Sporo nowości w formule nagród

Trzeba zaznaczyć, że premier kinowych nie było w tym roku na tyle, żeby można było zapełnić wszystkie kategorie nagród. Głównie wynika to z tego, że rozdanie Oscarów zazwyczaj dotyczyło tylko filmów wychodzących prosto z Hollywood, a dla filmów zagranicznych przewidziano osobne, trochę mniej prestiżowe kategorie. Ważne było też, aby filmy miały swoją kinową premierę. W tym roku te warunki są jednak nie do spełnienia, więc i formuła przydzielania nagród i zasady nominacji musiały ulec zmianie. A wśród nich najciekawsza: teraz każdy film, który miał swoją premierę w 2020 roku, może zostać nominowany, bez względu na to, czy był wyświetlany w kinie.

Jakie filmy w ogóle mają szansę?

Oczywistym wyborem jest „Tenet” Christophera Nolana, który zdecydowanie był filmem z najgłośniejszą premierą tego roku i choć wielu fanom kina akcji się nie podobał, to warto docenić go za koncepcję i jej wykonania. Poza tym mamy również kilka niezbyt głośnych i raczej cicho przemykających przez kino tytułów z początku roku i może jeszcze “Mulan”, która jednak znowu nie wszystkim przypadła do gustu. Jednak w tym roku szansę dostają też filmy Netflixa, który robił je bardzo prężnie, mimo panującej pandemii i wypuścił kilka wspaniałych perełek, które bez problemu mogą stać się konkurencją dla większych typowo hollywoodzkich produkcji wysokobudżetowych.

Czy Oscary w ogóle powinny się odbyć?

Dla osób niekoniecznie związanych z kinem rozdanie Oscarów to na pewno najważniejsze wydarzenie w filmowym świecie. I choć zdecydowanie nie są to najbardziej prestiżowe nagrody filmowe, które można dostać w ogóle, to przyciągają wielu widzów i są zdecydowanie najbardziej rozpoznawalną uroczystością tego typu. Dlatego odbycie się jej dla wielu osób będzie znakiem powrotu do normalności, którego od wielu miesięcy wyczekujemy. To pomoże nam wierzyć, że pandemia, mimo ogromu strat, do których przyczyniła się bezpośrednio i pośrednio, nie zniszczyła naszego życia i dalej jesteśmy w stanie działać jak dawniej.