Twórcy wirusów nie są już, tak jak kiedyś, zainteresowani cyberwandalizmem. Wolą zarabiać pieniądze, co wyraźnie widać po coraz większej liczbie odkrywanych aplikacji typu spyware, koni trojańskich i innych programów wykorzystywanych do kradzieży danych, czy też przejmowania kontroli nad komputerami internautów.
Wirusy takie jak Sasser czy Sober, które spowodowały ogromne straty finansowe i zniszczenia wielu danych na komputerach na całym świecie, zaliczane są przez specjalistów firmy Symantec do tzw. "kategorii 3". Co ciekawe, w bieżącym roku powstały zaledwie 3 robaki zaliczone do tej kategorii, podczas gdy rok wcześniej było ich aż 43.
Za "głowy" twórców złośliwego oprogramowania "kategorii 3" wyznacza się od kilku lat wysokie nagrody pieniężne. Niedawno Microsoft wypłacił 250 tys. dolarów (do podziału) dla dwóch osób, które doprowadziły do ujęcia i skazania autora wirusa Sasser i Netsky. Nagroda dla tego, kto wyda twórcę Sobera ciągle czeka.
Takich propozycji będzie jednak coraz mniej, uważają analitycy z firmy Symantec Security Response. Korzystanie z usług łowców nagród, którymi w przypadku sprawy Sassera okazali się po prostu znajomi Svena Jaschana, musi ustąpić nowoczesnym działaniom prawnym i policyjnym.
"Odchodzimy od modelu dzikiego zachodu, gdzie wyznaczano nagrodę za przestępcę i musimy stworzyć model organów ścigania, który naśladował by ten, który mamy poza cyberprzestrzenią" - powiedział David Cole z Symantec Security Response.
Sprawa jest tym bardziej istotna, że wspomniane wyżej wirusy to zazwyczaj efekt młodzieńczej brawury i braku wyobraźni ich twórców, niż zamierzonych i wykonanych z premedytacją przestępczych działań określonych na osiągnięcie wymiernych korzyści.
Dzisiejsi cyberprzestępcy nie zajmują się już wandalizmem, ale oszukują zarobkowo. Nie liczy się dla nich tak bardzo ilość infekcji i zdobycie w związku z tym sławy i uznania w swoim środowisku. Bardziej istotna staje się jakość i niewykrywalność złośliwego kodu, uważają specjaliści. Na kradzieży danych jednej osoby podobno da się zarobić około 100 USD, dlatego opłacalne jest unikanie szumu wokół robaka i spokojne podbieranie danych na mniejszą skalę.
Wirusy takie jak Sasser czy Sober, które spowodowały ogromne straty finansowe i zniszczenia wielu danych na komputerach na całym świecie, zaliczane są przez specjalistów firmy Symantec do tzw. "kategorii 3". Co ciekawe, w bieżącym roku powstały zaledwie 3 robaki zaliczone do tej kategorii, podczas gdy rok wcześniej było ich aż 43.
Za "głowy" twórców złośliwego oprogramowania "kategorii 3" wyznacza się od kilku lat wysokie nagrody pieniężne. Niedawno Microsoft wypłacił 250 tys. dolarów (do podziału) dla dwóch osób, które doprowadziły do ujęcia i skazania autora wirusa Sasser i Netsky. Nagroda dla tego, kto wyda twórcę Sobera ciągle czeka.
Takich propozycji będzie jednak coraz mniej, uważają analitycy z firmy Symantec Security Response. Korzystanie z usług łowców nagród, którymi w przypadku sprawy Sassera okazali się po prostu znajomi Svena Jaschana, musi ustąpić nowoczesnym działaniom prawnym i policyjnym.
"Odchodzimy od modelu dzikiego zachodu, gdzie wyznaczano nagrodę za przestępcę i musimy stworzyć model organów ścigania, który naśladował by ten, który mamy poza cyberprzestrzenią" - powiedział David Cole z Symantec Security Response.
Sprawa jest tym bardziej istotna, że wspomniane wyżej wirusy to zazwyczaj efekt młodzieńczej brawury i braku wyobraźni ich twórców, niż zamierzonych i wykonanych z premedytacją przestępczych działań określonych na osiągnięcie wymiernych korzyści.
Dzisiejsi cyberprzestępcy nie zajmują się już wandalizmem, ale oszukują zarobkowo. Nie liczy się dla nich tak bardzo ilość infekcji i zdobycie w związku z tym sławy i uznania w swoim środowisku. Bardziej istotna staje się jakość i niewykrywalność złośliwego kodu, uważają specjaliści. Na kradzieży danych jednej osoby podobno da się zarobić około 100 USD, dlatego opłacalne jest unikanie szumu wokół robaka i spokojne podbieranie danych na mniejszą skalę.