Nick:mkeffmkmkl
Dodano:2006-03-22 23:31:36
Wpis:"Kordian" w reżyserii Pawła Passiniego w Polskim. Bardzo dziwny spektakl. W zasadzie ciężko o nim powiedzieć , że był udany , ale równie ciężko powiedzieć odwrotnie.
Na początek refleksja : poza pewną liczną (i niezwykle hałaśliwą) wycieczką szkolną na widowni znajdowało się najwyżej trzydzieści osób. Pustki jak w kinie na porannym seansie kiepskiego filmu. Widać , jak bardzo publiczność pożąda tego "Kordiana" , a także , co nie mniej ważne , jaką renomę wyrobił Kilian swojemu teatrowi.
A że spektakl w zasadzie składa się z oksymoronów , poniżej zestawienia par.
Z jednej strony reżyserowi udało się utrzymać napięcie sceniczne. Wycieczka szkolna , "Kordian" i napięcie sceniczne takie , że wszyscy śledzą spektakl z zapartym tchem! To wielkie osiągnięcie. Z drugiej - robił wszystko i jeszcze trochę , żeby para szła w gwizdek , a z poszczególnych epizodów niewiele wynikało choćby dla następnego i poprzedniego.
Z jednej - postawił w inscenizacji na szlachetny minimalizm , tak scenograficzny , jak i aktorski. Nie ma przerysowanych gestów , nie ma scenicznych fajerwerków. Z drugiej - spora część tych pomysłów scenicznych jest albo bezsensowna , albo zwyczajnie głupia. Do muzyków grających na fortepianie muzykę z epoki reżyser dokooptował faceta śpiewającego kobiecym głosem kompletnie inne wiersze Słowackiego , zupełnie nie wiadomo po co. Po scenie przez cały spektakl żwawo uwija się oświetlany cały czas reflektorami z uporem godnym lepszej sprawy Słowacki , z czego dla akcji nic nie wynika. W scenie spisku konspiratorzy wyją "Winkelried!" tak głośno , że przypomina to bardziej sejm niż tajne knowania. Etc.
Z jednej - wiele scen odczytano pilnie , genialnie. Konfrontację Mikołaja i Konstantego jakby żywcem przeniesiono z eseistycznych wyobrażeń Rymkiewicza o tym , jak "piękny trup" Mikołaj już samym gestem poraża śmieszną kukłę , która wyobrażała sobie , że mu się sprzeciwi. Piękna , rozegrana w duchu subtelnej , wymownej erotyki , ale bez nachalności , jest scena między Kordianem a Wiolettą. Niesamowitą - scena rozmowy Kordiana ze Strachem i Imaginacją. I tak dalej. Reżyser jest w zasadzie świetny w reżyserowaniu takich etiud , w budowaniu nastroju. Z drugiej - poszczególne etiudy nie składają się na spójny obraz , każda sobie tworzy jakąś rzeczywistość , żeby po chwili ją unicestwić.
Poza tym reżyser ma denerwujący zwyczaj mieszania fragmentów zrobionych poważnie z fragmentami zrobionymi niepoważnie , jakby dawkował jedno i drugie , więc nie bardzo mu idzie tworzenie tego nastroju na dłuższą metę.
Z jednej - bardzo ciekawa jest koncepcja , zgodnie z którą Szatan zwodzi Kordiana od początku , odpowiadając za wiele jego wyskoków. Z drugiej strony właśnie poprowadzenie postaci Szatana jest beznadziejne. Spektakl zaczyna się sceną , w której dwaj osobnicy w strojach rosyjskich arystokratów wyprowadzają z kibitki tłum związanych Polaków i przygotowując ich na rozstrzelanie , parodiują szatański sabat , śpiewając raz na poważną , raz na niepoważną nutę frazy Słowackiego ze sceny początkowej. Pomysł niby świetny , wszak Kordian udał się do Rzymu właśnie z wieścią o popowstańczych rzeziach na Litwie! Ale rzecz w tym , że koncepcja , zgodnie z którą to ludzie ludziom są szatanami - która przy konsekwentnym zastosowaniu jest w ogóle dla romantyzmu przełomowa - w dalszej części spektaklu zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni , bo Szatan jest obecny w życiu Kordiana w sposób o wiele aktywniejszy niż u Słowackiego.
Z jednej - wiadomo , o czym reżyser chce opowiedzieć ; o dojrzewaniu Kordiana. Z drugiej - nie wiadomo , o czym chce opowiedzieć ; wewnętrzna przemiana Kordiana , będąca ciekawą interpretacją dramatu , nie powoduje , że ma on przez to coś do zaoferowania.
Z jednej - Burdziński grający Kordiana jest świetny , urzeka frazowaniem (w ogóle frazowanie to mocny punkt zespołu tego teatru) i nawet przy przydługawych monologach jego bohatera udaje mu się wykreować Kordiana faktycznie mocnego , który idzie wyprostowany. Z drugiej - zdecydowana większość aktorów nie stanowi dla Burdzińskiego partnerów , troch
|