Nick:Złoty
Dodano:2003-09-22 14:33:19
Wpis:Był ciepły i słoneczny dzień. Po niebie płynęły chmury niczym statki po bezwietrznym morzu. Dookoła widać było tylko las i przecinającą go asfaltową drogę, która jak ostatnia ostoja cywilizacji walczyła z naturą by nie zniknąć pod jej pięknem. W ciepłym i nieruchomym powietrzu wyraźnie czuć było ostry zapach rozżarzonej nawierzchni. Obok drogi znajdował się głęboki rów, który odgradzał ją od nieprzebytej gęstwiny. Z rowu na krotka chwile wyłoniły się 3 głowy, uważnie rozglądając się, jakby w obawie przed niebezpieczeństwem, które czyha na drodze.
- O ****a, gorąco, co Ryjek? - powiedział Muminek, mokry niczym po przejściu ulewy
- Jak c*** i na dodatek capi tym ***anym asfaltem. Twojemu staremu chyba od***ało, robić to w taki upał?
- Nie mów tak o moim starym ty *****olcu! - odpowiedział Muminek, patrząc jak kropelki potu spływają po jego nowej koszulce ADibas.
- Panowie - wtrącił się Włóczykij - Mamy robotę!
- Dobra, Dobra, ale słońce tak ***ie, że chyba zaraz kloca na ten ***any asfalt walnę. - Powiedział Muminek -
Koszulka napewno się wypierze - pomyślał.
- Ja *****olę! - stwierdził Ryjek
Z ciemnego lasu zaczęła wyłaniać się postać. Sunęła powoli i majestatycznie dzierżąc w prawym ręku kawałek płyty
chodnikowej, w lewym podwójnie chmielone piwo Strong Superstar.
- ****a - Krzyknęła - Ale mam kaca!
Włóczykij powoli wychylił głowę i ujrzał tajemniczego przybysza.
- Szef jest - szepnął
Muminek obrócił się i zamachał ręką.
- No teraz jak jeszcze przyszedł stary, to napewno żadna ****a nam się nie w*****oli.
- Ja *****olę! - przytaknął Ryjek.
Tata Muminka powoli przeszedł przez ulicę uważając by nie wejść w kałuże rozgrzanego asfaltu.
- Ale tu capi tym ***anym asfaltem chłopaki - stwierdził siadając.
- No właśnie, czemu tu musimy siedzieć! - wyrwał się Ryjek
- Zamknij ryj albo już go nigdy nie otworzysz *****olony c***u. - powiedział spokojnie tata Muminka
- ****a cicho jakiś c*** jedzie! - uciszył ich Włóczykij.
W oddali pomiędzy wysokimi drzewami jechał Fiat 126p. Wszyscy z obecnych mieli wrażenie, że samochód ściga się ze swoim cieniem, którego tak samo jak i swojego przeznaczenia nie mógł wyminąć ani przewidzieć. Może zostało ono zapisane dawno temu przez kogoś o wiele mądrzejszego od nas samych? A może dopiero co się rodziło?
- O ****a jak on się wlecze, posram się zanim nas minie, *****olę. - Powiedział Muminek
- Ja *****olę! - przytaknął Ryjek
- Taky nam starczy ****a, ze sto chmieli za niego dostaniemy - powiedział tato Muminek
- Szef ma racje - stwierdził Włóczykij
Samochód zbliżał się coraz bardziej, a huk jego silnika stał się prawie tak wyraźny jak brzęczenie much ciągnących do spoconego Muminka. Tata Muminka powoli wygramolił się z rowu udając, że na kogoś czeka. Gdy Fiat był w odległości 20 metrów, szybkim ruchem wyciągnął kawałek płyty chodnikowej i rzucił nią w kierunku nadjeżdżającego auta. Płyta zbiła przednią szybę i zawadziła kierowcę.
- O Jezuniu! - słychać było z kabiny.
Kierowca stracił panowanie nad kierownicą i rozpędzony samochód z pełnym impetem wpadł do głębokiego rowu lądując na dachu.
- Za***ać mieszczucha! - krzyknął tata Muminka.
- S****iel jest mój, tatko! - Odpowiedział w biegu Muminek
- Czekaj z***ie! - Włóczykij ruszył za nim.
- To już? - Spytał speszony Ryjek
- Rusz dupę cwelu bo ciebie też za***iemy - powiedział tata Muminek do Ryjka
- Tylko nie porysujcie karoserii chłopaki!
- Ja *****olę! - Krzyknął Ryjek i pobiegł za Muminkiem
Do samochodu dzieliło ich 100 metrów. Kierowca powoli zaczął opuszczać pojazd, a w jego ręku tkwiło coś na kształt pistoletu. Muminek biegł ile sił w nogach. Nie miał dużo doświadczenia w tych sprawach, ale wiedział z lekcji historii w podstawówce, że szybki atak jest kluczem do sukcesu.
- Tak jak pieprzony Napoleon chłopaki, szybko! - krzyczał podniecony. Jego świeżo uprana koszulka była cała w kurzu i pocie.
- AAAAAAA!****a!! - krzyczał kierowca
- Nie wiecie z kim zaczynacie, s****ysyny!!!!
- I tak cię za***iemy! - odpowiedział Muminek
Do samochodu dzieliło go już 40 metrów. W pewnym momencie Włóczykij biegnący cały czas za Muminkiem dostrzegł broń w ręce kierowcy.
- Muminekkk !! Nie! - krzyknął odpychając Muminka barkiem.
Zrobił salto, którego nauczył się na korespondencyjnym kursie karate i wyciągnął swoją nowo nabytą ruską podróbę 6-cio strzałowego kolta. Nacisnął spust dwa razy. Pierwsza kula trafiła kierowcę w żołądek wytrącając mu broń z ręki, druga ugodziła wóz w zbiornik paliwa. Kierowca opadł bez sił, a benzyna zalała jego ciało.
- Starczy Włóczykij! - Krzyknął Muminek
Było już za późno. Włóczykij przymierzył się drugi raz naciskając spust czterokrotnie. Samochód stanął w płomieniach.
- Ja *****olę!!! - krzyknął Ryjek
Muminek schował się za zwalony znak z napisem "Dolina Muminkow". Po chwili dołączył do niego Włóczykij.
- Ryjek rusz dupę bo to zaraz *****olnie, ****a!!! - Krzyknął Muminek
W tym momencie powietrze przeszył ogromny huk wybuchu.
- Ryjek, s****ielu dlaczego? - zajęczał błagalnie Włóczykij widząc ciało Ryjka odrzucone na 5 metrow.
Po chwili przybiegł tata Muminka.
- Co je?
- Gość miał spluwę, a Włóczikij go jak pieprzony Rambo rozwalił ****a! - pochwalił Włóczykija Muminek
- Co z tym, jak mu tak, no z tym c***em? - spytał tatko
- Wy***ało go, ale żyje - odpowiedział Włóczykij wskazując na podnoszącego się z ziemi Ryjka
- ****a, śruba, mam w uchu śrubę - Krzyczał Ryjek
- Zamknij ****ę *****olcu - Krzyknął tata Muminka - Hej te Włóczykij skąd ten pistolet masz?
- Tam obok sklepu Migotki Ruscy są, nie ? - powiedział Włóczykij - Pohandlowaliśmy i mi dali.
- Kup jeszcze dwa zakładamy gang - powiedział tatko - A teraz s*****alać bo jak sołtys się dowie to powie, że znowu turystykę psuję
|