Nick:mkffmkmkw
Dodano:2006-03-30 16:38:36
Wpis:Wiesz - chyba poniekąd zrozumiałem (chociaż właściwie chyba wiedziałem to już wcześniej , ale chciałem zapomnieć) z czego biorą się moje niepowodzenia w relacjach z przyjaciółkami.
Typową hierarchię wartości , w której na szczycie jest jakaś kombinacja elementów Bóg , ojczyzna , idea i najbliżsi (w znaczeniu rodziny) , zastąpiłem własną ; na pierwszym miejscu moja wolność , ale o krok potem , na drugim miejscu , przyjaciółki. I chyba stąd te moje klęski , że nigdy nie udało mi się żadnej tego wytłumaczyć tak do końca.
Sandra nie rozumie tej hierarchii prawie w ogóle , Łucja chyba trochę więcej , ale po prostu ignoruje jej istnienie i traktuje mnie jak coś pomiędzy znajomym a przyjacielem (bliżej przyjaciela) w swoim rozumieniu. Beata rozumie ją w dużej mierze i chyba między innymi dlatego się mnie mocno boi. Angelika... ona była kto wie , czy nie najbliżej. Ale kiedy zrozumiała , jak cholernie poważnie to wszystko traktuję i do czego jestem w związku z tą hierarchią zdolny , zdecydowała się na zerwanie relacji.
Pierwsze załamanie psychiczne od czasu Angeliki (czyli niemal dwóch lat). Jak to wygląda? Moją psychikę można porównać do wspaniałej , wciąż dekorowanej sali kolumnowej , w której podczas załamania wali się jeden z filarów. Wtedy sala ulega pewnej przebudowie.
Dawno , dawno temu , kiedy zamiast tej sali stał ciemny loch - zawaliły się wszystkie filary i uległ zniszczeniu cały budynek. Wtedy powiedziałem : zbuduję coś całkiem nowego. Pieprzyć ruiny i cały system policji państwowej , który dąży do tego , żeby był tam loch zamiast sali kolumnowej.
Znaczna jest rola samobójstwa w moim systemie. Kiedy się załamuje , kiedy mi źle , mówię sobie : zawsze mogę umrzeć. A to oznacza , że wszystkie chwyty są dozwolone - bo skoro w wypadku przegranej i tak mnie czeka niebyt , jakie tu i po co mieć hamulce?
|