Nick:fmkmkl
Dodano:2006-02-19 22:43:32
Wpis:nie mów, że moje lęki są głupie - one po prostu są
boję się przywyknąć do tego, co złe; otwartych w nocy drzwi od pokoju i cieni na ścianie; samotności, gdy wszyscy znikają, a ja śpię sama pod niebem sufitu na olejno malowanych desek; podniesionych głosów, które krzyczą na mnie, gdy znów zrobię coś nie tak;
najważniejsze, że chcesz mnie taką, jaką jestem, nie próbujesz mnie niczego niezbędnego nauczyć
chociaż raz wstać rano i nie chcieć być kimś innym; małe marzenie na początek wiosny; nie gardzić sobą i nie wstydzić się siebie; wierzyć w to, że można być kimś, że nie jest się ofiarą losu wykonaną z materiałów łatwoplanych; kochać siebie tak, jak on mnie kocha i umieć spojrzeć sobie w oczy; od dawna nienawidzę przebywać ze sobą sam na sam; wtedy czuję, że nie powinno mnie tu być; wtedy po raz kolejny chcę umrzeć od nadmiaru kolorów w organizmie; od bliskiego spotkania z zabetonowaną matką ziemią;
bo wiesz, wszechświat jest głównie światłem
nie umieć się odnaleźć pomiędzy sygnalizacjami światła, oto moja katastrofa; przechadzam się ulicami mego miasta i nienawiść wywołana niezrozumieniem życia wzrasta; oto potencjalni i prawdziwi złodzieje, oszuści, kłamcy i gwałciciele mijają mnie; oto dziecko, które jeszcze wczoraj głaskało mnie po dłoni, umiera na białaczkę w sztywnej, szpitalnej pościeli; zacisnąć dłonie w pięści nie jest trudno, lecz kto tak naprawdę wyjdzie walczyć? kieruj się największym dobrem, na jakie Cie stać, bądź mądra i uczciwa, tak nauczyła mnie matka; krzywdź, rań i idź przed siebie - tego nauczyło mnie życie między wami;
przełam swoje zahamowania, idź pod prąd
nie chcę być jak wszyscy, ale razi mnie oryginalność na siłę; mam skarpety z palcami i rękawiczki-myszy; noszę gotyckie spódniczki i sweter w różowo-zielone paski; podobno mam paranoję; raz próbowałam wepchnąć widelec do kontaktu; chciałabym dostać żółte kalosze; sięgam do klamki, umiem naprawić toster i sama otwieram słoiki z dżemem; poza tym mam całą masę innych, kompletnie bezużytecznych zdolności, bez których nie da się żyć;
za słaby, by można go odczuć, a rośnie w siłę, zabija spokój
i ten żal we mnie, o którym nikt nie wie, a ja milczę; może nie usłyszą i nie zadzwonią, a ja będę mogła tak leżeć i czekać; płakać mi się chce dwa razy dziennie zaraz po myciu zębów; zakładam maski by nie martwić świata; lecz pamiętaj, że ani mnie tego powiedzieć nie wolno, ani Tobie wiedzieć; swoją abstrakcję zachowam między mną a ścianą przez bezgłośną wymianę poglądów; przecież i tak nikt nie chce słuchać; jesteśmy społeczeństwem monologów;
umrzeć, usnąć - usnąć, śnić może?
|