Użytkownicy Kazaa łamią prawo autorskie, ale twórcy programu nie, uznał wczoraj australijski sąd. Kazaa ma 2 miesiące na modyfikację oprogramowania, tak by uniemożliwić jego użytkownikom piractwo.
Pozew przeciwko Kazaa wniosły firmy Universal, EMI, Sony BMG, Warner oraz Festival Mushroom. Ich zdaniem stosowana przez Kazaa technologia umożliwia łamanie praw autorskich na dużą skalę.
Z kolei obrońcy argumentowali, że ich klienci nie mają wpływu na to, jak ludzie korzystają z ich technologii. Posłużyli się w tym celu porównaniem programu Kazaa do działania kserokopiarki czy magnetofonu dwukasetowego.
Prowadzący sprawę sędzia Murray Wilcox stwierdził, że oskarżeni świadomie zezwalali użytkownikom Kazaa na nielegalną wymianę chronionych prawem autorskim piosenek. Jednocześnie uznał, że sami nie łamali prawa autorskiego, donosi BBC.
Twórcy Kazaa mają dwa miesiące na wprowadzenie filtrów, które uniemożliwią wymianę plikami objętymi prawem autorskim. Oskarżeni zamierzają odwołać się od wyroku.
Pozew przeciwko Kazaa wniosły firmy Universal, EMI, Sony BMG, Warner oraz Festival Mushroom. Ich zdaniem stosowana przez Kazaa technologia umożliwia łamanie praw autorskich na dużą skalę.
Z kolei obrońcy argumentowali, że ich klienci nie mają wpływu na to, jak ludzie korzystają z ich technologii. Posłużyli się w tym celu porównaniem programu Kazaa do działania kserokopiarki czy magnetofonu dwukasetowego.
Prowadzący sprawę sędzia Murray Wilcox stwierdził, że oskarżeni świadomie zezwalali użytkownikom Kazaa na nielegalną wymianę chronionych prawem autorskim piosenek. Jednocześnie uznał, że sami nie łamali prawa autorskiego, donosi BBC.
Twórcy Kazaa mają dwa miesiące na wprowadzenie filtrów, które uniemożliwią wymianę plikami objętymi prawem autorskim. Oskarżeni zamierzają odwołać się od wyroku.