Nick:kkmmkl
Dodano:2005-12-19 08:11:56
Wpis:Nie chcąc być zapomnianym jak Słowackiego "Mindowe" ,
ja , gniewna już przeciw rekcji limba na piargach jałowych ,
podnoszę swe EQ poprzez dziwacznych słów poznawanie ,
by z nich - gdy myśli w szufladkę "Przeszłość" się rwą - na tapczanie
snować sny sanderkowe.
Skoro więc przyszło mi jednak raczyć niektórych plwociną ,
ja , przyjaciółek moich niewyśpiewana bylina ,
hartuję wolę w mielerzu z nich uczynionym wśród polan
i jeśli mnie tam kto zdybie , zdążę , inaczej niż Roland ,
zadąć w róg na drużynę.
Że w mym istnieniu latawczym celu nie znajdzie się nijak ,
ja , fantastyki z zakresu przyrody antologija ,
nudnawe elukubracje ze słownych tkam adamaszków ,
mowę miłośnie obłapiam , w spełnieniu skwirląc jak paszkot ,
by móc zlec poezyją.
Dość monotonnie o Łucji wspominam w co drugim wierszu ,
co pewnie zaczyna nużyć , ma wszak powody. Po pierwsze ,
jeśli się tak gwałtownie istnieje , dobrze mieć błękit.
Po drugie , wyjątki cenne są tam , gdzie wszystkim spod ręki
ściśniętej wzlata szerszeń.
Pośpiesznie z margla zlepiony ciemności i błysków miki ,
ja , stragan złotych brokatów układan wraz z Angeliką ,
przytulam się do tych wspomnień i z płaczem oczy otwieram ;
migniesz mi czasem w koronce zachodu. Ciało zamiera
niemal po stopy przykurcz.
Dostałem od p. nasz wspólny portret , śliczny notabene. Problem z nim polega na tym , że (był malowany w stylistyce pewnej grupy rysowniczek mang , słynącej z tego , że ich postacie kobiece są z reguły zwiewne nawet jak na anorektyczki - ale mimo wszystko) nie wyszły trochę proporcje i jestem tam , eufemistycznie rzekłszy , [trzy razy obszerniejszy od niej? coś koło tego].
|