Nick:mklmklefmkl
Dodano:2006-07-23 12:48:49
Wpis:Historia tzw. życia rodzinnego R. wyglądała tak.
Był tzw. cudownym dzieckiem. Nie dość , że świetnie się uczącym , to jeszcze grzecznym , mądrym , ochędożnym , nieskłonnym do nieprzemyślanego buntu dla przyjemności , i do tego poza wszelkimi bandami , nałogami czy innymi tego typu rzeczami. Długo ten stan trwał , ale w końcu zaczęło się stawać oczywiste , że jest uzależniający i w konsekwencji nieprzyjemny , jakby rozpuszczał powoli , ale nieubłaganie całą wolność umysłu. Nałożyło się na to jeszcze kilka innych rzeczy , wysoce niemiłych , działania paru s****ieli , dość , że w pewnym momencie R. doszedł do skądinąd słusznego wniosku , że z uwagi na monumentalną pustotę jego życia nic go ze światem ani ludźmi nie wiąże i nie tylko może , ale nawet chce popełnić samobójstwo.
A po chwili przypomniał sobie , że jeszcze Ł. jest. I na tym można coś zbudować. I dlatego właśnie ona stała się fundamentem jego psychicznej konstrukcji.
Paradoksalnie więc znajdował się w sytuacji wielokroć lepszej niż przedtem. Skoro nic go ze światem nie wiązało , to i żadne uczucia. A więc można sobie wywalczyć lepszy świat bez uczuć , bez skrupułów , bez jakichkolwiek wahań , czy aby przypadkiem się kogoś nie zrani.
I tak właśnie postąpił.
Zmienił szkołę , siedlisko swoich największych koszmarów , odciął się od wszystkich (z jedynym wyjątkiem Ł. , zresztą jedynej jego przyjaciółki wtenczas) związanych z tamtym życiem osób , przedmiotów , zainteresowań , działań , wszystkiego. Oraz od całej rodziny.
A potem zaatakował ostatni bastion poprzedniego życia , wszczynając wojnę nerwów z rodzicami , taką na wyniszczenie (choć niekoniecznie ze świadomością , że coś takiego czyni ; po prostu z instynktem "albo wygram , albo mnie nie będzie"). Nie było łatwo , tyle razy upadał , płakał i umierał , i bez A. całkiem możliwe , że umarłby naprawdę. Inna rzecz , że relacja z nią była mniej więcej równoległa do głównego etapu wojny , co fatalnie nad nią zaciążyło (relacją , nie wojną) jako że , co zrozumiałe , tym , czego R. w niej w dużej mierze szukał , była siła , żeby wygrać , zależało mu też oczywiście na zdobyciu jak największej ilości w jak najkrótszym czasie ; i stąd ta głęboka , bolesna , przenikliwa niecierpliwość. Z tobą R. wytrzymał , choć ledwo , dwa tygodnie przerwy , z nią po dwóch dniach zacząłby schizować , że po pierwsze jak się jej nie zwierzy z problemów , to go zaleją jak ten twój szlam , a po drugie jeśli nie odzywa się przez całe 48 godzin , to pewnie przestała kochać. Z jej strony to było naprawdę duże osiągnięcie , że wytrzymała całe pół roku.
Zresztą nie tylko tę relację opisane uwarunkowania rozwaliły , pouszkadzały też w mniejszej lub większej mierze wszystkie pozostałe , a kilka jeszcze mniejszych zmiotły falą. Ale do rzeczy.
W końcu , po długim , wielomiesięcznym koszmarze , R. wojnę wygrał i zamieszkał sam , i zorganizował sobie życie na własnych zasadach.
|