Nick:jiomkkemk
Dodano:2006-07-20 01:18:44
Wpis:Wiesz , zdałem sobie również sprawę , z czego tak właściwie wynika ta chęć jak najmocniejszego zbliżenia się do drugiej osoby , poza granice rozsądku i poznania - z cholernego , zwierzęcego lęku przed śmiercią. Ale w tej postaci występuje tylko raz na wiele lat , w momencie , kiedy noc boleśnie i wręcz fizycznie przytłacza , a ja chcę do kogoś dla siebie ważnego uciec , przytulić się mocno , mocno , wypłakać , i , choć to głupio zabrzmi , wyspowiadać - byle mieć tę pewność , że nic nas nie rozdzieli , a w każdym razie nic , co druga osoba mogłaby we mnie znaleźć.
Natomiast zwykle racjonalność (opierająca się na eliminacji z rozumowania tych elementów , z którymi nic nie da się zrobić) bierze górę nad irracjonalnością i ten lęk zmienia się w lęk przed zmarnowaniem sobie życia. Za czym idzie niecierpliwość , schizowanie przy krótkiej choćby rozłące z drugą osobą i w ogóle kompletne nią opętanie. Owszem , związek sformalizowany lub przynajmniej taki , którego trwałości jestem całkowicie pewien , potrafiłby ustabilizować to straszydło pluj plujące krwawym atramentem... ale znajdźcież mi kogoś do niego.
|