Nick:fmfmfmk
Dodano:2006-06-17 12:13:51
Wpis:Cała Rzeczpospolita od Rozewia nad Bałtykiem po Opołonek w Bieszczadach i od zwycięskiej Cedyni po Strzyżów w skrajnym zakolu Bugu wstrzymała dech. Zajaśniały oczy bezrobotnych i niebezrobotnych , robotnych i nierobotnych. Czyż warto wspominać o wzruszeniu dziatwy przedprzedszkolnej , przedszkolnej ,
szkolnej , gimnazjalnej , licealnej , o szczęściu studentów i radości emerytów. Zabiły żywiej nawet białych kołnierzyków serca. Księża idą z katedry w czerwieni i złocie , białe kwiaty padają pod nogi piechocie. Dzwony na wieżach kościelnych i świeckich same bić zaczynają. A czemu oni tak idą? A czemu one tak padają i biją? Skąd ten wiosenny lata powiew? Hej! Nie bez przyczyny to wszystko. Nie na darmo się słońce zza chmur wychyliło. Bo oto stało się. Poeta się przeprowadził.
Nie , nie przyjechał ci on z poetycką wizytą ulotną i roztargnioną , nie z oficjalną , okolicznościową albo przypadkową. Nie zawitał też do nas na wakacyjne wywczasy czy też inny pobyt dłuższy wprawdzie od przeciętnej wizyty , przejściowy jednak , a więc w jakiejś mierze byle jaki. Nie chodzi nawet o pobyt nieokreślonego trwania , który może rzecz jasna przerodzić się w pełne pozostanie , ale mimo wszystko nie musi , zawiera więc w sobie element niepewności , a co za tym idzie kruchości i metafizycznego niepokoju. Nie , on się przeprowadził. Zaprawdę się przeprowadził. Z całą poetycką świadomością wpisał swój los we wspaniałą tradycję przeprowadzek narodowych , tak bujnie nam i olśniewająco kwitnącą w ostatnich latach. Dołożył swój kamień do ojczyźnianego pomnika przeprowadzki , swoją minutę do przeprowadzki narodowej nieustającego święta.
Do Krakowa się przeprowadził. To samo przez się. Czy wielki człowiek może w ogóle przeprowadzić się gdzieś indziej niż do Krakowa? Poeta w szczególności? Byłby to niewybaczalny nietakt , a przede wszystkim głupota. Kraków to jest miasto dla natchnionych. Ot , już w 1364 niejaki Mikołaj Wierzynek , rajca krakowski , sprowadził do miasta VIP-ów z całej Europy , Cypru nie wyłączając. Raj dla artystów porównywalny bodaj tylko z pierwszym maja z PRL. Malarze wzięli się do dekoracji i portretów , poeci pisali peany , panegiryki i hymny pochwalne. Najdroższe burgundzkie wina pieściły gardła minstreli i recytatorów. Wierzynkowe złoto sypało się do mieszków. Kiedy tylko VIP-y wyjechały , wesoła czeredka namalowała od razu Mikołaja Wierzynka w postaci małpy (można dzieło oglądać do dzisiaj w kluczu okna nad wejściem do kościoła Mariackiego). Albowiem krakowski artysta bierze wprawdzie pieniądze , ale o nie nie dba lub wręcz się brzydzi. Toteż ten , kto mu
płaci , jest jeleniem albo małpą , a jeszcze powinien być szczęśliwy , że artysta z łaski przyjął. I rajcowie krakowscy są od wieków szczęśliwi. Czyż to nie Eden dla gardzących niskim materializmem poetów? Czyż nie luksus dla ducha? A to tylko w Krakowie możliwe.
„Kiedy za oknem śnieg prószy
Lub szemrzą jesienne deszcze ,
Naówczas w głąb własnej duszy
Chmurni wpatrują się wieszcze.
Myśl ich szybuje skrzydlata
Hen , nad wszechbytu gdzieś progiem ,
A duch wyniosły się brata
Z sobą jedynie i z Bogiem”.
Zresztą nie pieniądze są tu najważniejsze. Poeta nie tylko słusznie się przeprowadził , on się także przeprowadził przezornie. Nie , nie powiemy broń Panie Boże , że w sam czas – to byłoby nieprawdziwe i niesmaczne. Ale jednak zawczasu. Przewidująco. Jaka jest bowiem najważniejsza chwila w życiu poety? Przecież nie wydanie tomiku czy później naturalną koleją rzeczy dzieł najpierw wybranych , a potem zebranych. Nie miłość – tych przeżywa wiele , a tą do siebie samego permanentnie , trudno więc byłoby mówić o chwili , czyli szczególnym wyrywku istnienia. Nie ślub – „Czy artyście wolno się żenić?” – zastanawiał się zgoła Jacek Woźniakowski. Nie śmierć – opuśćmy wreszcie te niskie przyziemności. Najważniejszą chwilą w życiu poety jest pogrzeb. A gdzie wyprawią poecie zacniejszy pochówek jak w Krakowie? Tutaj nie dwóch , ale nawet pół zdania nie ma. Adam Mickiewicz na przykład chowany był przedtem w Montmorency ,
|