Serwisy umożliwiające wymianę plików (P2P) mogą być odpowiedzialne za to, jak wykorzystują je ich użytkownicy, wynika z wczorajszej decyzji amerykańskiego Sądu Najwyższego. Sąd uznał, że serwis Grokster jest winny naruszeń praw autorskich, których dopuszczają się osoby z niego korzystające.
Tym samym, wytwórnie muzyczne, filmowe i producenci oprogramowania zamiast łapać prawdziwych złodziei własności intelektualnych skupią się teraz na ściganiu serwisów wymiany plików oraz producentów programów typu P2P, uważa wielu analityków w prasie internetowej.
Decyzja Sądu Najwyższego USA uderzy tylko w część serwisów P2P. Jak wynika z opinii sędziego Soutera, odpowiedzialność ponoszą te serwisy, które świadomie rozprowadzają dany program promując jego wykorzystanie do naruszenia praw autorskich. Zdaniem Sądu, serwisy Grokster oraz StreamCast informowały swoich użytkowników, że mogą być wykorzystywane w celu naruszeń własności intelektualnej.
Wynik rozprawy nie powinien natomiast zaszkodzić (doraźnie) serwisom typy BitTorrent, czy eDonkey, uważa David Utter z serwisu WebProNews, gdyż nie przedstawiały siebie jako umożliwiających obchodzenie praw autorskich. Mimo to, pewnie nie będziemy zbyt długo czekać, aż przemysł rozrywkowy spróbuje dobrać się także im do skóry (przedstawiciele branży rozrywkowej w postaci MPAA, czy RIAA nie raz już próbowali). Tym bardziej, że w sprawie Grokstera, sąd nie odniósł się jednoznacznie do problemu wymiany plików, a skupił przede wszystkim na przekazie jaki niesie ze sobą dany serwis i czy przekaz ten oraz intencje serwisu wyraźne nie promują nielegalnych czynności.
Jak zauważa serwis CNET, skoro decyzja sądu została oparta na motywach producenta serwisu lub oprogramowania, w kłopocie mogą znaleźć się teraz na przykład producenci płyt CD i DVD. W razie procesu będą musieli udowodnić, że motywem ich produkcji nie jest naruszanie własności intelektualnej.
Tymczasem niejednokrotnie użytkownicy tych produktów wykorzystują je do gromadzenia właśnie nielegalnych kopii. Jest to zbliżona sytuacja do serwisów i programów P2P, które w większości przypadków stworzono w celu wymiany legalnych plików, jednak dzięki niezwykle przyjaznej technologii oraz coraz większej powszechności internetu stały się też one narzędziem dla mniej zacnego procederu.
Tym samym, wytwórnie muzyczne, filmowe i producenci oprogramowania zamiast łapać prawdziwych złodziei własności intelektualnych skupią się teraz na ściganiu serwisów wymiany plików oraz producentów programów typu P2P, uważa wielu analityków w prasie internetowej.
Decyzja Sądu Najwyższego USA uderzy tylko w część serwisów P2P. Jak wynika z opinii sędziego Soutera, odpowiedzialność ponoszą te serwisy, które świadomie rozprowadzają dany program promując jego wykorzystanie do naruszenia praw autorskich. Zdaniem Sądu, serwisy Grokster oraz StreamCast informowały swoich użytkowników, że mogą być wykorzystywane w celu naruszeń własności intelektualnej.
Wynik rozprawy nie powinien natomiast zaszkodzić (doraźnie) serwisom typy BitTorrent, czy eDonkey, uważa David Utter z serwisu WebProNews, gdyż nie przedstawiały siebie jako umożliwiających obchodzenie praw autorskich. Mimo to, pewnie nie będziemy zbyt długo czekać, aż przemysł rozrywkowy spróbuje dobrać się także im do skóry (przedstawiciele branży rozrywkowej w postaci MPAA, czy RIAA nie raz już próbowali). Tym bardziej, że w sprawie Grokstera, sąd nie odniósł się jednoznacznie do problemu wymiany plików, a skupił przede wszystkim na przekazie jaki niesie ze sobą dany serwis i czy przekaz ten oraz intencje serwisu wyraźne nie promują nielegalnych czynności.
Jak zauważa serwis CNET, skoro decyzja sądu została oparta na motywach producenta serwisu lub oprogramowania, w kłopocie mogą znaleźć się teraz na przykład producenci płyt CD i DVD. W razie procesu będą musieli udowodnić, że motywem ich produkcji nie jest naruszanie własności intelektualnej.
Tymczasem niejednokrotnie użytkownicy tych produktów wykorzystują je do gromadzenia właśnie nielegalnych kopii. Jest to zbliżona sytuacja do serwisów i programów P2P, które w większości przypadków stworzono w celu wymiany legalnych plików, jednak dzięki niezwykle przyjaznej technologii oraz coraz większej powszechności internetu stały się też one narzędziem dla mniej zacnego procederu.