Nick:mklmkfml
Dodano:2006-07-02 15:04:00
Wpis:WSTĘP DO PSYCHOANALIZY
Choćby mnie wzięli w malwy , w kompost obrócili ,
pośmiertnie policzyli pomiędzy wariatów -
pomnij ; skąd wzięła się gdy nie z przyziemnych zgnilizn
ta biała międzyludzka magia i czarna też.
Seksuolodzy duszy! Iluż szarlatanów
wśród was , miast leczyć , dąży do pościelnych ślubów ;
im mnie nie wydaj , święta szronów białych panno ,
i lęki moje zanieś w siedmiochór cherubów.
I czego tak się boisz snów podługowatych?
(to pyta Angelika ale z Freudem w zgodzie)
Chociaż są to na duszy tylko zgniłe szaty ,
a kto umrze , już temu nie oblec cię w odzież?
A jeśli umrę wcześniej niż moje ubiory
i maski (to ja pytam) i złośliwej Mojrze
zechce się los mój przeciąć Meleagra wzorem ,
i samym sobą nigdy nawet w cię nie spojrzę?
Przeto weź w siebie , przetraw te moje wspomnienia ,
żebym stanął przed tobą z lęków rozebrany -
"I nagi" - odpowiada ona - "w spierwotnieniu
jak człowiek Malinowskich czy innych Cioranów?"
"Ile można chcieć myśli tej drugiej osoby ,
ile można jej samej chcieć (kłania się Shylock) -
czy tyle , by nasycić swoj głód , czy i najra-
bunkowszą gospodarkę wytrzyma ta niwa?
A przecież jedno z dwojga ; gdy się w ciebie wpiszę ,
jakże mi będzie siebie w tobie chcieć na nowo?
Ty mnie z korony drzewnej helisy kołyszesz ,
lecz wiesz , że to ostatnie , co chcę naśladować.
To drzewo wchłania węgiel pośpiesznych oddechów
i słowa (co też czarne) ; lecz grzechów mych rejestr?
Chcę wierzyć , że jest w tobie , nie rzucon wśród śmiechów
po lesie wichrem gnany tam straszy , gdzie nie jest".
Więc wskakuję na drzewo i brnę po konarach ,
i jak żbik żółtooki drapię się po więziach
miażdżanych pnia z liściami , w korony sztandary ,
i pieszczę pazurami wiosenne gałęzie!
|