Nick:sid1 Dodano:2006-07-03 23:14:30 Url:http://one6.pl/ Wpis:Zgadnij kto cie odwiedzil :P
Nick:mmklfrmkl Dodano:2006-06-26 09:53:35 Wpis:Problem z łaciną na historii polega na tym , że nikt nie ma na nią najmniejszego pomysłu. W ogóle mam dziwne wrażenie , że nikt nie wtrąca się np. do różnic w programach nauczania poszczególnych wykładowców , a niekiedy powinien. Jedne grupy z socjologii piszą prace roczne , a drugie nie (choć jest to w programie). Jedne zdają z niej egzamin , a drugie nie (choć nie ma tego w programie). Jedne przerabiają Durkheima , Webera i innych Ossowskich , a drugie "Niewolnicę Izaurę" i topos wakacji w kulturze.
Różnice w sposobach zaliczenia w poszczególnych grupach zajęciowych danego przedmiotu są zresztą wybitnie nieuczciwe wobec studentów - zwłaszcza tych pierwszego roku , którzy do grup przydzielani są odgórnie. Jedni trafiają na gościa , który zaliczy im semestr na podstawie obecności i aktywności na zajęciach , a inny każe im wkuć na pamięć setki stron przerabianych na ćwiczeniach podczas całego semestru i podczas zaliczenia będzie pytał o szczegóły typu "podaj kolor skarpetek Sokratesa idącego do Portyku Króla i zanalizuj jego znaczenie na podstawie znanych ci wiadomości o symbolice kolorów w starożytnej Grecji ze szczególnym uwzględnieniem polis ateńskiej". Normalnie ma się po czymś takim ochotę na jakąś rewoltę , amerykańskim wzorem.
Wracając do łaciny - jak pokazuje ilość publikacji w księgarniach , ale również liczebność pracowników poszczególnych zakładów w Instytucie Historycznym , historyków wieków XIX i XX jest około dwukrotnie więcej niż reszty. Innymi słowy , dwóm trzecim studentów mozolnie wkuwana łacina - a jest jej w perspektywie całości studiów tyle co ćwiczeń z samej historii! - przyda się tylko do ćwiczeń z historii średniowiecza i nowożytności , a być może i to nie (jak trafią na grupę , gdzie się tego nie wymaga) po czym będzie im równie potrzebna co azerski czy suahili.
Ale w porządku , Waligórski słusznie śpiewał , że zbyt wąska specjalizacja stwarza szlachetnych debili. I ostatecznie da się jakoś usprawiedliwić , że w programie studiów historycznych jest 240 godzin łaciny , za to socjologii czy politologii po 60. Nie po to jednak przecież historycy uczą się łaciny , żeby w niej układać poematy albo żeby móc swobodnie konwersować , tylko żeby z niej tłumaczyć! Po co im więc kucie na pamięć setek słówek (u niektórych lektorek przeciętnie 200 , nowych oczywiście , na kartkówkę i dwakroć tyle na kolokwium)? To , że część wykładowców jest onanistami władzy , których kręci możliwość stawiania studentom perwersyjnie wysokich wymagań , jest zrozumiałe psychologicznie , ale stanowi patologię i winno być zwalczane przez władze uczelni równie zapamiętale co narkotyki. Albo i bardziej - narkotyki szkodzą przede wszystkim temu , który je zażywa , takie natomiast postępowania uderza w innych.
Nick:Administrator Dodano:2005-02-13 20:27:55 Url:www.prv.pl Wpis:Dziękujemy za założenie u nas księgi gości