Pochodzący z Austrii haker o pseudonimie „Second Part To Hell” napisał kilka programów, które mogą być określane mianem pierwszych wirusów dla najnowszego „dziecka” Microsoftu. Robaki wykorzystują luki w nowej linii poleceń systemu Vista, nazwanej Monad.
Kod nowych robaków został opublikowany w poradniku dla twórców wirusów, prowadzonym przez podziemną grupę „Ready Ranger Liberation Front”. „Second Part To Hell” - zwany także „Mario” - stworzył nowe wirusy 21 lipca, czyli zaledwie dzień po tym, jak Microsoft oficjalnie zaprezentował wykorzystywaną w najnowszych „Windowsach” linię komend Monad. Ze względu na złożoność rozwiązania, nowa linia komend systemu operacyjnego Microsoftu otwiera przed hakerami ogromne pole do popisu. „Second Part To Hell” napisał w poradniku, że "Monad przypomina linuksową powłokę BASH, co oznacza wielką liczbę komend i funkcji. Dzięki temu będziemy mogli tworzyć ogromne i skomplikowane skrypty, tak jak to robimy dla Linuksa”.
Fińska firma F-Secure, zajmująca się bezpieczeństwem komputerowym, nazwała rodzinę nowych wirusów Danom, co jest odwróceniem słowa Monad. Mikko Hyppönen, szef biura badawczego F-Secure, badając kod nowych wirusów stwierdził, że mają one charakter destrukcyjny, ale nie są zdolne do wyrządzenia użytkownikowi Visty bardzo dotkliwych szkód. „Robaki mają charakter programów koncepcyjnych, a ich twórca chce wskazać swoim kolegom metody pisania wirusów dla nowej platformy” - wyjaśnił Hyppönen. Fińskiego specjalistę ds. bezpieczeństwa zaskoczyło nie tyle samo powstanie wirusa dla Visty, ile to, jak szybko się on pojawił. „Minęło zaledwie osiem dni od udostępnienia testowej wersji nowego systemu operacyjnego” - podekreślił Hyppönen.
Zaawansowana linia komend Monad prawdopodobnie będzie używana tylko przez doświadczonych użytkowników. W związku z tym Hyppönen ma nadzieję, że w momencie premiery nowego systemu, Microsoft nie będzie udostępniał tego rozwiązania jako standardowego elementu nowych „Windowsów”. To z kolei oznacza mniejszą popularność oprogramowania, którego luki wykorzystują wirusy Danom. Czy zniechęci to autorów wirusów do pisana nowych wersji szkodliwego oprogramowania, trudno na razie powiedzieć. Fakt jest faktem, że kolejny produkt giganta z Redmond przypomina dobry szwajcarski ser.
Dotychczas Microsoft nie odniósł się oficjalnie do doniesień o powstaniu nowych wirusów.
Kod nowych robaków został opublikowany w poradniku dla twórców wirusów, prowadzonym przez podziemną grupę „Ready Ranger Liberation Front”. „Second Part To Hell” - zwany także „Mario” - stworzył nowe wirusy 21 lipca, czyli zaledwie dzień po tym, jak Microsoft oficjalnie zaprezentował wykorzystywaną w najnowszych „Windowsach” linię komend Monad. Ze względu na złożoność rozwiązania, nowa linia komend systemu operacyjnego Microsoftu otwiera przed hakerami ogromne pole do popisu. „Second Part To Hell” napisał w poradniku, że "Monad przypomina linuksową powłokę BASH, co oznacza wielką liczbę komend i funkcji. Dzięki temu będziemy mogli tworzyć ogromne i skomplikowane skrypty, tak jak to robimy dla Linuksa”.
Fińska firma F-Secure, zajmująca się bezpieczeństwem komputerowym, nazwała rodzinę nowych wirusów Danom, co jest odwróceniem słowa Monad. Mikko Hyppönen, szef biura badawczego F-Secure, badając kod nowych wirusów stwierdził, że mają one charakter destrukcyjny, ale nie są zdolne do wyrządzenia użytkownikowi Visty bardzo dotkliwych szkód. „Robaki mają charakter programów koncepcyjnych, a ich twórca chce wskazać swoim kolegom metody pisania wirusów dla nowej platformy” - wyjaśnił Hyppönen. Fińskiego specjalistę ds. bezpieczeństwa zaskoczyło nie tyle samo powstanie wirusa dla Visty, ile to, jak szybko się on pojawił. „Minęło zaledwie osiem dni od udostępnienia testowej wersji nowego systemu operacyjnego” - podekreślił Hyppönen.
Zaawansowana linia komend Monad prawdopodobnie będzie używana tylko przez doświadczonych użytkowników. W związku z tym Hyppönen ma nadzieję, że w momencie premiery nowego systemu, Microsoft nie będzie udostępniał tego rozwiązania jako standardowego elementu nowych „Windowsów”. To z kolei oznacza mniejszą popularność oprogramowania, którego luki wykorzystują wirusy Danom. Czy zniechęci to autorów wirusów do pisana nowych wersji szkodliwego oprogramowania, trudno na razie powiedzieć. Fakt jest faktem, że kolejny produkt giganta z Redmond przypomina dobry szwajcarski ser.
Dotychczas Microsoft nie odniósł się oficjalnie do doniesień o powstaniu nowych wirusów.