Witam serdecznie i zapraszam do twórczych wypowiedzi!

« 1 2 3 4 5 6 7 »
Nick:Dizz Dodano:2005-09-08 18:24:59 Wpis:I to (podane przez Ciebie przyklady) jest wlasnie demagogia Sylwestrze. Jesli masz do sprobowania 2 owoce, powiedzmy truskawke i pomarancz, skad bedziesz wiedzial co w Twoim subektywnym odczuciu smakuje lepiej ? Dyskusje w ten sposob mozna toczyc w nieskonczonosc opierajac ja o takie mataforyczne porowniania, a nie w tym rzecz.
Wniosek ?
Mozesz jedynie przypuszczac jak to jest - prawde jestes w stanie poznac tylko przez doswiadczenie (chocby to mialo byc ostatnie doswiadczenie w twoim zyciu).Nie jestes wstanie nawet wiedziec co czuje czlowiek, ktory sie zdecydowal na skok z 10 pietra. Ja tez nie ale nie czuje potrzeby zdobywania tego doswiadczenia.


Jasne, ze najlepiej sie uczyc na cudzych bledach i wyciagac wnioski z rad innych osob. Tylko niestety Sylwestrze, tak zbudowany charakter latwo jest zlamac. Nie beda oni do konca przekonani o tym czy to co przyjeli od kogos za pewnik naprawde jest TYM. A uwierz ze pozostajacy chocby cien watpliwosci potrafi zlamac wszelkie nawet pielegnowane przez lata twarde zasady. Trzeba naprawde ogromnej wiary (lub slepej ufnosci) by pozbyc sie chocby tych mikroskopijnych watpliwosci mogacych podwazyc slusznosc postawionych wczesniej tez.

To ze pewnych wyborow w zyicu dokonuje sie tylko raz jest kwesia oczywista. Paradoksalnie, wybor taki jedne drogi zamyka inne otwiera. Powiem Ci ze moje pierwsze doswiadczenia seksualne z pierwsza dziewczyna wydawaly mi sie czyms wspanialym. Bylo to cos nowego czego nie doswiadczylem wczesniej. Potrafisz uwierzyc mi ze inna dziewczyna doswiadczenia te byly diametralnie inne, wielkorotnie bardziej intensywne ? Nie potrafisz uwiezyc, bo przeciez pozanales juz "prawde"... Stawiasz sobie sztucznie ograniczenia i przypisujesz im mityczna wartosc.

Nikt nie ma wylacznosci na prawde, ale prosze - nie pisz ze jej szukasz bo to co robisz, jest zaprzeczeniem slowa "szukam". Ty nie szukasz, Ty zwyczajnie wierzysz, ze znalazles. W samo "szukanie" wpisane sa miliony godzin bladzenia po drogach ktore nie koniecznie sa prawidlowe, ale wyprawa
(przebyta droga nie ostateczny jej cel) moze przyniesc oswiecenie. Podziwiam u ludzi madrosc, ale poparta prawdziwym zyciowym doswiadczeniem. Ty mam wrazenie ze podrozujesz, ale szlakiem juz przez kogos przetartym i odnosze wrazenie ze podroz ta odbywasz z zamknietymi oczami...
Nick:Magda Dodano:2005-09-08 14:22:08 Wpis:Sylwku, jak sobie radzic z zazdroscia? Pytam, bo wierze, ze jezeli Ty miales z tym kiedykolwiek problem, juz przez to przeszedles, zwyciezyles, wyciagnales wnioski na przyszlosc...
Nick:abi Dodano:2005-09-07 12:51:23 Wpis:witaj!
zastanowiła mnie Twoja strona, zapisy twoich wypowiedzi, Twoje dosadnie gloszone wskazówki zyciowe
Wybór którego dokanałes, dokonujesz nie jestwyborem łatwym, w dziesiejszch czasch jest zdecydowanie niezwykła droga
podziwiam , ale tez słucham Cie ze smutkiem
i to nie tłumy przeciewników dziewictwa mnie martwią.
1.Wybór czystości jako wybór osoby wierzacej nie potrzebuje dodatkowych uzasadnień,wystarczy Twoje wyobrażenie miłości, małżenstwa, czy sexu. Dziewictwo nie powinno być alternatywą dla chorób przenoszonych droga płciowa, dla niechcianej ciązy itp. Moim zdaniem takie uzasadnienie deprecjonuje Twój wybór.
2.W wykładzie(z Laboratorium Miłości chyba?)duzo mówisz o niebezpieczeństwach jakie niesie ze sobą brak wstrzmiężliwości,
ale mówiłeś też o tych którzy "dziewiczy"
To co mnie martwi to sposób w jaki widzisz innych, tych którzy nie zyją tak jak ty.
Sex przedmałżeński nie oznacza bardzo wielu partnerów, zwykle to kilku, czesto jeden lub dwóch, a ci którzy kochają sie bez slubu sa wbrew temu co mówisz zdolni do miłości, nie skupiają sie wyłacznie na sexie
nie porównują "bioder, piersi, doznań". Potrafią być dobrymi rodzicami,(ojcami) nie wstdza sie mówić o sexie w domu, bo nie wstydzą sie siebie,swoich uczuć.Nie "dziewiczy" sa normalni, sa zdrowi psychicznie, kochaja swoich partnerów, zony, mężów, nie "losują" ich tylko sie zakoc***ą, nie rożnią sie od Ciebie dokonują tylko innych wyborów, tak Ty dokonujesz swoich.
Nie wiem czy jesteś mądzrzejszy, ale w Twoich słowach wyrażnie wyczuwam zę czujesz sie lepszy, lub tylko innych uwazasz za gorszych, a do takiej oceny nikt nie daje Ci prawa, zyj i pozwól zyć innym, jezeli ktoś nie żyje jak Matka Teresa to nie znaczy że jest Hitlerem.
Życie nie jest tylko czarno-białe, jest też szare, jest kolorowe, to przecież oczywiste :)
Jeżeli Twoje jest jasne/biale, i jestes nim zachywycony to prosze mów o tym pokazuj je innym, jesli masz taka potrzebe ale nie twierdz ze inne troche szare, troche kolorowe są gorsze bo tego nie wiesz.
Nick:Lennon Dodano:2005-08-28 22:02:10 Wpis:Booshe piszesz ze nalezy na wlasnej skorze sprawdzac wszystko i uczyc sie na wlasnych doswiadczenaich. Zachecam wiec do sprawdzenia na wlasniej skorze czy nie pieknym i wartosciowym jest zachowanie dziewictwa przed slubem. Moze to tez warto sprawdzic, dlaczego zakladac ze wlasnie sprawdzenie czy uprawianie seksu przed slubem jest fajne? Nie sprawdziles to nie wiesz co jest fajniejsze. Tak na prawde ani Ty, ani ja, ani Sylwek tego nie wiemy. I nikt nigdy Ci nie powie co jest fajniejsze, ale Ty tez tego nie doswiadczysz.
Nick:gość (już po raz drugi ;) Dodano:2005-08-28 16:44:06 Wpis:Sylwku, jeszcze zastanawia mnie, co będzie jeśli przekonasz jedną osobę w parze, że powinni przestać uprawiać sex? Jak trudne może to być dla tej osoby, albo dla partnera, który ma inne podejscie do "tych spraw".

Wydaje mi sie również, że osobę, dla której religia nie stanowi żadnej wartości przkonać może jedynie partner/partnerka. Same takie argumenty (nie oparte na wierze) stają się puste i np. nie da sie przekonać pary ateistów.
Nick:booshee Dodano:2005-08-27 10:30:02 Wpis:Sylwku, widać każdy z nas ma tu swoje racje ale mysle że doświadczanie na wlasnej skórze wielu aspektów życia jest jego sednem. Nie czuł bym się dobrze żyjąc np. według "przykazań" czy "księgi" a dlaczego? Słowa innych ludzi czy "boga" nie są w stanie zastąpić doświadczenia i zastąpić smaku,zapachu, odczuć itd. Kolega Dizz mysle ze podzieli moje zdanie. Tak jak małe dziecko nie może oprzeć się swojej badawczej naturze i tapla się w kałuży (choć rodzice zapewniają ze pomoczy i ubrudzi) tak i dorośli ludzie nie powinni zamykać się w bezpiecznym świecie dogmatów dzielących świat na zjawiska złe i dobre. Powinismy sami sprawdzać czy kałuża jest mokra, a co więcej, sprawdzać czy może samo taplanie nie sprawia nam frajdy (chodź inni mówią że się poprudzimy). Polecam odrzucenie katolickich dogmatów i demagogi a zwrócenie wiekszej uwagi na budowanie własnej, podkreślam WŁASNEJ (nie spisanej w "księdze" itp.) wizji świata w oparciu o proces doświadczania. Proces ten jest obecny w naszym życiu od dziecka. Dlaczego nie bawimy się bezmyslnie zapałkami? Nie dlatego że rodzice powiedzieli nam że sie poparzymy, ale dla tego że kiedyś po kryjomu sprawdzalismy dlaczego niewolno nam ruszać zapałek i co znaczy "poparzyć się". Podobne zachowania warto pielęgnować w każdym momencie dorosłego życia. Podsumowując, mówienie o zjawiskach których się nie doświadczyło "nieodpowiednie" czy "złe" jest dla mnie dosyć dziwne. Kiedy mówią "nie wolno" pytam "dlaczego?" i wolał bym usłyszeć konstruktywną odpowiedź popartą doświadczeniem niż tylko i wyłącznie słowa oparte niestety na domysłach i dogmatach religijnych.

Pozdrawiam tak Sylwka jak i Dizz-a, który, mam nadzieje, doświadcza i wnioski wyciąga.
Nick:Sylwek Dodano:2005-08-26 14:46:24 Wpis:CD.
Czy występuję tu z pozycji mądrzejszego?

Trudność w odpowiedzi na powyższe pytanie jest następująca: Jeśli odpowiem "nie, nie jestem mądrzejszy", to koniec dyskusji. Mądrzejszy jesteś Ty i ja w związku z tym powinienem zmienić swój sposób życia, na ten, który zdajesz się sugerować. Jeśli odpowiem: "tak, jestem mądrzejszy" możesz mi zarzucić, że się wywyższam, że uważam iż posiadam prawdę absolutną i może jeszcze kilka innych rzeczy. Dlatego też wolałbym odpowiadać na pytanie, czy uważam, że czekanie ze współżyciem seksualnym do ślubu jest postawą lepszą niż nie czekanie. Znasz, jak sądzę moją odpowiedź na to pytanie. Tak, jestem przekonany, że bardziej warto jest czekać, niż nie czekać, że postawa wstrzemięźliwości przedmałżenskiej przyniesie Tobie i ludziom żyjącym wokół Ciebie więcej dobra, niż aktywność seksualna przed ślubem.

Dlaczego tak uważam? Nie jest rzeczą prostą szybko i zwięźle, a przy tym w sposób przekonujący nakreślić wartość wstrzemięźliwości, która przeważy oczywistą przyjemność, płynącą ze współżycia seksualnego przed, czy poza małżeństwem. Sporo na ten tema zostało już i powiedziane, i napisane. Jeśli choć trochę więc wydaje Ci się, że moje przekonanie może mieć rozsądne podstawy, to zachęcam Cię do głębszego im się przyjrzenia.

I jeszcze jedno. Stwierdzeniu, że "seks jest zbyt fajny, by uprawiać go przed ślubem" nie jest nielogiczne. Może być conajwyżej nieprawdziwe, ale nielogicznym z pewnością nie jest.

Jeśli tylko przyjąć (na razie bez uzasadnienia), że pełnia frajdy związana ze współżyciem seksualnym objawia się dopiero i wyłącznie w małżeństwie oraz, że współżycie przedmałżeńskie doświadczenie tej frajdy (po ślubie) utrudnia, ogranicza lub uniemożliwia, to nie jest nielogicznym twierdzić, że ze względu na ową frajdę (po ślubie) warto jest ze współżyciem poczekać. Krytycznym momentem, puntem, w którym się nie zgadzamy nie jest więc nielogiczność twierdzenia, tylko prawdziwość przesłanek.

Czy pełnia frajdy związana ze współżyciem seksualnym objawia się dopiero i wyłącznie w małżeństwie? Czy seksualne doświadczenia przed ślubem utrudniają, ograniczają lub uniemożliwiają doświadczanie tej frajdy po ślubie? - przekonanie co do właściwych odpowiedzi na te pytania zdaje się nas dzielić.

Raz jeszcze serdecznie Cię (Was) pozdrawiam!
Nick:Sylwek Dodano:2005-08-26 14:20:00 Wpis:Kilka słów wyjaśnienia.

Ze słów, iż nie trzeba wchodzić w kałużę by się przekonać o wpływie owej czynności na suchość butów nie zamierzałem wyciągać wniosku, jakoby ludzkie doświadczenie nie miało wartości. Chciałem tylko pokazać, iż w wielu przypadkach nie jest ono konieczne. Z pewnością wyraźniej widać to na przykładzie: "nie muszę wyskakiwać z okna, by wiedzieć, że lot z dziesiątego piętra pozbawi mnie życia". Osobiste doświadczenie nie jest tu ani konieczne, ani pożądane. Jaki stąd podstawowy wniosek:
Nie muszę rzeczy doświadczać, by mieć o nich pojęcie.

Napisałem, że najlepiej jest mądrość zdobywać na cudzych błędach. Nie twierdzę przez to, że osobiste błędy mniej mnie nauczą ale, że jest to nauka bardziej kosztowna. Dlatego właśnie lepiej jest czerpać mądrość z błędów już w historii popełnianych.

Jeszcze w kwestii doświadczenia. Nie wszystkiego możemy w życiu doświadczyć. Są rzeczy, między którymi trzeba wybierać i bywa, że są to wybory bezpowrotne. Wybór wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej, której wyrazem jest zachowanie dziewictwa do ślubu, wyklucza przedmałżeńskie doświadczenia seksualne, podobnie jak i w drugą stronę, wybór owych doświadczeń, bezpowrotnie pozbawia nas dziewictwa. Jestem głęboko przekonany o wielkiej wartości dziewictwa zachowanego do ślubu. Z przekonania co do tej wartości płynęła moja osobista decyzja wybrania drogi wstrzemięźliwości, oraz zachęcania innych do wybrania tej samej drogi. Nie postąpiłbym mądrze, twierdząc, że wartościowym jest zachowanie dziewictwa do ślubu, jednocześnie sprawdzając (poprzez przedmałżeńskie współżycie), czy przypadkiem się nie mylę. Nie ma możliwości doświadczenia obu tych rzeczy jednocześnie.

Oczywiście nie mam wyłączności na prawdę. Ale jej szukam i o ile znajduję coś, co mi na prawdę wygląda, to staram sie to wprowadzać w osobiste życie i zachęcam innych, by czynili podobnie. Nie staram się zamykać na krytykę, analityczne myślenie (i nie lubię demagogi :).

Gdy piszę, że zachęcam Cię do czekania "nie po to, by uprzykrzać życie..." tłumaczę w ten sposób przed wszystkim motywy mojego działania - "nie życzę Ci źle, rzyczę Ci dobrze". Czy wiem lepiej od Ciebie, co jest dla Ciebie dobre?
To bardzo trudne pytanie...

Wierzę, że istnieje prawda absolutna, hierarchia wartości obiektywnie porządkująca dobra. Okrutnie trudno jest ją nakreślić! Ale ona nie może nie istnieć. Gdyby nie istniała, musiałbym uznać, że Matka Teresa z Kalkuty nie żyła lepiej niż Adolf Hitler. Oczywiście musiałbym też uznać, że nie żyła gorzej. Brak obiektywnej hierarchii wartości kazałby stwierdzić, że żyła w sposób "nieporównywalny". W ten sposób zamnęłaby się wszelka dyskusja. Nikt nie miał by prawa sugerować innym, jak żyć. Wiem, że są ludzie, którzy taką właśnie filozofię życia propagują. Ja bynajmniej do nich nie należę. Wierzę, twierdzę, jestem przekonany, że Matka Teresa żyła obiektywnie lepiej niż Hitler. Owo "lepiej" sugeruje istnienie obiektywnego kryterium, które pozwoliło mi takiego porównania dokonać.

Czy mam prawo zachęcać ludzi do życia, które będzie bliższe życiu Matki Teresy niż Hitlera? Odpowiem tak: Jeśli jestem przekonany o istnieniu obiektywnej hierarchii wartości, jeśli wierzę, że wybór dobra uszczęśliwia człowieka, to jeśli życzę człowiekowi dobrze mam nie tylko prawo go do dobrego życia zachęcać, ale mam wręcz obowiązek to robić. Jeśli tego nie robię, to moje życzenie mu dobra jest tylko pustym odruchem, nie wdrożonym w życie. Życzę Ci dobrze, więc zachęcam Cię do dobrego życia.

Co mam robić, jeśli jestem przekonany, iż warto czekać ze współżyciem seksualnym do ślubu? Jeśli jestem przekonany, że jest to dobra postawa, postawa lepsza, niż nieczekanie? Co mam robić, jeśli dobrze Ci życzę? Odpowiedź jest prosta: zachęcam Cię do takiego życia. Czy występuję tu z pozycji mądrzejszego?

Trudność w odpowiedzi na powyższe pytanie jest następująca: Jeśli odpowiem "nie, nie jestem mądrzejszy", to koniec dyskusji. Mądrzejszy jesteś Ty i ja w związku z tym powinienem zmienić swój sposób życia, na ten, który zdajesz się sugerować. Jeśli odpowie
Nick:dizz Dodano:2005-08-25 14:25:07 Wpis:Odnosnie ostatniego wpisu, nie da sie nie zauwazyc ze sprytnie ukrywasz prawde za zgrabnie dobranymi metaforami. Twoja odkrywczosc wprost poraza. Skad mozesz wiedziec ze kaluza jest mokra ? Doswiadczyles tego jako dziecko i masz z tego plynaca madrosc, podobnie jak z wieloma innymi rzeczami z jakimi masz na tym swiecie kontakt wiec moim zdaniem kontrargument chybiony.

podobnie z punktem 3. jesli kumpel cos ukradnie i pojdzie za to siedziec, to nawet jesli wyciagne wnioski z tego wydarzenia, to mimo wszystko nie odczuje tego tak jak gdyby to mnie zamknieto w celi. Nie doceniasz wagi doswiadczen w budowie charakteru i osobowosci czlowieka. Dlaczego slepo mam Tobie wierzyc ? Masz wylacznosc na prawde ? :/

Czwarty punkt pomijam bo jest zupelnie bez sensu. Typowa dla wiekszosci Twoich wypowiedzi demagogia nie poparta zadnymi faktami. Wprowadzasz termin "kajdan" ktory interpretowac mozna na tyle dowolnie ze potwierdza on Twoja teze. Dla mnie seks zadnymi kajdanami nie jest.

5. tradycyjnie. Posiadlem wiedze absolutna i sluchaj baranku madrzejszych. Litosci.

Pozdrawiam
Nick:Sylwek Dodano:2005-08-25 13:52:19 Wpis:1. Często dopiero z perspektywy kosztowania dojrzałych owoców płynie pełna świadomość wartości oczekiwania na nie.
2. Nie trzeba wchodzić w kałużę, by wiedzieć, że moczy ona buty.
3. Mądrość najlepiej zdobywać na cudzych błędach. Nieodwracalność konsekwencji, płynących z błędów własnych, poprzez pokusę naginania filozofii życia do aktualnej sytuacji, może skutecznie wzrost w mądrości zablokować.
4. Seks wiąże ludzi. Jest fajnie, gdy owo związanie jest jednością. Gdy nią nie jest, przeradza się w kajdany. A czym jest odczuwa się najlepiej "tuż po".
5. Gdy Ci mówię, byś czekał, to nie po to by Ci życie uprzykrzyć, ale po to, byś odnalazł to, co trwała jedność międzyludzka rodzi. Dużo dobra dla Ciebie!
Nick:booshee Dodano:2005-08-25 13:30:13 Wpis:Sentencja "Seks jest zbyt fajny, by uprawiać go przed ślubem" jest sama w sobie nie logiczna. Skąd młody człowiek może wiedzieć że seks jest zbyt fajny skoro w zalozeniu pana Laskowskiego powinien powstrzymywac sie przed wspolzyciem do dnia slubu. Znow ujawnia sie tu czysto katolickie podejscie gdzie ludzie pietnuja lub buduja w innych niechec do roznych zjawisk choc sami nie ich nie probowali.

Pozdrawiam.
Nick:Sylwek Dodano:2005-08-16 10:10:21 Wpis:Takich kilka krótkich "kierunkowych" myśli:
1. Nie jest dobrze, jeśli się żona nie podoba mężowi. Nie jest dobrze, jeśli mąż nie podoba się żonie. Zadaniem małżonków jest zabieganie o to, by się sobie nawzajem coraz bardziej podobać (w najszerszym tego słowa znaczeniu).
2. Trudno być szczęśliwym, nie mając poczucia, że jest się przez najbliższą osobę całkowicie, w prawdzie, bezwarunku przyjętym.
3. Miłość nie polega na "upolowaniu" najlepszego "okazu", na wybraniu najatrakcyjniejszej osoby. Miłość polega na życzliwej pomocy drugiej osobie, by stawała się - na miarę swoich możliwości - jak najpiękniejsza.
4. Zaufanie, jakim darzymy drugiego człowieka jest pochodną jego prawości życia i szczerości wypowiedzi. Prostota życia - to pewny środek do prawdziwego spotkania z drugim człowiekiem.
5. To co dziś jest ważne, jutro może nie mieć wielkiego znaczenia. Z punktu widzenia wieczności może to być bez znaczenia.
6. Wartość osoby przewyższa o stokroć wartość przyjemności dostarczanej przez jej ciało. Z osobą, która świadomie kreuje sytuację odwrotną nie warto się żenić.
7. Podstawowa, nieprzemijająca i uszczęśliwiająca radość ze współżycia małżeńskiego pochodzi z poczucia oddawania się i odbierania drugiej osoby w sposób adekwatny do jej wartości.
8. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Nick:gość Dodano:2005-08-11 12:52:17 Wpis:Refleksja po wykładzie "Seks jest zbyt fajny, by uprawiać go przed ślubem":
Trafne argumenty i wszystkie przekonywujące, ale przyszło mi do głowy jedno. Teraz dziewczyny noszą staniki typu push-up, które mogą powiekszyć rozmiar biustu nawet o 2 numery. Czy taki mężczyzna nie będzie czuł się oszukany? Jak jeszcze do tego zmyje tapetę i będzie wyglądała, jak własna matka;)
Wiem, że wygląd to ostatnia rzecz, na którą należy patrzeć, ale nie każdy tak myśli.
Nick:Ula Dodano:2005-07-19 18:16:21 Wpis:Wroclaw pozdrawia :)
Jestem przeszczesliwa z Waszego szczescia.. A jednak jest cos takiego jak prawdziwa milosc ;) coz - moze kiedys tego doswiadcze.. a poki co zycze Wam Sylwku i Magdo wiecznego trwania w tym stanie zachwytu soba. Do zobaczenia na pielgrzymim szlaku
Nick:Sylwek Dodano:2005-07-19 11:43:10 Wpis:Wszystkiego dobrego Nam wszystkim! :)
Nick:taka jedna Dodano:2005-07-19 11:34:25 Wpis:Po wypowiedzi Magdy, nie moge miec juz watpliwosci ze to Wasza gra slow - nieznana mi, a wiec i zle interpretowana. Widoczenie brak mi tez poczucia humoru.
Po namysle tez: zbyt wiele dobroci, szacunku i milosci wzajemnej widac w Waszej relacji, aby rzeczywiscie konotacja slowa "glupia" mogla byc typowa, czyli negatywna, a jesli tym bardziej Magdzie to wyrazenie odpowiada, to moje uwagi sa bez znaczenia.
Za wyjasnienie dziekuje i powiem szczerze: zazdroszcze ...
Nick:Sylwek Dodano:2005-07-19 10:24:14 Wpis:Bądź mym oceanem - ja będę kapitanem,
bądź mym poligonem - ja będę garnizonem,
zostań moim snem - ja poduszką Twoją zostać chcę. =:Oo:
Nick:Magda Dodano:2005-07-19 10:17:17 Wpis:To jeszcze i ja dopowiem słowo w kwestii 'głupiej Żony', czyli mnie :) - wiem, że łatwo o skojarzenie z tym negatywnym znaczeniem, jakie może posiadać i jakie się powszechnie nadaje. Ale trzeba widzieć twarz mojego Męża, gdy mówi do mnie te słowa, by przekonać się, że chce mi powiedzieć wtedy zupełnie co innego. Dla mnie są one jednym z najbardziej wzruszających sposobów (ważne też, że 'jednym z') wyrażenia, że jest Mu ze mną dobrze. I to jest niezwykle uszczęśliwiające! :)
Dziękuję, Sylwuś! Chcę bardzo taką 'głupią Żoną' pozostać! I obiecuję Ci, że dołożę wszelkich starań, byś za 30 lat też mógł tak do mnie powiedzieć. >:o}
Nick:Sylwek Dodano:2005-07-19 09:06:00 Wpis:Dario! :) Dziękuję i pozdrawiam! :)
Nick:Daria Dodano:2005-07-18 22:17:25 Wpis:Ryszard, Adam i Student w jednym stali IP ;-)
« 1 2 3 4 5 6 7 »