekomunikacji Polskiej należy 90% linii dostępowych, więc dyktuje ona rynkowi warunki i tempo rozwoju. "W rezultacie mamy w Polsce rekordowy wzrost procentowy, podczas gdy w innych krajach kwartalnie przybywa więcej linii niż my mamy wszystkich" - mówi Piotrkowski.
TP SA traktuje rynek niczym "kolonialną zdobycz", uważa Piotrkowski. W stosunku do reszty Europy jesteśmy spóźnieni o ok. 3, 4 lata, ale tam, gdzie operator ma tak silną pozycje innowacje są po prostu zbędne. Zdominowanie rynku usług ADSL przez TP SA można wytłumaczyć łatwo - "pomógł jej fakt, iż użytkownicy i tak opłacają abonament telefoniczny w TP SA."
Wyścig obserwowany teraz pomiędzy neostradą a chello.pl też nie świadczy o podnoszeniu jakości usług. Piotrkowski podkreśla, że prędkość łącza jest jedynym podawanym parametrem a o jego jakości świadczy także (nigdy nie podawany w reklamach) overbooking, czyli parametr jakości usług związany z obciążeniem zbiorczego łącza internetowego, którym dysponuje operator.
Piotrkowski zwrócił uwagę także na kontrowersje dotyczące wprowadzania limitów transferu. TP SA uważa, że są konieczne. UPC, Dialog i inni, że nie. Ekspert twierdzi, że limit transferu może raczej służyć zniechęcaniu użytkowników do dzielenia jednego pasma, ale wątpliwe jest, aby miał znaczenie dla "bezpieczeństwa sieci".
Mała popularność szerokopasmowego dostępu do internetu może także wynikać z tego, że usługi telekomunikacyjne są w Polsce sprzedawane na niejasnych zasadach. Użytkownicy po prostu mają dosyć nieograniczonego dostępu (z limitem) albo darmowych minut (za które płacimy w abonamencie).
Zdaniem eksperta rozwój usług dostępowych jest dosłownie hamowany przez ... tu "zaskoczenie"... monopolistę. Do Telekomunikacji Polskiej należy 90% linii dostępowych, więc dyktuje ona rynkowi warunki i tempo rozwoju. "W rezultacie mamy w Polsce rekordowy wzrost procentowy, podczas gdy w innych krajach kwartalnie przybywa więcej linii niż my mamy wszystkich" - mówi Piotrkowski.
TP SA traktuje rynek niczym "kolonialną zdobycz", uważa Piotrkowski. W stosunku do reszty Europy jesteśmy spóźnieni o ok. 3, 4 lata, ale tam, gdzie operator ma tak silną pozycje innowacje są po prostu zbędne. Zdominowanie rynku usług ADSL przez TP SA można wytłumaczyć łatwo - "pomógł jej fakt, iż użytkownicy i tak opłacają abonament telefoniczny w TP SA."
Wyścig obserwowany teraz pomiędzy neostradą a chello.pl też nie świadczy o podnoszeniu jakości usług. Piotrkowski podkreśla, że prędkość łącza jest jedynym podawanym parametrem a o jego jakości świadczy także (nigdy nie podawany w reklamach) overbooking, czyli parametr jakości usług związany z obciążeniem zbiorczego łącza internetowego, którym dysponuje operator.
Piotrkowski zwrócił uwagę także na kontrowersje dotyczące wprowadzania limitów transferu. TP SA uważa, że są konieczne. UPC, Dialog i inni, że nie. Ekspert twierdzi, że limit transferu może raczej służyć zniechęcaniu użytkowników do dzielenia jednego pasma, ale wątpliwe jest, aby miał znaczenie dla "bezpieczeństwa sieci".
Mała popularność szerokopasmowego dostępu do internetu może także wynikać z tego, że usługi telekomunikacyjne są w Polsce sprzedawane na niejasnych zasadach. Użytkownicy po prostu mają dosyć nieograniczonego dostępu (z limitem) albo darmowych minut (za które płacimy w abonamencie).